Słuchawki podczas jazdy na rowerze będą zakazane?
Poseł PiS Artur Szałabawka w swojej interpelacji zaproponował Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji wprowadzenie zakazu używania słuchawek przez rowerzystów podczas jazdy. Czy pomysł ma szansę na realizację i co na to środowisko rowerzystów?
Zdaniem posła Szałabawki około 25 proc. rowerzystów podczas korzystania z roweru słucha muzyki. To zaś może doprowadzić do niebezpiecznego odizolowania się od świata zewnętrznego. Jego skutki łatwo sobie wyobrazić. Rowerzysta nie słyszy nadjeżdżającego z boku czy z tyłu samochodu i wykonuje manewr, który doprowadza do wypadku, a jednocześnie kosztuje go życie lub zdrowie. Takim sytuacjom ma zapobiec nowe prawo.
„Interpelacja Pana Posła Artura Szałabawki wpłynęła do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Aktualnie jest przygotowywana odpowiedź na tę interpelację” - informuje nas Wydział Prasowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Póki odpowiedź nie powstanie, nie dowiemy się, co na temat penalizacji słuchania muzyki na jednośladzie sądzi resort. Jakie zdanie mają użytkownicy rowerów?
– Pomysł jest nieprzemyślany i absurdalny – mówi Wirtualnej Polsce Witek Smolik z Warszawskiej Masy Krytycznej. – Skoro kierowcy samochodów mogą podczas jazdy słuchać radia, to dlaczego prawo miałoby zakazywać tego samego rowerzystom? Korzystanie ze słuchawek może być dla rowerzysty dodatkowym czynnikiem ryzyka, ale jeśli wykorzystuje się je rozsądnie, to nie ma problemu. Jestem pewien, że ewentualne wprowadzenie takiego przepisu nie przyniosłoby efektu w postaci poprawy bezpieczeństwa pieszych – dodaje Smolik.
Podobną opinię na temat propozycji nowych przepisów ma Andrzej Kalitowicz, prezes fundacji „Bezpieczny Kierowca”. – W ostatnich latach nasilają się przypadki zdarzeń drogowych spowodowanych słuchaniem muzyki i pod tym względem zakaz miałby sens. Należy jednak zadać sobie pytanie dlaczego mielibyśmy karać akurat rowerzystów, a kierowców samochodów i pieszych już nie? Przecież głośne słuchanie muzyki odcina od świata zewnętrznego niezależnie od tego, czym się poruszamy. Należy też zastanowić się, czy karanie to najlepszy pomysł. Moim zdaniem najważniejsze jest uświadamianie uczestników ruchu na temat zasad bezpieczeństwa. Powinno ono zacząć się już w szkole, tymczasem takich zajęć brakuje i efekty widać na drogach. Poza tym wydaje się, że znacznie większe zagrożenie od muzyki stanowi korzystanie z telefonów podczas jazdy – kwituje Kalitowicz.
By przekonać się, czy nowe prawo miałoby sens, warto również sięgnąć do policyjnych statystyk. Póki co Komenda Główna Policji nie opublikowała jeszcze kompletnego raportu za rok 2016, posłużymy się więc tym z roku 2015. Jak wynika z dokumentu, w 2015 roku rowerzyści spowodowali 1644 wypadki. Najczęściej ich wina polegała na wymuszeniu pierwszeństwa (36,9 proc. wypadków), za które nie sposób winić słuchania muzyki - to raczej kwestia nieznajomości przepisów. Odcięcie od odgłosów ruchu drogowego mogło mieć wpływ na nieprawidłowe wykonywanie manewru skrętu (12,7 proc. wypadków), nieprawidłowe omijanie (4,4 proc. zdarzeń), nieprawidłową zmianę pasa ruchu (2,9 proc.) czy nieprawidłowe wyprzedzanie (2,3 proc. zdarzeń).
Hipotetycznie słuchanie muzyki mogło mieć wpływ na ok. 22 proc. wypadków spowodowanych przez rowerzystów w 2015 roku. Jeśli jednak przyjrzymy się strukturze wiekowej sprawców, wpływ ten jeszcze nam się zawęzi. Do korzystania ze słuchawek skłonni są głównie ludzie młodzi. Tymczasem w 2015 roku wśród rowerzystów będących sprawcami wypadków 51 proc. stanowiły osoby do szóstego roku życia lub mające więcej niż 40 lat.
Pozostaje też kwestia możliwości egzekwowania nowego prawa. Wprowadzenie proponowanego przepisu skazałoby policjantów na konieczność polowania na rowerzystów. Trzeba byłoby również udowodnić im, że w czasie jazdy słuchali muzyki, a nie na przykład rozmawiali przez telefon.