Słone ceny za parkowanie w centrach. Nie tylko największych miast
Samorządy się ucieszą, kierowcy zapłaczą. W ministerstwie rozwoju trwają prace nad projektem ustawy, który pozwoli miastom podnieść opłaty za parkowanie w centrach miast. Ma to zmniejszyć ruch i poziom zanieczyszczeń.
Średnie wynagrodzenie systematycznie rośnie, a parkowanie w centrach miast od 15 lat kosztuje wciąż tyle samo: nie więcej niż 3 zł za pierwszą godzinę i do 3,60 zł za każdą kolejną. Choć więc miasta starają się zachęcić zmotoryzowanych do korzystania z transportu publicznego (np. poprzez otwieranie parkingów typu "Parkuj i Jedź"), to szybka kalkulacja dowodzi, że wjechanie autem do centrum i pozostawienie w nim samochodu jest tańsze niż korzystanie z autobusów i tramwajów, gdyż cena normalnego biletu 20-minutowego rzadko spada poniżej tej kwoty.
Cena uzależniona z minimalnym wynagrodzeniem
Samorządy wielokrotnie zwracały rządowi uwagę, że powinny mieć większą swobodę w kształtowaniu polityki parkingowej, aby zniechęcić kierowców do wjeżdżania do śródmieścia. Trzykrotne podwyższenie opłat za parkowanie może okazać się skuteczną metodą.
Wejście w życie ustawy nie będzie oznaczało automatycznego podwyższenia taks, każdorazowo będzie decydował o tym samorząd. Cennik może pozostać bez zmian, czyli miasta nadal będą mogły stosować stawkę podstawową (0,15 proc. minimalnego wynagrodzenia, czyli 3 zł). Jednak te powyżej 100 tys. mieszkańców będą mogły też skorzystać z wyższego przelicznika i ustanowić opłatę za godzinę parkowania na maksymalnie 0,45 proc. minimalnego wynagrodzenia, czyli 9 zł.
Do decyzji radnych będzie należało ustalenie, czy płatna strefa ma obowiązywać przez cały tydzień, czy tylko w wybranych dniach i godzinach. Oni też będą wyznaczali strefę, w której będą obowiązywały wyższe ceny, np. dzielnice biurowe lub najbardziej popularne ulice handlowe.
Zobacz też:
Będzie podwyżka opłat za parkowanie?
Uprawnienia nie tylko dla największych miast
W pierwotnym projekcie autorzy umożliwili podwyższenie opłat 16 miastom, w których mieszka co najmniej 200 tys. osób. W toku prac nadano uprawnienia 23 kolejnym miastom. O objęcie ich uprawnieniem do podwyższania cen starają się popularne miasta turystyczne, w których liczba turystów przekracza nierzadko liczbę mieszkańców. Większość z nich jest jednak zbyt mała, by zakwalifikować się do skorzystania z uprawnień. Nie załapuje się choćby Zakopane, do którego tylko od strony Poronina dziennie wjeżdża średnio 17 tys. pojazdów.
Z kolei duże na pewno chętnie z nich skorzystają - przynajmniej w ścisłych, historycznych centrach.
- Gdy tylko pojawi się możliwość bardziej swobodnego kształtowania cen, Kraków na pewno z niej skorzysta. Chcemy je zróżnicować w zależności od odległości do centrum i potraktować jako czynnik mobilizujący kierowców do częstszego wybierania transportu zbiorowego - powiedział prezydent Krakowa Jacek Majchrowski w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".