Trwa ładowanie...
26-07-2013 11:23

Skutki kolizji ze zwierzętami - gdzie dochodzić swoich praw i czy możemy liczyć na odszkodowanie

Skutki kolizji ze zwierzętami - gdzie dochodzić swoich praw i czy możemy liczyć na odszkodowanieŹródło: PAP/Lech Muszyński
d1dnbr7
d1dnbr7

Wielu kierowców żyje w przeświadczeniu, że do listy czyhających na drogach zagrożeń należą przede wszystkim patrole drogówki, urzędnicy ze straży miejskiej z blokadami na koła, wszechobecne dziury w nawierzchni jak i inni niezbyt rozgarnięci użytkownicy samochodów. Niestety, przemierzając polskie drogi, poza rozglądaniem się w poszukiwaniu ukrytych w krzakach policjantów czy strażników, powinniśmy zwracać większą uwagę także na pozostałe niebezpieczeństwa - chociażby zwierzęta.

Wystarczy zagłębić się w statystyki wypadków z ubiegłego roku, by wydobyć zeń liczbę 5 zabitych oraz przeszło dwustu rannych uczestników zdarzeń z udziałem zwierząt. Pamiętać należy również o ogromie analogicznych sytuacji, które nie zostały ujęte w policyjnych rejestrach, tudzież nikt poza samochodem i poszkodowanym zwierzem nie odniósł obrażeń.

Powagę sytuacji oddaje chociażby podejście liderów bezpieczeństwa biernego i aktywnego - szwedzkich specjalistów z Volvo. Skandynawowie od dziesięcioleci rozwijają najróżniejsze systemy mające na celu uniknięcie lub minimalizację szkód i obrażeń powstających w skutek wypadków różnego rodzaju. Ostatnimi czasy zaprezentowali światu system niezwykle pożądany przez skandynawskich jak i kanadyjskich kierowców, borykających się z nie lada zagrożeniem w postaci łosi, saren i innych wielkogabarytowych leśnych stworów wpadających pod koła samochodów.

(fot. Materiały prasowe)
Źródło: (fot. Materiały prasowe)

Nie trzeba chyba wspominać o zniszczeniach i ofiarach w ludziach w przypadku nagłego spotkania z kilkusetkilogramowym łosiem przy znacznej szybkości. Dlatego też najnowszy elektroniczny anioł stróż Volvo zajmuje się właśnie tym problemem. System oparty na radarze sprzęgnięty został z układem hamulcowym. Dzięki temu w sytuacji granicznej nastąpi maksymalne wytracenie szybkości, co w oczywisty sposób zredukuje niebezpieczeństwo utraty zdrowia i uszkodzeń auta.

d1dnbr7

Trzeba pamiętać też, że nawet z pozoru niewielki zając potrafi połamać zderzak, zaś rosły dzik czy sarna zdemolować znacznie więcej. Maska, grill, chłodnica, lampy czy przednia szyba nie mają szans w takim starciu. Koszty ewentualnych napraw w samochodzie kompaktowym mogą bez trudu przekroczyć 4-6 tysięcy złotych. Pojawia się więc pytanie, co poszkodowany kierowca ma zrobić, by odzyskać fundusze na remont auta.

(fot. PAP/Grzegorz Michałowski)
Źródło: (fot. PAP/Grzegorz Michałowski)

Chyba każdy zmotoryzowany choć raz w życiu przejeżdżając przez wieś, o mały włos nie wpadł na zwierzę wybiegające z gospodarstwa. Gdy dojdzie do najgorszego, czyli zderzenia z krową, koniem czy kozą, warto wezwać policję, która ustali właściciela i fakt posiadania polisy OC. Wówczas funkcjonariusze sporządzą stosowną notatkę opisującą owe zdarzenie. By ubiegać się o odszkodowanie, musimy złożyć stosowny wniosek do ubezpieczyciela, u którego rolnik, właściciel zwierzęcia miał wykupione "OC rolnika". Jeśli takowej polisy nie posiadał pozostaje nam zgłosić roszczenie do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego za pośrednictwem dowolnej firmy ubezpieczeniowej.

d1dnbr7

Znacznie gorzej dla kierowców prezentuje się kwestia zderzenia z dziką zwierzyną. Przemierzając leśny odcinek nieopatrzony stosownym znakiem ostrzegawczym, także możemy natknąć się na sporą niespodziankę. Nim przejdziemy do odszkodowawczej procedury, powinniśmy rozgraniczyć dwa rodzaje zwierzyny: łownej i niełownej. Do pierwszej grupy zaliczają się dziki, sarny, łosie, jelenie, do drugiej zaś należą pozostałe leśne stworzenia. W przypadku zderzenia z przysłowiowym dzikiem w pierwszej kolejności musimy dowiedzieć się w najbliższym nadleśnictwie, czy w danym czasie nie trwało polowanie organizowane przez kółko łowieckie. Jeśli tak, możemy zgłosić się do ubezpieczyciela wspomnianego organizatora polowania. Odpowie on za wypłoszenie z lasu zwierzyny, którą przejechaliśmy. Sprawa komplikuje się w wypadku zwierzyny niełownej oraz dzika i spółki, na którego akurat nie trwa polowanie. Wtenczas za zdarzenie odpowiada zarządca drogi. Niestety, by uzyskać odszkodowanie musimy uzasadnić konieczność ustawienia na odcinku
"wypadkowym" znaku ostrzegawczego - co nie należy do łatwych zadań.

Sporo kłopotu sprawia także wypadek z udziałem zwierzęcia domowego. Szczególnie bliższe spotkanie samochodu z rosłym psem może odbić się na karoserii kosztownym echem. W takiej sytuacji najwięcej problemów stwarza prozaiczne ustalenie jego właściciela, bowiem to on ponosi pełną odpowiedzialność za zachowanie i postępki pupila. Gdy przerasta to nasze możliwości, bowiem domniemany "pan" wypiera się odpowiedzialności za szkodę, powinniśmy wezwać policję. Mundurowi znacznie łatwiej i sprawniej ustalą dane właściciela (niektóre psy mają wszczepiony chip, lub noszą obrożę z adresem/telefonem do właściciela), od którego możemy żądać zwrotu kosztów. Najłatwiej rozwiązać spór, jeśli sprawca ma wykupione OC w życiu prywatnym obejmujące analogiczne wypadki. W przeciwnym razie pozostaje nam droga sądowa okupiona wielomiesięcznym oczekiwaniem na niepewny zwrot kosztów naprawy samochodu.

Wypadki z udziałem zwierząt zawsze budzą wiele kontrowersji, emocji jak i późniejszych problemów z odszkodowaniem za powstałe szkody. Najlepszym sposobem na pozbycie się podobnego stresogennego dylematu jest polisa AC. Z jej pomocą już w kilka dni po nieszczęśliwym spotkaniu przywrócimy autu optymalną kondycję.

Piotr Mokwiński/ll/moto.wp.pl

d1dnbr7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1dnbr7
Więcej tematów