Schumacher nie dojechał
Po zwycięstwie w Grand Prix Japonii Fernando Alonso jest już na 99 procent mistrzem świata, a ekipa Renault najlepszym konstruktorem w Formule 1. Wszystko to dzięki pechowi Michaela Schumachera - czytamy w Życiu Warszawy.
Gdyby nie jedno wydarzenie, wyścig o GP Japonii można by uznać za nudny. Jednak 17 okrążeń przed metą, za bolidem prowadzącego wtedy Michaela Schumachera pojawił się nagle kłąb dymu. W jego ferrari wybuchł silnik. Niemiec musiał zjechać na pobocze. Podążający za nim ze stratą kilku sekund Fernando Alonso niezagrożony dojechał do mety na pierwszym miejscu.
Pech Schumachera nie tylko diametralnie zmienił sytuację na torze, ale też w klasyfikacji mistrzostw świata. Samodzielne prowadzenie ponownie objął Alonso i – choć przed gratulacjami wzbraniał się jak diabeł przed święconą wodą – można twierdzić, że na 99 proc. obronił tytuł mistrza świata.