Samochód na holu
Przychodzi taki czas w życiu samochodu, że odmawia posłuszeństwa. Czasem nie da się usunąć awarii w prosty sposób, na miejscu i trzeba pojazd wziąć na hol.
Ta prosta z pozoru operacja wymaga jednak zachowania kilku podstawowych zasad, dzięki którym uda się cało dojechać holowanym autem do warsztatu czy garażu.
Podstawową sprawą jest zaopatrzenie się w odpowiednią linkę holowniczą. Są one dostępne w cenach już od kilkunastu złotych. Mogą to być linki lub taśmy, czasem wyposażone w zwijacze zapobiegające najechaniu przez holowany pojazd. | [
]( javascript:otworz('http://i.wp.pl/a/f/jpeg/10675/auto-hol-1-b.jpeg',500,375) ) |
| --- | W przypadku konieczności holowania samochodu osobowego o konstrukcji samonośnej nie powinno się stosować linek stalowych ani sztywnych drągów holowniczych – są one zbyt sztywne i nie amortyzują odpowiednio szarpnięć pojawiających się zwłaszcza przy ruszaniu. Można w ten sposób uszkodzić nadwozie w miejscu, w którym przymocowane jest ucho do holowania. Teoretycznie możliwe jest użycie takiej linki w przypadku auta z konstrukcją ramową i solidnego haka w aucie holującym, ale nadal jest to niebezpieczne, zwłaszcza w przypadku odczepienia się lub zerwania liny (gwałtownie rozprężona stalowa linka grozi poważnym wypadkiem osobom znajdującym się w pobliżu lub poważnymi zniszczeniami auta).
Profesjonalnie wykonana linka ma odpowiednie zakończenia, ułatwiające zaczepienie do ucha holowniczego. Czasem jest to tylko pętla, innym razem niewielki metalowy hak z oczkiem. Zakłada się go na odpowiednie ucho, które powinno znajdować się pod podwoziem w pobliżu przodu i tyłu nadwozia. Czasem takie zaczepy schowane są w samym nadwoziu pod estetycznie schowanymi zaślepkami (mogą znajdować się np. w zderzaku). Nie należy montować linki do innych elementów samochodu niż są do tego przeznaczone, a zwłaszcza do nadwozia. O usterkę lub wyłamanie (np. urwanie zderzaka) nie jest trudno w takich sytuacjach.
W przypadku holowania motocykla połączenie musi być giętkie i umożliwiać łatwe odłączenie. W praktyce oznacza to, że ciągnięty motocyklista powinien trzymać linkę w ręku. Dzięki temu może amortyzować szarpnięcia, które w przypadku zamocowania linki do ramy groziłyby wywrotką.
W zgodzie z przepisami
Karygodnym błędem w trakcie holowania jest używanie przez ciągnięty pojazd świateł awaryjnych. W takiej sytuacji inni kierowcy nie mają szans ocenić zamiarów kierowcy poruszającego się takim autem. Z tego powodu używanie świateł awaryjnych przez pojazd znajdujący się w ruchu jest kategorycznie zabronione. Jak należy zatem prawidłowo oznaczyć taki zestaw pojazdów?
Podstawową sprawą jest umieszczenie na pojeździe holowanym trójkąta awaryjnego. Można go przymocować w jakikolwiek sposób, byle na tyle trwały, aby nie zgubił się w czasie jazdy. | [
]( javascript:otworz('http://i.wp.pl/a/f/jpeg/10675/auto-hol-2-b.jpeg',500,375) ) |
| --- | W samochodach o nadwoziu typu sedan czy hatchback można stosunkowo łatwo umieścić taki trójkąt, mocując go wewnątrz auta na tylnej półce. W samochodach typu kombi może to być utrudnione, ale nie niemożliwe. Trójkąt – w miarę możliwości – powinien być zamocowany po lewej stronie nadwozia.
Do oznaczenia zestawu holowniczego możliwe jest użycie żółtego „koguta”. Ponadto w obydwu pojazdach należy (o ile jest to możliwe) włączyć światła mijania, nawet gdy widoczność jest dostateczna.
Linka powinna mieć długość minimum 3 m, co zapewnia odpowiedni czas reakcji kierowcy holowanemu w przypadku hamowania. Maksymalna prędkość zestawu holowniczego nie może przekraczać 30 km/h w terenie zabudowanym oraz 60 km/h poza nim.
Praktyka
Przed rozpoczęciem holowania kierowcy obu pojazdów powinni ustalić jakieś znaki porozumiewawcze. Ponieważ w terenie zabudowanym teoretycznie nie wolno używać klaksonu, więc można wykorzystać do tego celu światła z odpowiednią liczbą błyśnięć. Wygodne jest także porozumiewanie się za pomocą telefonu komórkowego, o ile nie wymaga to zajęcia rąk.
Kierowca pojazdu holowanego powinien zdawać sobie sprawę z ograniczeń wynikających z braku sprawnego silnika. Musi przede wszystkim przekręcić kluczyk w stacyjce w celu otwarcia blokady kierownicy. Ponadto przekręcenie kluczyka umożliwia korzystanie ze świateł, w tym kierunkowskazów (o czym wielu holowanych kierowców zdaje się nie pamiętać).
Bardzo ważną sprawą jest świadomość, że przy niepracującym silniku nie działa wspomaganie kierownicy oraz wspomaganie układu hamulcowego. Warto więc – zanim na dobre ruszymy - spróbować, przy niewielkiej prędkości, jak działają hamulce i kierownica. Z tego właśnie powodu kierowanie pojazdem holowanym jest szczególnie trudne zwłaszcza zimą, kiedy zdarzają się poślizgi, a kierowca ma ograniczone możliwości manewrowania i hamowania.
W przypadku jakichkolwiek obaw związanych z holowaniem warto wezwać fachowców. Co prawda holownik nie jest tani (koszt rzędu 4 zł/km i więcej), ale możemy być pewni, że nasz pojazd zostanie w całości dostarczony w odpowiednie miejsce. W przypadku, gdy kierowca holownika jest sam, musi (o ile kierowca nie zdecyduje się na holowanie na lince) użyć tzw. motylka, na którym umieszcza przednie lub tylne koła. Operacja ta jest niestety dodatkowo płatna. Spotyka się więc sytuacje, że właściciele holownika nie chcą używać linki tłumacząc, że skoro kierowca nie ma doświadczenia, to nie powinien siadać za kierownicą holowanego pojazdu. W wielu takich przypadkach chodzi najczęściej wyłącznie o dodatkowe pieniądze. Oczywiście w skrajnym przypadku (np. po wypadku), kiedy auto nie nadaje się do holowania, musi zostać załadowane na platformę. Ale to już inny temat.
Autor: Tomasz Kurzacz