Sądny dzień. Rozbiją "gang dyfuzorów"?
Jeśli FIA zabroni stosowania kontrowersyjnego podwójnego dyfuzora, Robert Kubica i trzynastu innych kierowców odzyskają pół sekundy straty na okrążeniu do zespołów, które korzystały z tego rozwiązania. Bolid Polaka z dnia na dzień wjedzie do czołówki, a nasz kierowca zacznie się liczyć w walce o zwycięstwa.
- Od decyzji podjętej w Paryżu będą zależeć losy mistrzostwa świata - mówił w Malezji Fernando Alonso. Trudno nie przyznać mu racji. "Gang dyfuzorów" w dwóch pierwszych wyścigach sezonu był zdecydowanie najszybszy, a już Brawn GP nie miało sobie równych. Rubens Barichello i Jenson Button, którzy w zeszłym sezonie tłukli się w ogonie stawki, teraz są najszybsi.
Jeśli z kolei, co chyba bardziej prawdopodobne, "gang dyfuzorów" wyjdzie z tej próby sił zwycięsko, wówczas uważani przed sezonem za faworytów Robert Kubica, Felipe Masssa czy Kimi Raikkonen będą w niezwykle trudnej sytuacji. Obecny lider klasyfikacji generalnej Jenson Button stanie się niemal pewnym kandydatem do mistrzostwa świata.
Kubica będzie musiał długimi miesiącami czekać, aż inżynierowie przeprojektują jego bolid i powielą rozwiązanie Brawn GP, Toyoty i Williamsa. Gdy w końcu im się to udał, tytuł mistrzowski będzie już nieosiągalny.
Asem w talii protestujących ekip może okazać się inżynier Ferrari Rory Byrne, który skonstruował wszystkie mistrzowskie bolidy Michaela Schumachera. Uważa on, że podwójne dyfuzory łamią punkt 3.12.5 regulaminu technicznego. - Ten przepis został ustanowiony 14-15 lat temu i przez ten czas wszyscy interpretowali go w ten sam sposób - tłumaczy znany inżynier.
WP.PL/Przegląd Sportowy