Rzecznik Praw Obywatelskich: zatrzymywanie prawa jazdy to zbyt dotkliwa kara
Adam Bodnar, który objął właśnie funkcję rzecznika praw obywatelskich, chce zniesienia możliwości zatrzymywania prawa jazdy przez mundurowych. Przepis, który wszedł w życie w maju 2015 roku, sprawił, że czasowo dokument straciło już blisko 10 tys. osób.
Rzecznik praw obywatelskich wielokrotnie już stawał po stronie kierowców i przestrzegania prawa. Interweniował w sprawie sposobu karania przez ITD kierowców przyłapanych przez fotoradary, miejsca umieszczenia biletu parkingowego, czy pomysłu, zgodnie z którym samochód kierowcy jadącego w stanie upojenia alkoholowego miałby być odbierany sprawcy przestępstwa. Tym razem rzecznik praw obywatelskich chce znieść przepis pozwalający policjantowi na zatrzymanie na trzy miesiące prawa jazdy kierowcy, który w terenie zabudowanym przekroczył dozwoloną prędkość o więcej niż 50 km/h.
Jak uważa cytowany przez „Gazetę Wyborczą” Adam Bodnar, sankcja jest na tyle poważna, że o jej zastosowaniu powinien decydować sąd. W końcu w przypadku zawodowych kierowców zatrzymanie prawa jazdy oznacza brak możliwości pracy. Jednocześnie nie można tak zmodyfikować przepisów, by zabezpieczyć zawodowych kierowców przed zatrzymaniem prawa jazdy przez policjanta, a pozwolić na to w przypadku innych. Oznaczałoby to nierówne traktowanie obywateli przez prawo. Nowy przepis musiałby więc zostać zniesiony całkowicie.
Nie będzie to jednak łatwe. Policja chwali nowe rozwiązanie i przekonuje, że to jedyny sposób, by szybko ograniczyć liczbę wypadków. Od 18 maja, gdy nowe prawo weszło w życie, w ciągu trzech miesięcy mundurowi zatrzymali ponad 9,5 tys. dokumentów. Policjanci są pewni, że to właśnie ten fakt był głównym powodem poprawy bezpieczeństwa w te wakacje. Jak wynika ze statystyk, w lipcu i sierpniu 2014 roku doszło do 6,6 tys. wypadków, w wakacje roku 2015 liczba ta zmniejszyła się do 5,9 tys. zdarzeń.
Nowe przepisy budzą spore kontrowersje od początku obowiązywania. Ich przeciwnicy argumentują, że problemem jest tu nie tylko fakt, że prawo jazdy zatrzymywane jest bez postanowienia sądu, ale też to, że kierowca nie może odwołać się od decyzji mundurowego. Tymczasem wątpliwości co do pomiaru prędkości przez patrol mogą być w pełni uzasadnione. W wielu jednostkach policji wciąż używa się ręcznego miernika typu Iskra, choć nie umożliwia on użytkownikowi wizualnej identyfikacji pojazdu, którego prędkość jest mierzona. Co więcej zdarzało się już, że sądy uniewinniały nawet kierowców namierzonych za pomocą laserowego miernika prędkości z celownikiem optycznym.
Próba zmiany obowiązującego przepisu zapewne wzbudzi żywy sprzeciw policji i polityków. Pod względem bezpieczeństwa na drogach Polska od lat pozostaje w ogonie państw Unii Europejskiej i choć najlepszym rozwiązaniem tego problemu jest budowa nowych dróg szybkiego ruchu, oczywistym wydaje się, że efekt szybkiej poprawy możliwy jest tylko za sprawą zaostrzania przepisów. Jeśli pomysł nowego rzecznika praw obywatelskich uda się zrealizować, może to doprowadzić do nieoczekiwanej zmiany. Politycy będą musieli wprowadzić jakiś środek dyscyplinowania kierowców. Jeśli nie będzie nim zatrzymywanie praw jazdy, zapewne sięgną po taryfikator. Już od kilku miesięcy mówi się o możliwym podniesieniu kwot mandatów. Zrealizowanie tego pomysłu przed wyborami parlamentarnymi oznaczałoby jednak spadek poparcia. Gdy rozpocznie się nowa kadencja, sprawa - ku niezadowoleniu kierowców - może powrócić.
tb, moto.wp.pl