Jak wynika z obliczeń Inspekcji Transportu Drogowego, w miejscach, gdzie ustawiono stacjonarne fotoradary, liczba śmiertelnych ofiar wypadków zmalała średnio o 52 proc. Nic więc dziwnego, że system, mający dyscyplinować kierowców, ma być rozbudowany. Jednym z elementów jego poszerzenia ma być montaż urządzeń rejestrujących wjazd na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Operacja ta właśnie ruszyła.
Pierwsze urządzenia postawiono są w Polkowicach na Dolnym Śląsku. W całej Polsce ma być jeszcze 19 tak monitorowanych skrzyżowań. System składa się z kamery pomiarowej na sygnalizatorze, kamery poglądowej znajdującej się 30 metrów przed skrzyżowaniem oraz sterownika, który obsługuje cały system. Koszt zamontowania dwudziestu urządzeń w całym kraju to około siedem milionów złotych. Powstaje jednak pytanie, czy urządzenia te zawsze będą karać wyłącznie rozmyślnie wjeżdżających na czerwonym świetle piratów drogowych?
Może się zdarzyć, że do takiego wykroczenia dojdzie mimo dobrej woli kierowcy chcącego przestrzegać przepisów. Wiele zależy tu od tego, jak zaprogramowana jest sygnalizacja. Ani w Kodeksie Drogowym, ani w Rozporządzeniu Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych nie został zdefiniowany minimalny czas emitowania żółtego światła. Jak mówi drugi z wymienionych dokumentów, oznacza ono, że „za chwilę” zapali się światło czerwone. Może to być jednak zarówno pięć sekund jak i dwie. W tym drugim przypadku dla niektórych kierowców mogłoby okazać się to czasem zbyt krótkim na wyhamowanie. Należy przecież wziąć pod uwagę, że od zapalenia się żółtego sygnału do reakcji kierowcy upływa sekunda. Dodatkowo kierujący musi jeszcze oszacować, czy jest w stanie zatrzymać się przed skrzyżowaniem i czy będzie to manewr bezpieczny. Jeśli bezpośrednio za nami jedzie rozpędzona ciężarówka, wielu kierowców wybierze możliwe wjechanie na czerwonym świetle niż całkiem realne
ryzyko zostania staranowanym przez wielotonowy pojazd.
* Ile wart jest twój samochód? Możesz się łatwo przekonać * Łatwo też wyobrazić sobie sytuację, w której kierowca pojazdu stojącego jako pierwszy przed sygnalizatorem z czerwonym światłem, dostrzega w lusterku jadącą na sygnale karetkę. Czekające na „zielone” samochody muszą się rozstąpić, umożliwiając przejazd pojazdowi uprzywilejowanemu. Dla prowadzącego pierwsze w kolejce auto będzie to oznaczało konieczność przekroczenia przerywanej linii zatrzymania wyznaczonej przed skrzyżowaniem i mandat.
Oprócz zestawów rejestrujących wjazd na skrzyżowanie na czerwonym świetle Inspekcja Transportu Drogowego w 2015 roku zamierza zainstalować na drogach ponadto sto nowych fotoradarów oraz 29 zestawów do odcinkowego pomiaru prędkości.
tb/sj/tb