Równi i równiejsi w F1...
Kontrowersyjna decyzja sędziów pozbawiła Polaka szans na podium. Lewis Hamilton (22 l.) pewnie zmierza po tytuł mistrza świata. Szkoda, że z pomocą sędziów. Nie pierwszy raz młody Brytyjczyk jest faworyzowany... – pisze Super Express.
W mgle i lejącym deszczu na torze Fuji działy się cuda. - Decyzja o rozpoczęciu wyścigu została podjęta zbyt pochopnie - mówi wprost Robert Kubica (23 l.). - Nie było widać dalej niż na 50 metrów!
(…) - Na starcie miałem problem z wodą, która dostała się do filtru powietrza i do silnika - tłumaczy Robert. - Straciłem przez to kilka pozycji, bo silnik nie miał odpowiedniej mocy. Problem minął po paru okrążeniach.
Wtedy Kubica zaczął jechać tak, jak potrafi. Minął oba bolidy Renault, a potem zaatakował Lewisa Hamiltona (22 l.). Polak był znacznie szybszy, próbował wyprzedzić rywala po wewnętrznej stronie toru. Wtedy doszło do minimalnego kontaktu pomiędzy bolidami. Oba samochody się obróciły i wypadły z trasy. Kubica wrócił na tor przed Brytyjczykiem, na trzeciej pozycji.
Robert jednak jest szóstym zawodnikiem klasyfikacji generalnej, a Hamilton - liderem. Sędziowie nie potrafili o tym zapomnieć i za wszelką cenę chcieli ułatwić pracę Brytyjczykowi. Uznali, że winę za kontakt ponosi Polak i nakazali mu za karę przejechać przez pit lane. To kosztowało go prawie pół minuty.
_ Więcej w Super Expressie _