Robert znowu wygra z Nickiem?
W obu poprzednich Grand Prix F1 - we Francji i Wielkiej Brytanii - Kubica zajmował czwarte miejsca, a Heidfeld finiszował za nim (był piąty na Magny-Cours i szósty na Silverstone). W Niemczech zawodnicy BMW Sauber czują o wiele większą presję. Na Nuerburgringu BMW regularnie testuje swoje samochody, ludzie przychodzący na tor oczekują sukcesów.
Niemiec będzie miał w weekend przewagę nad polskim kierowcą. Urodził się w Moenchengladbach - zaledwie 130 km od toru w Nuerburgu, i pierwszy raz jeździł po nim, kiedy Kubicy... nie było jeszcze na świecie.
- Miałem trzy lata, gdy na Nuerburgringu uczyłem się prowadzić rowerek - wspomina Heidfeld. - A zimą wybieraliśmy się na sanki na okoliczne pagórki. To tu pierwszy raz w życiu wsiadłem do gokarta. Na oparciu fotela leżała opona przykryta kocem, żebym dosięgnął do pedałów - śmieje się Nick, który wygrywał u siebie praktycznie w każdej klasie wyścigowej. W 2005 roku zdobył tu nawet pole position w Grand Prix F1, ale na metę przyjechał drugi.