Robert - obywatel świata
Jako trzeci kierowca Formuły 1 Robert Kubica może się nieco odprężyć już w późne piątkowe popołudnia. Co prawda rozkład zajęć Polaka - ciasno rozpisany na specjalnie przygotowanej karteczce - jest dosyć napięty, ale zawsze znajdzie się tam trochę czasu dla dziennikarzy. A najlepiej z kierowcą wyścigowym rozmawia się na torze. Zwłaszcza jeśli jest to tak słynny tor, jak Imola.
Czy dobre wyniki podczas treningów Formuły 1 dają panu dużą satysfakcję?
Mało zwracam na nie uwagę. Tak naprawdę, to czy dobrze pojechałem, wiem tylko ja i mój zespół. I nie zawsze, jeśli jestem na szczycie listy czasów, to znaczy, że pojechałem dobrze. Kierowcy oczywiście zawsze lubią jeździć jak najszybciej, ale ja zawsze staram się zachować pewien margines błędu.
Czy nie marzy pan o debiucie w Formule 1 jeszcze w tym roku?
Moja rola w zespole jest jasna. Jestem trzecim kierowcą i testerem. Myślę, że jak na pierwszy rok przygody w Formule 1, w zupełności to wystarcza. Jest to wspaniała możliwość nauczenia się wszystkiego, co niezbędne. Na wyścigi przyjdzie jeszcze odpowiedni czas. Ostatnie sezony nauczyły mnie, że nie można za bardzo się spieszyć. Po prostu musisz wykonywać swoją obecną robotę tak dobrze, jak potrafisz, zamiast ciągle zastanawiać się kiedy w końcu wystartujesz w Formule 1.
Jak więc się pan czuje w soboty i niedziele, kiedy większość kierowców jeździ dalej, a pan już nie.
Skłamałbym mówiąc, że nic się nie dzieje. Chciałbym się ścigać, ale moim dniem jest piątek, który dostarcza mi wiele radości. Jestem bardzo szczęśliwy i wdzięczny za to, że zespół daje mi możliwość jazdy w treningach i testach Formuły 1. Jeszcze w grudniu zeszłego roku nie spodziewałem się, że tu będę.
_ rel="nofollow">Więcej w "Przeglądzie Sportowym" _Więcej w "Przeglądzie Sportowym"