Robert Kubica zawitał do Warszawy
"Mi najbardziej podobała się wirtualna symulacja wyścigu w naturalnej wielkości modelu kokpitu samochodu F1. Miałem pierwszy raz okazję, by sprawdzić swoje umiejętności za kierownicą bolidu. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że to jest do tego stopnia trudne, zwłaszcza, że już od 35 lat mam prawo jazdy" - przyznał PAP Michał Kolczyński z Warszawy, który w Pit Lane Parku spędził cztery godziny.
Nie brakowało również innych atrakcji, można było zatankować, czy zmienić opony w prawdziwym bolidzie. Zainteresowaniem cieszył się stworzony świat aerodynamiki i przetwarzania komputerowego.
"Przyprowadziłem tu swojego syna, by przy oglądaniu kolejnego wyścigu Kubicy ciągle nie zadawał mi tych samych pytań. Poza tym, nie będę ukrywał, że sam wielu rzeczy się dowiedziałem i uważam, że coś takiego jest niezwykle potrzebne. Potwierdzają to także tłumy, które przyszły" - powiedział PAP Sławomir Bąk, który przyjechał z Łodzi.
Na to, by usiąść na symulatorze przeciążenia, poćwiczyć reakcję na czas, by sprawdzić opanowanie i spokój albo potrenować mięśnie szyi czekano w długich kolejkach.
"Myślę, że warto trochę postać. Nie wiem, czy kiedykolwiek w życiu będę miał jeszcze taką okazję, by poczuć się kierowcą F1 albo przynajmniej sprawdzić, czy się do tego nadaję. Wprawdzie trochę na to za późno, ale satysfakcja pozostanie" - przyznał PAP Mirosław Szelek z Warszawy.
Największą atrakcją była jednak pokazowa przejażdżka Roberta Kubicy bolidem.
"Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że to taki huk. Nie przez przypadek dostaliśmy te zatyczki do uszu, a ja chciałem być taki twardy i na początku ich nie włożyłem. Bez tego, jednak się nie da. To niesamowite zobaczyć coś takiego na żywo. Nabrałem ochoty, by pojechać i zobaczyć prawdziwy wyścig" - powiedział PAP Łukasz Naborski.
Duże zainteresowanie jakim cieszy się już po raz drugi w Warszawie zorganizowany Pit Lane Park nie dziwi 24-letniego Kubicy.
"To nie jest zaskakujące. Polacy nie mają za dużego dostępu do takich atrakcji. Nigdy nie mieliśmy kierowcy w F1 i zawodów Grand Prix. Pięć lat temu był to sport, który śledziła przed telewizorami mała grupka ludzi, a teraz stał się jednym z najpopularniejszych. To się może jednak szybko zmienić. Wystarczy, bym nagle zajmował 15-16. miejsce w wyścigach i na pewno 50 procent osób nie będzie już zainteresowana F1" - stwierdził.
Nie zabrakło również gości z zagranicy. "Czegoś takiego u nas się nie organizuje, a od lat kibicuję Formule 1. Lubię ten sport i byłem na wielu wyścigach, ale nigdy jeszcze nie miałem okazji, by zobaczyć jak to wygląda z tej drugiej strony. Warto było pokonać te 800 km" - powiedział PAP Niemiec Norman Mitz.
Pit Lane Park na warszawskim Bemowie będzie otwarty jeszcze w niedzielę między 8:30 a 17:00.