Francuska okazja
Nie wiedzieć czemu, wśród polskich kierowców od niepamiętnych czasów funkcjonuje wizja idealnego samochodu dla rodziny, tudzież do wykonywania służbowych obowiązków. Obowiązkowo musi mieć silnik wysokoprężny pod maską, jak i przynajmniej być reprezentantem segmentu D. Niestety, dla większości z nas kolejnym kluczowym kryterium jest kraj pochodzenia wyznaczający w oczach domorosłych znawców poziom zaawansowania technicznego, czy status finansowy właściciela. Przecież niemieckie samochody sprawują się bezproblemowo, w opinii mitomanów. Dla ogromu kierowców wydanie kilku tysięcy złotych więcej na samochód rodem zza Odry, jest normalnym procederem wspomaganym troską o spokojną eksploatację i przyzwoite wyposażenie. Nim podejmiemy decyzję o zakupie Passata lub Insigni, powinniśmy przyjrzeć się reszcie propozycji z segmentu D. Oczekując od samochodu z drugiej ręki należytego komfortu jazdy współgrającego z precyzją prowadzenia, z powodzeniem możemy zainteresować się pojazdem znad Sekwany, będącym niezależnie od
marki uosobieniem nieustannych awarii i niebotycznych kosztów utrzymania - wedle stereotypowej mądrości.
Prawdziwi koneserzy komfortu w średniej klasie, od razu udadzą się w stronę Citroena C5 opartego na dopracowanej, lecz skomplikowanej hydraulice. By uciec w stronę prostych rozwiązań technicznych pracujących w układzie jezdnym, powinniśmy rozważyć kandydaturę Renault Laguny III. Zaprezentowana światu w 2007 roku Francuzka nigdy nie zagroziła niemieckiej konkurencji poza swą ojczyzną, co nie zmienia faktu, że możemy przejść obok niej obojętnie. Trzecia odsłona oferowana w trzech wariantach nadwoziowych pozwala na realizację familijnych i zawodowych planów. W katalogu Laguny od razu rzuca się w oczy wariant coupe, nazywany przez złośliwych krytyków Astonem Martinem dla ubogich. Na jej tle powszednie kombi jak i liftback nie chwytają za serce. By wpisać się choć częściowo w kanon "idealnego" auta dla rodziny, najlepiej sięgać po wersje kombi, w których doklejony plecak w żaden sposób nie zakłóca linii nadwozia. W przeciwieństwie do rywali, projektanci Renault porzucili pomysł zaadaptowania wydatnego grilla
nadającego dynamizmu i agresji całej sylwetce. Zamiast niego ujrzymy jedynie wąską szczelinę łączącą podłużne, zachodzące daleko na błotniki reflektory. Co ciekawe, styliści zrezygnowali także z przetłoczeń biegnących wzdłuż karoserii, stawiając na czystą formę. Tylna część funkcjonalnej odmiany o rodzinnym zabarwieniu wieńczy chromowana listwa nad tablicą rejestracyjną. Mocniejsze warianty silnikowe potencjalnego nabywcę wabią także dwiema końcówkami układu wydechowego.