Legendary Steve McQueen... Ulice San Francisco… Pościgi za kierownicą Forda Mustanga... Za to masy pokochały film „Bullitt”. Ford zdaje sobie sprawę, że produkcja była doskonałą promocją dla oferowanego wówczas coupe. Z okazji 40-lecia filmu postanowiono wskrzesić legendę...
W 1968 roku „Bullitt” urzekł widownię trzymającą w napięciu fabułą, którą uzupełniono doskonałymi pościgami. Samochody z potężnymi silnikami V8 oraz napędem na tył efektownie przemierzały ulice amerykańskiej metropolii.
Współczesny Ford Mustang Bullitt wywiązałby się z podobnego zadania jeszcze lepiej.
Na wzór poprzednika otrzymał lakier o nazwie „Dark Highland Green”. Pod długą maską kryje 4,6-litrowy silnik V8 o mocy 315 KM. 440 Nm gwarantuje, że przyśpieszenie będzie wgniatało w fotele przy każdej prędkości. Obie wartości nie odbiegają od znanych ze zwykłego Mustanga, jednak wygładzenie krzywej momentu obrotowego daje wrażenie prowadzenia znacznie mocniejszego auta. Poprawa jest zasługą nowego układu zapłonowego, stożkowego filtra powietrza, jak również przeprojektowanego wydechu. Praca nad ostatnim z wymienionych nie należała do najłatwiejszych.
Inżynierowie otrzymali plik z dźwiękiem filmowego Mustanga i zostali poproszeni, by najnowszy Ford brzmiał podobnie. Po dodaniu gazu z chromowanych rur wydechowych wydobywa się dźwięk potwierdzający, że zadanie zostało wykonane wzorowo. Prędkość maksymalna wynosi 241 km/h. Mimo że Amerykanie umiłowali „automaty”, Bullitt otrzyma manualną, 5-biegową przekładnię
Tremac.
Przygotowując specjalną wersję Mustanga GT sięgnięto części z półek Ford Racing. Dział sportu koncernu dostarczył m.in. wyczynowe zawieszenie, stabilizatory oraz tylny most z innym przełożeniem. Kielichy przedniego i tylnego zawieszenia połączono rozpórkami, zmniejszającymi skręcanie się nadwozia na ostro pokonywanych zakrętach.
Sprawniejsze wytracanie prędkości uzyskano poprzez montaż klocków hamulcowych z większym współczynnikiem tarcia. Auto postawiono na efektownych, 18-calowych felgach, które zaprojektowano specjalnie na potrzeby limitowanej wersji. Z ich kolorem współgra lakier pokrywający zaciski. Także ogumieniu daleko do seryjnego. Ford Mustang Bullitt przemieszcza się na gumach BF Goodrich g-Force w rozmiarze 235/50. Warto wspomnieć, że na identyczne opony postawił ośrodek Forda w Utah, który oferuje kurs wyścigowej jazdy.
Ford Mustang Bullitt trafi do szczęśliwych klientów już na początku przyszłego roku. Przy obecnym kursie dolara cena wozu jest nieprzyzwoicie niska. Za Oceanem Mustanga będzie można otrzymać za... 77500 PLN! Przy odrobinie fantazji i dobraniu wyposażenia dodatkowego podobny rachunek zostanie wystawiony po zamówieniu miejskiego auta z wysokoprężnym silnikiem. Niestety mamy dwie, nienajlepsze wiadomości. Powstanie tylko 7700 egzemplarzy, a dystrybucja jest planowana wyłącznie w USA oraz Kanadzie. Szkoda, bo także Europejczycy kochają Bullitta...
Łukasz Szewczyk