Rampf: w Formule 1 nie ma cudów
"W Formule 1 nie ma cudów, jest tylko ciężka praca" - mówi szef inżynierów BMW Sauber Willy Rampf. Dzięki ciężkiej pracy i gigantycznym nakładom finansowym zespół - którego kierowcą jest Kubica - błyskawicznie został trzecią siłą. Mimo, że wyraźnie traci do czołówki - McLaren i Ferrari - ma bezpieczną przewagę nad czwartym w klasyfikacji Renault - pisze DZIENNIK.
O Willym Rampfie mówi się o nim, że to najbardziej zapracowana osoba w teamie. Jeszcze w ubiegłym sezonie jego zespół pracował na dwie zmiany, teraz na trzy. Tempo jest szalone. Musi być, skoro BMW Sauber chce już w 2009 roku walczyć o mistrzostwo świata. "Za szybkość bolidu aż w 2/3 odpowiada aerodynamika" - tłumaczy Rampf. "Najważniejsze jest zachowanie nie na prostych, a w zakrętach. To tam dzieje się wszystko, co najważniejsze w Formule 1" - dodaje.
Zanim Kubica wyjedzie na tor - by testować samochód - każda aerodynamiczna nowinka testowana jest w tunelu. Na miniaturze bolidu - 60 procent wielkości rzeczywistego modelu - bo tak jest szybciej i taniej. A czas jest w Formule 1 najważniejszy. Rampf wtrąca, że równie ważne jest bezpieczeństwo. "Teamy czasami narzekają na częste testy zderzeniowe" - mówi inżynier. "My nie. Samochód musi być i szybki, i bezpieczny. Po wypadku Roberta widać, że to bardzo ważne dla wszystkich kierowców" - twierdzi.
To w Hinwil produkowany jest monocoque, który ocalił Kubicy życie w wypadku w Kanadzie. "Robert przeżył i to nie był cud, tylko dobra polityka FIA i zespołów, które od lat pracują nad tym, by Formuła 1 była bezpiecznym sportem" - twierdzi Rampf. O tym, że mimo kosmicznych technologii to wciąż sport, możemy się przekonać na torze. To tam zdarzają się rzeczy nieprzewidywalne: pęka opona, mechanik nie dokręca koła albo kierowca wjeżdża w bolid swojego kolegi z teamu. Bez względu na liczbę TeraFlopsów, na torze najważniejszy jest człowiek.