Rajdowiec wypadł z trasy. Tragedia była blisko
Załoga TVN Turbo wypadła z trasy i wjechała w tłum kibiców. Na szczęście fani zdążyli uciec przed pędzącym samochodem. W ostatnim momencie kilkuletniego chłopca uratował jego ojciec.
Do zdarzenia doszło podczas 24. Rajdu Rzeszowskiego, który zakończył się w sobotę 8 sierpnia. Forda Fiestę R2 prowadził Łukasz Byśkiniewicz, jego pilota Macieja Wisławskiego, który wycofał się z rajdu z powodów zdrowotnych – zastępował Bartłomiej Boba.
- Wypadliśmy z drogi na takim zacieśniającym się zakręcie przy dużej prędkości, w miejscu, gdzie stało bardzo dużo kibiców – komentował Byśkiniewicz dla TVN24.
Na szczęście i kierowca, i kibice dobrze zareagowali w tej sytuacji. Gdy auto wjechało na ogrodzony teren, fani się rozbiegli. Szczególne wrażenie robił widok ojca stojącego z kilkuletnim dzieckiem. Mężczyzna zachował zimną krew i przeczuwając, że nie zdąży przebić się przez biegnący tłum, odskoczył w przeciwną stronę. Od rozpędzonego samochodu dzieliły ich centymetry.
- Całe szczęście, że kibice byli przytomni i zaczęli uciekać. Na tej trawie, na którą wjechaliśmy, auto na oponach typu slick jeszcze przyspiesza. Starałem się tak omijać ludzi, żeby nikogo nie potrącić. Było naprawdę niebezpiecznie. Dziękują opatrzności, że nikogo nie potrąciliśmy – dodał zdenerwowany kierowca.
Byśkiniewicz zakończył rajd a 12. pozycji.
Nikola Zbyszewska, SPORT.WP.PL
Dyskutuj z autorem na Twitterze
Obserwuj @nzbyszewska