Rajdowcy narzekają na warunki podczas rajdu Szwecji
"Słynne śnieżne bandy zamieniły się w śnieżne krawężniki - powiedział Petter Solberg po przejeździe czterokilometrowego odcinka testowego tzw. shake down, który w czwartek w Hagfors zainaugurował nieoficjalnie rajd. W czwartek wieczorem kierowcy będą rywalizować parami na odcinku 1900 metrów, a w piątek rano rozpoczyna się rajd. Na czwartkowym odcinku testowy najszybszy był Australijczyk Chris Atkinson przed skandynawskimi kierowcami Marcusem Groenholmem i Petterem Solbergiem.
Trasa 55. Uddeholm Swedish Rally 2007 ma w sumie 1389,1 km, w tym 341,2 km odcinków specjalnych. Załogi będą miały do przejechania dwadzieścia odcinków specjalnych - osiem pierwszego dnia rajdu, siedem drugiego - w sobotę 10 lutego i pięć kończących imprezę - w niedzielę 11 lutego.
Solberg wyjaśnił, że wysokie bandy decydowały o zupełnie innej jeździe, szybszej i bardziej widowiskowej. "Samochody jadące z dużą szybkością, po utracie kontroli przez kierowcę, nie wypadały z trasy lecz odbijały się o śnieżny wał i wracały na tor jazdy. Teraz jest bardzo łatwo wypaść z trasy na pobocze. Z powrotem nie będzie kłopotu, bo kibice chętnie pomagają, lecz będzie to ogromna strata czasu, decydująca o wynikach".
Sebastien Loeb, który uzyskał na odcinku testowym czwarty czas, również narzekał. Powiedział po przejeździe: "uwielbiam rajdy zimowe, ale tylko wtedy kiedy warunki są optymalne. W Szwecji zawsze były lecz nie tym razem. Na śniegu można się ślizgać i jeździć bardzo szybko w specyficzny sposób, ale tylko wtedy, kiedy wysokie śnieżne bandy gwarantują bezpieczeństwo i ograniczają wypadniecie z trasy. Tym razem będzie bardzo łatwo się oszukać i wylądować daleko za torem jazdy".