Rajd Sardynii: Kubica w roli kibica
Wśród tysięcy kibiców, którzy zgromadzili się w niedzielę w malowniczym miasteczku Porto Cervo, aby obejrzeć zjeżdżających na metę uczestników samochodowego Rajdu Sardynii jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci był ... Robert Kubica.
Polski kierowca Formuły 1 przyjechał na weekend na Sardynię, aby obejrzeć rajd i spotkać się ze startującym w nim Michałem Kościuszko. Kubica bardzo interesuje się rajdami i, jak powiedział w niedzielę, uważa je za jedną z najtrudniejszych dyscyplin sportów motorowych. Mieszkający w Monte Carlo kierowca BMW Sauber znalazł w napiętym kalendarzu kilka wolnych dni i spędził je na sardyńskim Szmaragdowym Wybrzeżu, odpoczywając przed kolejnym startem i oglądając rywalizację czołowych rajdowców świata.
Zapytany, czy ma swojego faworyta w gronie kierowców rajdowych odpowiedział, że kibicuje wszystkim, ale chętnie spotyka się ze swym krajanem i rówieśnikiem - Michałem Kościuszko. W sobotę spędził kilkanaście minut w boksie polskiej ekipy w strefie serwisowej rajdu, w niedzielę zaś witał załogę Renault Clio S1600 na mecie imprezy.
Zdaniem Kubicy oglądanie rajdów wymaga od kibiców znacznej znajomości rzeczy i sporego wysiłku - odcinki specjalne są bowiem rozrzucone po rozległym terenie i widzowie muszą błyskawicznie przemieszczać się z jednego miejsca w drugie, pokonując czasem po kilkadziesiąt kilometrów.
Mówiąc o czekającym go niebawem starcie w GP Monaco Robert Kubica żartował, że gdyby kierowca rajdowy mieszkał przy trasie odcinka, byłoby to dla niego sporym handicapem. "To, że ja mieszkam w Monte Carlo, nie ma większego znaczenia podczas wyścigu" - powiedział. Jak mówił, po pierwsze mieszka tam wielu kierowców Formuły, a po drugie zupełnie inna od rajdów jest specyfika Grand Prix. "Po dwóch trzech okrążeniach każdy zna już trasę na pamięć" - dodał.
Polski kierowca przyznał, że lubi tory uliczne i dobrze się na nich czuje. Unikał jednak zdecydowanych deklaracji co do swego występu. Jak twierdzi ekipa BMW poświęciła sporo czasu na przygotowaniach bolidów do tej specyficznej imprezy, ale może się okazać, że któryś z teamów z "drugiego rzędu" przygotuje auto jeszcze lepiej i niespodzianki nie są wykluczone. Tuż po rajdzie wraca do Monako, bowiem w tym wyścigu obowiązuje nieco inny regulamin i treningi odbywają się już w czwartek, a piątek jest dla kierowców bardziej ulgowy.
Rozmawiającego z polską ekipą i dziennikarzami Kubicę otaczał cały czas wianuszek włoskich kibiców, którzy z daleka rozpoznali kierowcę Formuły. Przy mecie Rajdu Sardynii odbyła się swego rodzaju sesja zdjęciowa, bowiem Robert nie odmawiał nikomu i chętnie fotografował się z fanami sportów motorowych.
Jego rówieśnik i kolega z Krakowa - Michał Kościuszko na mecie rajdu był już spokojniejszy i bardziej zadowolony niż w pierwszych dwóch dniach zawodów. Przez piątek i sobotę zmagał się z awariami auta i dopiero w niedzielę pojechał na swoim poziomie, plasują się na poszczególnych odcinkach na 4-5 miejscu w klasyfikacji mistrzostw świata juniorów (Junior WRC).
"Ten rajd był dla nas wyjątkowo pechowy - awaria hamulców i zawieszenia w pierwszym dniu, kłopoty z przegrzanym silnikiem, ponowne uszkodzenie zawieszenia drugiego dnia - wspominał. - Na szczęście w niedzielę mogliśmy już jechać sprawnym autem i nawiązywać walkę z czołówką naszej kategorii".
Kościuszko, podobnie jak w Rajdzie Portugalii, gdzie miał poważny wypadek, nie zdobył punktów w klasyfikacji MŚ i zamierza o nie walczyć w Rajdzie Finlandii. "Lubię tamtejsze, szybkie odcinki szutrowe i mam nadzieję, że nie będzie już nas prześladował pech" - powiedział. Wcześniej wystartuję w Rajdzie Polski samochodem czteronapędowym. To nieco inna specyfika jazdy, ale chciałbym powalczyć o dobre miejsce."
Młodego polskiego kierowcę bardzo ucieszyła informacja, że Rajdowi Polski ubył jeden konkurent w rywalizacji o przyznanie rangi eliminacji mistrzostw świata (kandydaturę wycofała RPA - PAP). "To byłoby wspaniałe dla polskich rajdów - uważa - do Polski przyjechaliby najlepsi kierowcy świata, krajowa czołówka mogłaby rywalizować w najlepszymi, zwiększyłoby się zainteresowanie mediów naszą dyscypliną."