Rajd Portugalii: Hirvonen powiększa przewagę
Fin Mikko Hirvonen (Citroen DS3), choć nie wygrał żadnego odcinka specjalnego, prowadzi po trzech etapach Rajdu Portugalii - czwartej eliminacji samochodowych mistrzostw świata. Maciej Oleksowicz (Ford Fiesta S2000) jest siedemnasty.
Po 16. odcinku specjalnym - trzy piątkowe zostały odwołane z powodu zbyt trudnych warunków atmosferycznych - wicemistrz świata z ubiegłego roku o 1.11,9 wyprzedza Norwega Madsa Ostberga oraz o 1.41,2 Rosjanina Jewgienija Nowikowa (obaj Ford Fiesta).
Pech prześladuje najgroźniejszych rywali Fina. Już w czwartek zakończył start ośmiokrotny mistrz świata Francuz Sebastien Loeb, który wypadł z trasy i uszkodził w swoim Citroenie klatkę bezpieczeństwa. Groźne wypadki, choć nie z tak drastycznymi skutkami, mieli również Fin Jari-Matti Latvala i Norweg Petter Solberg (obaj Ford Fiesta).
Ten ostatni wygrał już sześć OS, w tym dwa z trzech ostatnich w sobotę, ale w klasyfikacji generalnej jest piąty. W piątek jego auto ześlizgnęło się z drogi i załoga straciła kilkanaście minut na wyprowadzenie go z pełnego wody rowu.
Z kolei Oleksowicz - jedyny Polak ścigający się w Portugalii - w piątek znalazł się w grupie prawie trzydziestu załóg, które nie przejechały wezbranej rzeki, gdzie głębokość przekraczała 80 cm. W klasyfikacji generalnej przed sześcioma niedzielnymi odcinkami jest 17., a do lidera traci 25.15,8. Wśród kierowców rywalizujących w SWRC jest drugi.
- Po sobocie naprawdę można czuć zmęczenie. Nie obyło się też bez przygód. Na pierwszej pętli oesy były bardzo mokre, błotniste i potwornie śliskie. Na drugiej - wszystkich zaskoczyło to, że po zaledwie paru godzinach odcinki zupełnie wyschły, ziemia była sucha jak pieprz, więc zaczęło się kurzyć - powiedział Oleksowicz.
- Większość zawodników wybrała miękkie opony, które dość szybko się przegrzewały i zużywały. Generalnie jednak było mnóstwo frajdy z jazdy. Niestety, na drugim odcinku drugiej pętli przytrafił nam się błąd. Na bardzo ciasnym nawrocie zawiśliśmy na krawędzi drogi. Minęło sporo czasu zanim udało nam się stamtąd wydostać. Dookoła były tłumy kibiców, patrzyli, bili brawo, ale nikt nie podszedł pomóc, więc trochę to trwało. Teraz mechanicy naprawią samochód po tej przygodzie. Urwaliśmy próg, uszkodziliśmy zderzak i kilka osłon, ale to wszystko drobiazgi. Mechanicznie samochód spisuje się świetnie, więc jutro spróbujemy poprawić tempo, żeby obronić naszą pozycję - dodał.