Trwa ładowanie...
d1q3vyg
20-06-2008 12:31

Rajd de los Sertoes: pech Hołowczyca

d1q3vyg
d1q3vyg

Drugi etap Rally de Los Sertoes w Brazylii, eliminacji mistrzostw świata w rajdach terenowych, był pechowy dla Krzysztofa Hołowczyca, który po awarii auta nie dojechał do mety. Trójka polskich motocyklistów uplasowała się natomiast na wysokich miejscach w swych klasach.

Hołowczyc, który po pierwszym etapie zajmował drugie miejsce w klasyfikacji generalnej, musiał zrezygnować z jazdy po awarii skrzyni biegów. Uszkodzone auto ma być ściągnięte do bazy i jeśli mechanikom uda się usunąć awarię polski kierowca będzie mógł wystartować do kolejnego etapu. Za nieukończenie etapu dolicza się jednak pięciogodzinną karę i jeśli nawet załoga Hołowczyc - Jean Marc Fortin wyruszy na trasę, skazana jest na bardzo odległą lokatę.

Z trójki motocyklistów pierwszy dojechał na metę drugiego etapu kapitan zespołu Orlen Jacek Czachor zajmując drugie miejsce w swej klasie i 18. generalnie. Tuż za nim ukończył etap debiutujący w tak długim rajdzie Jakub Przygoński (3. w klasie i 24. generalnie), a wracający do formy po ciężkiej kontuzji Marek Dąbrowski był piąty w klasie i 61. w ogólnej klasyfikacji.

Wśród kierowców samochodów na drugim etapie dominowali fabryczni zawodnicy Volkswagena - Giniel de Villiers z RPA przed Amerykaninem Markiem Millerem, a trzeci był Brazylijczyk Jean Roberson Azevedo (Mitsubishi)
.

d1q3vyg

W gronie motocyklistów na 481 kilometrowej próbie z Rio Verde do Aruana najszybszy był ponownie Francuz Cyril Despres przed Brazylijczykiem Jose Helio i Chilijczykiem Francisco Lopesem. Tuż za tą trójką ukończył etap Francuz David Casteu.

Nadspodziewanie dobrze radzi sobie na trasie bardzo trudnego rajdu Jakub Przygoński, który bez kompleksów rywalizuje ze światową czołówką. "Odcinek był wolniejszy od wczorajszego - opowiadał na mecie. - Początkowo trasa wiodła przez niewielkie góry, była kamienista. Później odcinek przeszedł w bardziej płaską partię, na której jednak było wiele muld wybijających motocykl do góry i w zasadzie co 50 metrów leciałem w powietrzu. Całkiem dobrze mi się po tym jechało.

- Później miałem mały problem nawigacyjny, gdyż nie zauważyłem skrętu ukrytego w trawie. Nie było tam żadnej ścieżki i bardzo dużo zawodników pogubiło się w tym miejscu. Szybko jednak odnalazłem prawidłowy kierunek trasy i wyprzedziłem tych, którzy w dalszym ciągu szukali drogi. Na trasach Brazylii ciężko się wyprzedza, bo jest bardzo wąsko i mocno się kurzy".

d1q3vyg
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1q3vyg
Więcej tematów