Rajd Dakar: za kilka dni Hołowczyc może wrócić do kraju
- W dniu dzisiejszym Hołowczyc przeszedł kolejne badania, tym razem w prywatnej klinice chirurgicznej w Limie, mające na celu zweryfikowanie postawionej wcześniej diagnozy. Badania potwierdziły złamanie trzech żeber oraz silne stłuczenie kilku innych. Oprócz złamania ósmego kręgu piersiowego stwierdzono również uszkodzenie czwartego kręgu lędźwiowego - poinformował menedżer olsztyńskiego kierowcy Andrzej Kalitowicz.
Jak podkreślił, nie ma powikłań neurologicznych. Za zgodą lekarzy Hołowczyc przeniósł się do hotelu, a leczenie prowadzone będzie ambulatoryjnie.
- Zgodnie z zaleceniem Krzysztof ma jak najwięcej przebywać w pozycji poziomej i poruszać się wyłącznie w gorsecie ortopedycznym. O ile dolegliwości bólowe będą ustępowały, to w ciągu najbliższych kilku dni możliwa będzie podróż lotnicza do kraju - dodał menedżer.
Hołowczyca odwiedził charge d'affaires ambasady RP w Limie Dariusz Latoszek. - Nie spodziewałem się, że po takim wypadku, który przysporzył tyle bólu, spotkam pana Krzysztofa w tak dobrym nastroju. Nie narzekał na nic, żartował, uśmiechał się. Jedyne co, to miał żal do losu, że zniweczony został jego wielomiesięczny wysiłek, jaki włożył w przygotowania do startu w Rajdzie Dakar - powiedział.
Latoszek zaznaczył, że olsztynianin trafił do bardzo dobrego szpitala i nie miał powodów do narzekań. - To w zasadzie jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza w Peru placówka medyczna.
W poniedziałek, na początku trzeciego etapu z Pisco do Nazca, rozpędzone auto (Mini All 4 Racing) natrafiło na zjeździe z kilkumetrowej wydmy na twarde, skalne podłoże przysypane niewielką warstwą piachu. Hołowczyc został początkowo przetransportowany helikopterem do polowego szpitala w Pisco, a następnie do Limy. Jego partner, portugalski pilot Felipe Palmeiro, nie doznał poważniejszych obrażeń.
Hołowczyc, który w czerwcu skończył 50 lat, po raz ósmy wystartował w Rajdzie Dakar i po raz czwarty musiał się wycofać. W 2009 i 2011 roku uplasował się na piątej pozycji. Rok temu wygrał, jako pierwszy Polak w historii, jeden z etapów, był też liderem, ale ostatecznie - po awarii samochodu - zajął dziewiątą lokatę.