Krzysztof Hołowczyc (Nissan Navara)
zajął na szóstym, najdłuższym etapie 29. Rajdu Dakar, w rywalizacji kierowców samochodów, dziesiąte miejsce tracąc do zwycięzcy Amerykanina Robby Gordona (Hummer)
tylko 19.43. W klasyfikacji generalnej Polak awansował na 18. pozycję ze stratą 3:39.22 do lidera Hiszpana Carlosa Sainza (Volkswagen)
.
"Bardzo dziwne rzeczy działy się dzisiaj z pogodą. Na odcinku dojazdowym było tak mokro, że samochody były po dach oblepione błotem - powiedział na mecie Hołowczyc. - Przed startem do odcinka specjalnego długo czyściliśmy podwozie auta, aby usunąć błoto i zlikwidować zbędne kilogramy. Później przez prawie 120 km niewiele się działo, jechałem prawie cały czas z gazem w podłodze. W grząskim piasku samochód rozwijał nawet do 160 km/h. Później warunki się zmieniły, musiałem się trochę napracować. Generalnie to był dla nas dobry odcinek specjalny. Na prostych samochody niektórych rywali są od naszego szybsze, mogliśmy się natomiast wykazać umiejętnościami na bardziej krętych partiach trasy".
W rywalizacji motocyklistów triumfował Hiszpan Jordi Viladoms (KTM). Jacek Czachor (KTM) zajął 18. miejsce ze stratą 19.31 do Hiszpana. Marek Dąbrowski (KTM) został na szóstym etapie sklasyfikowany na 44. miejscu ze startą 47.11 do zwycięzcy.
"Już się zaczęły ciężkie, dakarowe etapy. Dzisiaj startowaliśmy bardzo wcześnie, na dojazdówce dopadła nas burza piaskowa, po niej deszcz - powiedział Jacek Czachor. - Sam odcinek specjalny też był trudny, na trasie było dużo wielbłądziej trawy, w której trzeba jechać bardzo ostrożnie. Miałem problemy z jednym z przednich amortyzatorów, ekipa serwisowa będzie miała w nocy sporo pracy, gdyż Marek Dąbrowski także miał problemy sprzętowe".
"Nie czuję rąk - powiedział na mecie etapu Marek Dąbrowski. - Niemal cały odcinek, prawie 400 km jechałem bez sprawnych amortyzatorów. Wszystko przez błoto na dojazdówce, które oblepiło cały motocykl, w tym amortyzatory. Szybko doszło do uszkodzenia uszczelek i wylał się olej. Dalej jechałem już tylko na samych sprężynach, a ręce i nadgarstki przyjmowały bezpośrednio wszystkie uderzenia łagodzone normalnie przez amortyzatory. To była katorga. Mam nadzieję, że jutro będzie trochę lepiej".
Siódmy, piątkowy etap z Zouerat do Ataru ma 580 km długości, w tym 542 km odcinka specjalnego. W sobotę 13 stycznia w rajdzie jest dzień przerwy.