Rajd Dakar: Polacy bez strat po surwiwalowym etapie
Polscy kierowcy quadów, motocykli i samochodów prawie bez strat zaliczyli w Argentynie ósmy etap 35. Rajdu Dakar z Salty do Tucuman. Ulewne deszcze, jakie padały od kilku dni w tym regionie, sprawiły, że rywalizacja przebiegała niczym w zawodach surwiwalowych.
W kategorii quadów Rafał Sonik zajmuje czwarte miejsce, a Łukasz Łaskawiec - siódme. W gronie motocyklistów Jakub Przygoński jest ósmy, zaś Jacek Czachor - 25. Nie zmieniła się pozycja załogi Toyoty Hilux - Adam Małysz z pilotem Rafałem Martonem pozostali na 17. pozycji.
Przez wiele godzin organizatorzy zastanawiali się, w jak najbardziej sprawiedliwy sposób potraktować wysiłek zawodników włożony nie tylko w jazdę, ale i w pokonywanie przeszkód w ekstremalnych warunkach. Największy problem był z samochodami. Ostatecznie postanowiono sklasyfikować 102 załogi ex aequo na piątej pozycji, przyznając im czas czwartej - Stephane'a Peterhansela i Jeana Paula Cottreta (Francja/Mini), która jako ostatnia dojechała do mety skróconego do 183 km odcinka specjalnego.
- Małysz stwierdził, że nawet w skokach narciarskich da się więcej przewidzieć niż na Dakarze. Chyba nikt nie spodziewał się, że ósmy etap zostanie niemal sparaliżowany przez burze i ulewy - ocenił Sonik dwudniowy maraton.
Dla samochodów etap odwołano już po drugim punkcie kontroli czasu. Przyczyną była szalejąca burza. Dzień wcześniej anulowano OS dla ciężarówek. Kierowca teamu R-Six Jarosław Kazberuk, po przejechaniu z Salty do San Miguel de Tucuman opowiadał:
- To prawie kataklizm. Woda schodziła z gór w wąwozach tworząc rwące rzeki; osypywały się zbocza, a w niektórych miejscach płynęły lawiny błota. Część odcinka miała być poprowadzona właśnie jednym z takich wąwozów. Nie było szans na ściganie się w takich warunkach. Druga część odcinka miała być lepsza, ale też przerwano rywalizację po kolejnych opadach. Tu woda zmienia wszystko. Po drodze widzieliśmy domy ludzi, którzy mieszkają w takich wąwozach. Nie wiem, jak oni radzą sobie w takich warunkach.
Łaskawiec wspomniał, że motocykliści i quadowcy przez dwa dni jechali bez pomocy serwisu. W piątek i sobotę był tzw. etap-maraton. - Musiałem sobie poradzić jedynie z tym, co mogłem zabrać ze sobą na quada. Miałem to szczęście, że metę osiągnąłem bez większych problemów - cieszył się mieszkający we wsi Krzykawka k. Olkusza zawodnik.
Z kolei Sonik, kapitan reprezentacji Polski, nie przypuszczał, że awaria małego urządzenia w jego quadzie będzie miała tak duży wpływ na tempo jazdy.
- Kiedy wyruszyliśmy rano z biwaku było około 30 stopni, a mój czujnik w silniku pokazywał minus 15. Temperatura powietrza wahała się od minus trzech do 43 stopni Celsjusza, co w połączeniu ze zmianami wysokości sprawiło, że to małe, ale bardzo ważne urządzenie kompletnie zwariowało - powiedział krakowianin.
To oznaczało początek kłopotów. - Podczas jazdy trzeba kontrolować poziom temperatury, żeby silnik się nie przegrzał. Ja nie miałem takiej możliwości, więc musiałem być ostrożny. Kiedy zaczynałem mocniej dociskać, płyn chłodniczy lał mi się na buta i wiedziałem, że muszę zwolnić. Obawiałem się, że nie dojadę do końca oesu, za którym była jeszcze przecież długa dojazdówka do biwaku. Nie było szans na lepszy wynik etapowy - zaznaczył Sonik.
Parę dni temu szerokim echem wśród uczestników rajdu odbiła się postawa fair play polskiego teamu ciężarówki Man. Grzegorz Baran, Bartłomiej Boba i Robert Jachacy poświęcili około 40 minut, aby pomóc francusko-włoskiej załodze w postawieniu na koła ich Unimoga. W niedzielę dużo mówiło się o Marku Dąbrowskim, który oddał Francuzowi Cyrilowi Despres swój silnik, by ten mógł pozostać w stawce motocyklistów walczących o zwycięstwo. Obaj, zgodnie z regulaminem, za tę czynność otrzymali karę po 15 minut.
- Na Dakarze bywa różnie. Ja straciłem piąty bieg i nie byłem w stanie walczyć. Na szczęście z pomocą przyszedł polski kierowca, który oddał mi swój silnik. Jestem na mecie i dzięki Markowi w dalszym ciągu walczę o zwycięstwo - podkreślił Francuz zajmujący piąte miejsce w klasyfikacji generalnej.
W poniedziałek dziewiąty etap rajdu z metą w Cordobie. Planowane dystanse: 852 km (OS 593 km) dla motocykli, quadów i samochodów oraz 699 km (OS 293 km) dla ciężarówek.