Chilijskie organizacje ekologiczne - tak jak w ubiegłym roku - są przeciwne rozgrywaniu Rajdu Dakar. Ich zdaniem zniszczenia, jakie powodują uczestnicy imprezy, są niewspółmierne do korzyści odniesionych przez kraj.
Dwie z nich - pozarządowa Accion Ecologica i Fundacja Nasze Dziedzictwo - wystąpiły do sądu apelacyjnego w Santiago o wydanie w trybie pilnym, jeszcze przed startem imprezy, nakazu ochrony dziedzictwa archeologicznego Chile.
W pozwie przypomniano m.in., że jeszcze w maju 2011 roku Rada Pomników Narodowych poinformowała w raporcie o poważnych zniszczeniach obiektów archeologicznych i paleontologicznych, jakie stwierdzono na północy kraju po rajdzie. Przeciwne organizacji imprezy jest także Chilijskie Kolegium Archeologów i Paleontologów.
Prezes fundacji Nasze Dziedzictwo Rosario Carvajal żąda podjęcia przez państwo działań zabezpieczających zabytki i stanowiska archeologiczne.
- Powstałe szkody są znaczne, nikt temu nie może zaprzeczyć. Nie jest zrozumiałe, że rząd korzystający z funduszy publicznych wspiera imprezę, która szkodzi dziedzictwu naszego kraju - powiedział Carvajal.
Zdaniem ekologów najbardziej zagrożony jest rejon pustyni Atacama, gdzie trzy razy doszło do poważnych dewastacji. "W 2009 roku straciliśmy sześć stanowisk archeologicznych starszych niż 4000 lat. Rok później uszkodzone zostały 52 stanowiska, a w 2011 - 126 stanowisk. Na takie niszczenie dziedzictwa narodowego nie można się zgodzić" - podkreślił Mariano Rendon z Accion Ecologica.
Poważne straty powstały także w Argentynie, jednak rząd tego państwa także na protesty nie zareagował. W tym roku zagrożenie - zdaniem ekologów - jest znacznie poważniejsze, w Peru trasa rajdu prowadzi bowiem przez tereny historyczne, niektóre jeszcze nawet niezbadane.