Rozpoczynający się 6 stycznia w Lizbonie Rajd Dakar 2007 będzie dla motocyklisty Orlen Teamu Jacka Czachora ósmym startem w tej imprezie. Drugi motocyklista w zespole Marek Dąbrowski pojedzie po raz siódmy, Krzysztof Hołowczyc jadący samochodem terenowym wystartuje w rajdzie po raz trzeci.
Do startu w rajdzie zgłoszonych zostało 250 motocyklistów, 187 załóg samochodów i 88 ciężarówek. Chętnych było o wiele więcej, organizatorzy musieli ograniczyć liczbę uczestników, którzy będą walczyli na trasie liczącej prawie dziewięć tysięcy kilometrów.
Reprezentanci Polski do startu w Dakarze przygotowują się od kilku miesięcy. Krzysztof Hołowczyc i pilot Jean-Marc Fortin oraz Marek Dąbrowski trenowali w listopadzie na trasach Rajdu Dubaju, w którym jako jedyny startował Jacek Czachor.
Start w Dubaju nie był dla Czachora udany, druga w tegorocznym sezonie awaria silnika wyeliminowała go z walki o czołowe pozycje.
"Mam nadzieję, że problemy ze sprzętem już się dla mnie skończyły. W Dakarze razem z Markiem pojedziemy nowymi motocyklami KTM, które lada dzień dotrą do Polski - powiedział PAP kapitan zespołu Jacek Czachor. - Nasi mechanicy będą mieli dwa tygodnie na przegląd motocykli. Uważam, że jestem do startu w Dakarze dobrze przygotowany. Rajd jak zwykle rozstrzygnie się na piaskach Mauretanii, ale trudne odcinki w Maroku też dadzą się we znaki. W ostatnich czterech edycjach byłem zawsze w czołowej piętnastce. Teraz będę chciał powalczyć o jeszcze lepszy wynik".
Czachor i Dąbrowski przez ostatnie dziesięć dni trenowali w Tunezji. Do Polski wrócili w środę rano.
"Miałem prawie rok przerwy w startach, dlatego trudno mi jest ocenić, w jakiej rzeczywiście jestem formie - powiedział PAP Marek Dąbrowski. - Treningi rozpocząłem na przełomie października i listopada, jeździłem po trasach Rajdu Dubaju, gdzie w ubiegłym roku miałem ciężki wypadek. Teraz w Tunezji przejechałem około dwa tysiące kilometrów. Na pewno nie będę w optymalnej formie, moim zadaniem jest dojechać do mety w Dakarze. Chcę w tym roku na trasie wspomagać Jacka Czachora, który powinien walczyć o miejsce w czołowej dziesiątce w klasyfikacji generalnej".
Startujący w Dakarze po raz trzeci, Krzysztof Hołowczyc w ubiegłym roku z powodu awarii samochodu rajdu nie ukończył. Teraz liczy na zdecydowanie lepszy wynik, sponsor zespołu za zadanie postawił mu uplasowanie się na mecie w dwudziestce najlepszych kierowców samochodów.
"Ja liczę na jeszcze lepsze miejsce. Jakie? - nie chcę mówić, aby nie zapeszyć - powiedział PAP Krzysztof Hołowczyc, który pojedzie w rajdzie z numerem 29. - Stale sobie powtarzam, że muszę się nauczyć jechać ... powoli, rozważnie, tak, aby dojechać do mety. To właśnie w Dakarze jak w żadnym innym rajdzie sprawdza się hasło, że zwycięzcy są na mecie".
"Impreza jest bardzo silnie obsadzona, trudno będzie walczyć z zespołami fabrycznymi - dodał Hołowczyc. - Ważne będą dwa pierwsze etapy w Portugalii i w Hiszpanii. Trzeba już na początku rajdu poprawić swoją pozycję startową, aby w Afryce jechać w czołówce i nie tracić czasu na próbach wyprzedzenia w zasłaniających wszystko tumanach kurzu. Mamy bardzo dobrze przygotowany samochód, mam nadzieję, że w tym roku sprzęt będzie naszym atutem. Będziemy dysponowali pełnym zestawem części zamiennych. Niektóre podzespoły, najbardziej narażone na uszkodzenia, chcemy wymieniać nawet wtedy, gdy będą jeszcze sprawne".