Rafał Sonik: chcę wypocząć w Tatrach
Kapitan reprezentacji Polski Rafał Sonik, który zajął trzecie miejsce w kategorii quadów w 35. Rajdzie Dakar, po powrocie do kraju zamierza wypocząć w Tatrach. Krakowianin uważa, że powołanie narodowego teamu było bardzo dobrym posunięciem.
- Dwa dni po uroczystym zakończeniu rajdu będą w kraju. Mam nadzieję, że uda mi się wyrwać na parę dni na narty. Marzę o górach, śniegu, o moim Kasprowym - powiedział PAP Sonik.
Przed wylotem martwił się o silnik w jego pojeździe. Był niezadowolony z decyzji organizatorów o ograniczeniu jego maksymalnej pojemności w quadach do 750 cm sześciennych. Jego zdaniem, jak na tak trudną imprezę, to jest za mało.
- W ubiegłym roku kilkakrotnie byłem w Emiratach Arabskich. Miałem okazję zobaczyć, jak należy dbać o wyścigowe wielbłądy. Dowiedziałem się, że sztuką podczas ciężkich wyścigów tych zwierząt jest umiejętne rozłożenie ich siły. Nie można pozwolić, aby biegły tak szybko, jak mogą. Ja też teraz nie jechałem na swoim pojeździe z maksymalną szybkością. Było to możliwe, ale "zamordowałbym" silnik - zaznaczył.
Kapitan reprezentacji podkreślił, że jest wielce szczęśliwy, iż mógł współpracować z bardzo zgranym zespołem.
- Powołanie Poland National Team było świetnym pomysłem. Nie wszystkie sprawy załatwiono na czas w kraju, ale ich nie przerwano, i już w trakcie rajdu do narodowego zespołu przyłączył się formalnie Orlen Team. Jednym z celów było dodatkowe zmobilizowanie zawodników do wzajemnej pomocy. Ta współpraca może nie była jeszcze idealna, ale to są początki. Nie można wymagać, aby od razu wszyscy, tak jak Krzysztof Hołowczyc czy Adam Małysz, zrozumieli ideę powołania narodowego teamu - powiedział sześciokrotny mistrz kraju w rajdach enduro i moto-crossie.
Sonik przyznał, że każdy etap miał dla niego trudne momenty o różnej skali. - Na jednym z nich o mały włos nie połamałem quada. Do upadku doszło, gdyż trafiłem na małą skałę ukrytą po piaskiem. To był przypadek. Nie da się jednak wyeliminować ryzyka w tego typu wyścigach. Miałem to szczęście, że po długim locie upadłem na piasku, tuż przed miejscem, gdzie były kamienie - wspomniał.
47-letni Sonik, na co dzień biznesmen, w Rajdzie Dakar zadebiutował w 2009 r. W klasyfikacji generalnej zajął wówczas trzecie miejsce. Rok później był piąty, a w 2011 miał wypadek na pierwszym etapie i musiał wycofać się z walki.