Przewoźnicy protestowali przeciw płacy minimalnej we Francji i Niemczech (aktl.2)
dochodzi komentarz ministerstwa infrastruktury i budownictwa #
31.05. Warszawa (PAP) - Przeciwko zapowiedzianym przez Francję przepisom o płacy minimalnej i obowiązującym już niemieckim regulacjom w tej sprawie, protestowali we wtorek w Warszawie przewoźnicy. "To nowa forma protekcjonizmu w Europie" - przekonuje prezes Zrzeszenia Przewoźników Jan Buczek.
Niemieckie przepisy MiLoG obowiązują od 1 stycznia 2015 r., francuskie - Loi Macron wejdą w życie 1 lipca 2016 r.
Niemiecka płaca minimalna wprowadzona od 1 stycznia 2015 r. wynosi 8,5 euro za godzinę. Objęcie nią także zagranicznych kierowców ciężarówek przejeżdżających przez Niemcy tranzytem uderza szczególnie mocno w polskie firmy przewozowe, które mają drugą, co do wielkości flotę samochodów ciężarowych w całej UE
Francuskie przepisy, oprócz wprowadzenia płacy minimalnej, zakładają także m.in. wymóg przygotowania dla każdego delegowanego pracownika zaświadczeń o delegowaniu w języku francuskim, powołania swojego przedstawiciela na terenie Francji, obowiązek przechowywania przez przedstawiciela dokumentacji delegowania pracowników dla danej firmy, a przez kierowcę - zaświadczenia oddelegowania oraz umowy o pracę w kabinie pojazdu.
Zdaniem przewoźników narzucanie kierowcom z innych państw niemieckich i francuskich przepisów o płacy minimalnej to próba wyeliminowania ich ze wspólnego, europejskiego rynku. W ich ocenie jest to naruszanie zasad uczciwej konkurencji.
Przedstawiciele polskich stowarzyszeń przewoźników protestowali najpierw przed ambasadą francuską, mieli na sobie żółte kamizelki, trzymali tablice z napisami: "Wspólna Europa nie dzieli na lepszych i gorszych", "Chronimy miejsca pracy w naszych firmach".
"Francja ignoruje traktaty UE i warunki, na których koegzystuje UE, Europa zapowiadała nam równe szanse. Przepisy francuskie to jest przejaw nowej formy protekcjonizmu w Europie i temu się sprzeciwiamy" - powiedział prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych (ZMPD) w Polsce Jan Buczek.
"Myśmy chcieli wstąpić do UE, dlatego, że byliśmy równo traktowani. Popieramy z całych sił ten protest i liczymy na to, że nareszcie niektórzy się opamiętają. Liczymy na polski rząd, że w końcu twardą ręką uderzy w stół i powie: Dość tego!" - podkreślał przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego Piotr Litwiński.
W petycji skierowanej do prezydenta Francji Francois Hollande'a i złożonej w ambasadzie Republiki Francuskiej w Warszawie protestujący zaapelowali o wycofanie ustawy Macrona w zakresie płacy minimalnej i nowych wymogów administracyjnych mających zastosowanie do zagranicznych kierowców, którzy przewożą towary do/z Francji i wykonują tam operacje kabotażowe.
"Nowe prawo francuskie dotyczące transportu międzynarodowego tworzy olbrzymie obciążenia administracyjne i koszty, głównie dla przewoźników mających siedzibę poza Francją" - zaznaczyli w petycji przewoźnicy.
"Wzywamy pana do wycofania ustawy Macrona w transporcie. To prawo jest nieadekwatne, niesprawiedliwe, ogranicza europejskie wolności i przyniesie nam wszystkim jedynie negatywne skutki. Żaden kraj w Europie nie ogranicza działalności gospodarczej w sposób, jaki zrobiła to Francja poprzez ustawę Macrona" - wskazano w petycji.
Przewoźnicy złożyli także w przedstawicielstwie Komisji Europejskiej w Polsce rezolucję skierowaną do przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Clauda Junckera.
"Włączenie kierowców zatrudnianych przez zagraniczne firmy w innych państwach UE do przepisów MiLoG i Loi Macron narusza naszą suwerenność. (...) Niemieckie i francuskie prawo w transporcie jest krokiem do tyłu, próbą narzucenia własnych interesów innym. Nie możemy pozostać bierni i pozwolić na dyktat niektórych państw członkowskich" - wskazali w rezolucji przewoźnicy.
Wezwali w niej Komisję Europejską do wycofania zasad MiLoG i Loi Macron w transporcie. Ich zdaniem prawo to jest nieadekwatne oraz niesprawiedliwe, ogranicza europejskie wolności i - jak zaznaczyli - przyniesie wszystkim jedynie negatywne skutki.
"Doceniamy i z satysfakcją przyjęliśmy informację o wszczęciu przez Komisję Europejską procedury naruszenia traktatu przez Niemcy. Oczekujemy, że taka sama procedura zostanie zastosowana wobec Francji" - podkreślili przewoźnicy. Zwracają jednak uwagę, że upłynął już ponad rok "i nic się nie dzieje".
"Ten czas jest istotny dla naszego biznesu i ta niepewna sytuacja nie może trwać wiecznie. Szczerze powiedziawszy, brak działań ze strony Komisji w istocie zachęcił innych do naśladowania Niemiec. To po prostu dzieli Europę, a Wy na to pozwalacie. Mamy nadzieję, że Pan rozumie, jaka odpowiedzialność na Panu ciąży, jak ważna jest Pana opinia o legalności i zgodności prawa niemieckiego i francuskiego z prawem Unii Europejskiej" - wskazali przewoźnicy.
"Jeżeli Europa uważa, że coś trzeba zmienić to powinna się odbyć ogólnoeuropejska debata. Powinno się wysłuchać wszystkie strony i wziąć pod uwagę wszystkie aspekty. Nie można wdrażać przepisów jednostronnie, bezdyskusyjnie tylko, dlatego, że ma się trochę większą reprezentację" - powiedział Buczek. Poinformował, że podobne pikiety jak ta w Warszawie odbywają się w 11 stolicach europejskich.
"Nas próbuje się wyniszczyć w taki sposób, żeby zmaksymalizować koszty naszej pracy. My o swoich pracowników dbamy i uważamy, że mamy prawo do wykonywania naszego zawodu na dotychczasowych warunkach" - powiedział przewodniczący Stowarzyszenia Przewoźników i Spedytorów "Wybrzeże" Andrzej Olechnicki.
W przesłanym PAP komunikacie ministerstwo infrastruktury i budownictwa(MIB) podkreśliło, iż z niepokojem obserwuje niekorzystne dla rynku europejskiego działania niektórych państw, w tym m.in. Niemiec i Francji, związane z wprowadzeniem płacy minimalnej i dodatkowych obciążeń administracyjnych dla polskich przewoźników.
"Działania te mają charakter protekcjonistyczny i stanowią realne zagrożenie fragmentaryzacją wspólnego rynku oraz ograniczeniem swobody przepływu towarów i usług. W konsekwencji może to spowodować zmniejszenie konkurencyjności gospodarczej europejskiego rynku usług transportowych w wymiarze globalnym" - wskazał resort.
MIB podkreślił, że Polska jest zdecydowanie przeciwna tym przepisom; jak oceniono nie powinny one mieć zastosowania do międzynarodowego transportu drogowego, w tym do kabotażu.
Resort przypomniał, że w lutym 2015 r., z polskiej inicjatywy, 11 państw członkowskich UE (Polska, Bułgaria, Chorwacja, Republika Czeska, Estonia, Grecja, Węgry, Litwa, Rumunia, Słowacja i Słowenia) wysłało wspólny list do ministrów pracy oraz transportu RFN wyrażający zaniepokojenie zakresem niemieckich przepisów o płacy minimalnej.
"Podjęcie tej inicjatywy przyczyniło się do wszczęcia przez Komisję Europejską w maju 2015 r. formalnej procedury badania zgodności niemieckiej ustawy o płacy minimalnej z prawem UE. Postępowanie to dotychczas nie zakończyło się. W wyniku podejmowanych m.in. przez Polskę działań, Niemcy zawiesiły stosowanie przepisów o płacy minimalnej do tranzytu wykonywanego przez terytorium RFN" - czytamy w komunikacie.
Ministerstwo wskazało, że Polski transport drogowy wykonuje ok. 24 proc. wszystkich przewozów międzynarodowych w Unii Europejskiej a Polscy przedsiębiorcy dysponują flotą ponad 190 tys. pojazdów ciężarowych, z których duża część to najnowocześniejsze pojazdy spełniające najostrzejsze normy w dziedzinie ekologii i bezpieczeństwa transportu.
Krytycznie o przepisach dotyczących płacy minimalnej mówił w Brukseli w ubiegłym tygodniu wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki.
"Cechą charakterystyczną polityki gospodarczej wielu rządów, zwłaszcza po wybuchu kryzysu, jest wprowadzanie pewnych reguł protekcjonistycznych i my się tego obawiamy, szczególnie w stosunku do tych naszych firm, które znalazły już sobie jakiś rynek w zachodniej Europie, którym udało się, które były na tyle przebojowe, przedsiębiorcze, żeby przebić się przez te różne zapory pozataryfowe" - mówił wtedy Morawiecki.
"Niestety do takich działań należy również niemiecki MiLoG, czy prawo wprowadzone we Francji, które nakazuje pewne minimalne standardy płacowe dla naszych firm transportowych; a to się stało właśnie w tym momencie, kiedy nasze firmy transportowe stały się głównym graczem w Europie" - dodał szef resortu rozwoju.
Protest zainicjowało Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.
Oprócz ZMPD protest popierają m.in. przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego, Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników Autokarowych, Dolnośląskiego Stowarzyszenia Przewoźników Międzynarodowych, Górnośląskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych, Kujawsko-Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Międzynarodowych, Ogólnokrajowego Stowarzyszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych i Spedytorów "Podlasie", Polskiej Unii Transportu. Łącznie - 20 stowarzyszeń.