Z każdą generacją samochody stają się większe. Auto, które jeszcze 15 lat temu było uważane za doskonały przykład pojazdu kompaktowego, dzisiaj zostałoby zaliczone do segmentu B. Jak by tego było mało, do „ewolucyjnego” wzrostu samochodów doszły wersje celowo powiększane przez producentów. Ich celem jest przetransportowanie większej ilości bagażu lub pasażerów przy niewiele zwiększonych wymiarach karoserii.
Do niedawna „pompowanie” samochodów było konikiem Renault. Później pomysł podpatrzyły inne firmy. Wyzwanie podjął również Seat, aspirujący do miana producenta aut o sportowym zacięciu. Czy Hiszpanom udało się połączyć osiągi z przestrzenią i praktycznością? Postanowiliśmy to sprawdzić na przykładzie Altei XL...
Nadwozie kompaktowego minivana może się podobać. Reflektory, grill oraz przetłoczenia błotników nawiązują do znanych z zadziornego Leona. Masywny tył nadwozia przypomina jednak, że mamy do czynienia z pakownym, rodzinnym autem. Tylne światła testowanego pojazdu zostały zastąpione opcjonalnymi lampami z przejrzystymi kloszami. Nie podejmujemy się oceniania, czy „lexus look” upiększył Alteę. Opinii było dokładnie tyle, co oglądających... Wątpliwości nie mieliśmy natomiast spoglądając na podwójną końcówkę rury wydechowej oraz 16-calowe alufelgi z oponami 205/45, które zdradzały sportowe aspiracje „XL-ki”.
Przestrzeń pasażerska Seata nie zaskakuje ekstrawaganckimi rozwiązaniami. Tablica rozdzielcza przypomina kokpit Leona, który został bardziej nachylony i odsunięty od przedniej szyby. Tworzywo użyte do jego wytłoczenia jest niestety znacznie twardsze niż we wspomnianym Leonie. Na szczęście całość precyzyjnie zmontowano, więc nawet na największych nierównościach wnętrze samochodu nie trzeszczy.
Zresztą byłoby to nie na miejscu w samochodzie z kabiną pachnącą skórzaną tapicerką. Na wyposażeniu testowanej Altei znalazło się również osiem poduszek powietrznych, podgrzewane fotele, jak również system audio z ośmioma głośnikami, możliwością podłączenia dodatkowych urządzeń oraz sterowaniem przy kierownicy. Ta ostatnia jest mięsista i na tyle dobrze wyprofilowana, że z żalem odrywa się od niej dłoń sięgając do precyzyjnego i krótkiego lewarka zmiany biegów.
Biksenonowe reflektory uprzyjemniały nocne wojaże. Strumień rzucanego światła sięgał daleko, a przy okazji był niezwykle równo rozłożony. Dodatkową zaletą opcjonalnych lamp był system doświetlania zakrętów, którego zalety najłatwiej docenić na długich i szybko pokonywanych łukach drogi.
Nabywca samochodu rodzinnego oczekuje od niego przestronności i praktyczności. Nie jest więc zaskoczeniem, że na pokładzie Altei znajdują się liczne schowki. Odnieśliśmy wrażenie, że część z nich starano się zaprojektować na siłę. Opcjonalny panel ze skrytkami pod dachem wygląda efektownie, jednak przez cały czas trwania testu nie znaleźliśmy dla niego zastosowania. Przydatność relingów dachowych jest również wątpliwa, ponieważ ich ścisłe przyleganie do nadwozia uniemożliwia przywiązanie czegokolwiek i zmusza zainteresowanych do inwestycji w bagażnik dachowy. Znacznie bardziej funkcjonalna jest natomiast przesuwna tylna kanapa, która pozwala zwiększyć ilość miejsca na nogi dla pasażerów albo przewieźć 635 litrów bagażu bez konieczności składania oparć. Trzeba więcej? Wystarczą cztery ruchy ręki, by po złożeniu tylnej kanapy przewieźć pakunki o objętości 1604 litrów. Pod maską testowanego Seata pracowicie klekotał dwulitrowy diesel o mocy 140 KM. Po uruchomieniu motoru odgłosy pracy pompowtryskiwaczy są
naprawdę przenikliwe, ale wraz z osiąganiem temperatury roboczej poziom emitowanych decybeli wyraźnie spada. Mimo tego silnik ciągle przypomina o swoim istnieniu, pozostając wyraźnie słyszalnym w trakcie jazdy. Znacznie szybciej można zapomnieć o istnieniu stacji paliw, gdyż Altea spalająca średnio 7 l/100km potrafi pokonać na jednym baku niemal 800 kilometrów.
Pocieszający jest również fakt, że do specyficznych odgłosów i delikatnego świstu turbiny można się bardzo szybko przyzwyczaić i po przesiadce do innego samochodu może doskwierać brak basowego pomruku w trakcie przyśpieszania.
Tego ostatniego za kierownicą Altei doświadcza się niezwykle często. Sztywne zawieszenie, ergonomiczna pozycja kierowcy i ponadprzeciętna precyzja układu kierowniczego skłaniają do szaleństw na zakrętach. Seat deklaruje, że sprint od 0 do 100 km/h może trwać 10 sekund. Za sprawą charakterystyki silnika, który po każdej zmianie biegów funduje eksplozję momentu obrotowego nie trudno ulec złudzeniu, że auto jest jeszcze szybsze.
Charakterystyka pracy niezależnego zawieszenia sprawia, że po kilku kilometrach zupełnie zapomina się, że karoseria Altei jest wysoka na niemal 1,6 metra, zaś auto waży prawie 1,5 tony. Swobody z jaką testowana „XL-ka” pokonywała zakręty mogłoby jej pozazdrościć wiele samochodów klasy kompaktowej.
Walory trakcyjne potwierdzały również bardzo późne interwencje systemu ESP. Nie spodziewaliśmy się, że rodzinny minivan będzie w stanie szybciej pokonywać zakręty o wiele szybciej, niż pozwala na to zdrowy rozsądek oraz instynkt samozachowawczy... Kto czuje się na siłach może całkowicie wyłączyć elektronicznego anioła stróża. Nawracanie w ciasnych uliczkach przy pomocy hamulca ręcznego? Kilkudziesięciometrowe poślizgi kontrolowane? W tym samochodzie jedno i drugie jest zaskakująco łatwe do zrealizowania.
Nasz dobry humor trwał do czasu otrzymania cennika. Odmiana Stylance z licznymi opcjami kosztowałaby nas... 130 876 PLN! To ponad dwukrotnie więcej, niż podstawowa wersja Altei XL, przy której figuruje suma 63 990 PLN. Niestety w zamian nie otrzymaliśmy dwa razy więcej samochodu...
Łukasz Szewczyk