Przedstawiciel handlowy na drodze
Dla jednych to zawodowi kierowcy wprawnie poruszający się po fatalnych polskich drogach. Dla innych jeźdźcy bez głów – szaleńcy zagrażający nie tylko sobie, ale też innym. Czy na styl jazdy kierowcy flotowego ma wpływ postawa pracodawcy?
Z przeprowadzonego w tym roku badania Barometr CVO wynika, że bezpieczeństwo jazdy w trakcie przejazdów służbowych jest przez pracodawców traktowana dwojako. Nieco ponad połowa firm o zatrudnieniu do stu pracowników uważa, że odpowiedzialność za bezpieczeństwo spoczywa tylko i wyłącznie na pracowniku. Przedsiębiorstwa zatrudniające powyżej stu pracowników nieco częściej wskazują, że bezpieczeństwo w trakcie podróży służbowych jest wspólną sprawą zarówno kierowcy, jak i zatrudniającej go firmy. Takie zdanie ma niecałe 50 proc. przedsiębiorców z tego segmentu wielkości firm.
Czy jednak pracodawca może odpowiadać za to jak jeździ jego pracownik? Pozornie odpowiedź wydaje się prosta – nie. Każdy kierowca odpowiada za siebie i za to czy bezpiecznie porusza się po drogach, nie stwarzając tym samym zagrożenia dla innych uczestników ruchu. Przyjrzyjmy się pracy typowego przedstawiciela handlowego. Miesięcznie pokonuje on nawet 6-8 tys. km, jeśli tego wymaga osiągnięcie celu sprzedażowego stawianego przez pracodawcę. W polskich warunkach taka praca nie może być bezstresowa.
Presja wyniku, każe kierowcy flotowemu mu pracować szybciej, wydajniej i błyskawicznie przemieszczać się z miejsca na miejsce. Efekty takiego środowiska pracy są już dalej łatwe do przewidzenia: stres za kierownicą, notoryczne przekraczanie dozwolonej prędkości, niebezpieczne wyprzedzanie - słowem jazda na granicy bezpieczeństwa; czasami z tragicznym finałem.
Tego roku już blisko 1,8 tys. osób straciło życie na polskich drogach, a ponad 22 tysiące odniosło obrażenia. W części z tych wypadków udział wzięli kierowcy flotowi - Jesteśmy przekonani, że pracodawcy również mogą mieć udział w poprawie bezpieczeństwa na drogach- mówi Bartłomiej Kwapisz, z firmy Arval. - Oczywiście nie bezpośrednio, ponieważ to nie oni prowadzą samochody, ale realnie mogą wpływać na szereg innych elementów. Zacząć można od weryfikacji umiejętności samego kierowcy, zanim zostanie on zatrudniony.
Skutecznym narzędziem może być choćby przeprowadzony przy pomocy komputera test z zasad ruchu drogowego. Korzystne byłoby również przeprowadzenie krótkiego praktycznego sprawdzenia techniki i kultury jazdy z osobą zarządzającą flotą w firmie na siedzeniu pasażera. Najwięcej zależy jednak od systemu płacowego.
By zwiększyć bezpieczeństwo, firmy muszą jednak zrezygnować z części korzyści. Chodzi o taki system oceny pracowników, w którym obok wydajności ważnym czynnikiem jest również bezpieczeństwo jazdy. Można stworzyć system uwzględniający elementy dyscyplinujące agresywnych kierowców i promujące tych najbezpieczniejszych. Cenne jest również wprowadzenie maksymalnego dziennego limitu kilometrów i czasu spędzonego za kierownicą na rozsądnym poziomie.
Powstaje jednak pytanie, skąd wiadomo jak kto jeździ? Na jakiej podstawie oceniać kierowców? Właścicielom firm z pomocą przychodzą najnowsze technologie telematyczne. Chodzi o urządzenia, które rejestrują dane dotyczące parametrów jazdy. Dzięki pochodzących z nich danym zarządzający flotą mogą poznać styl jazdy każdego pracownika, a także ocenić, czy koszty eksploatacji pojazdów mieszczą się we właściwych granicach.
tb/