Prywatne blokady kół nielegalne
Coraz częściej słyszymy o miejscach, gdzie na terenie prywatnym zakładane są blokady kół, a za ich zdjęcie żądana jest opłata nawet 300 zł. Czy to przy stacjach benzynowych, które niektórzy wykorzystują jak darmowe parkingi, czy gdziekolwiek indziej - takie działanie jest niezgodne z prawem.
Szukanie miejsc parkingowych w miejscu, gdzie jest to zakazane, albo pozostawianie na cały dzień samochodów na darmowych parkingach przy supermarketach i stacjach paliw, nie jest rzadkością. Niedawno właściciele takich prywatnych posesji znaleźli nową metodę walki z niesfornymi kierowcami - blokady na koła. Jednak szybko pojawiły się kontrowersję. Zdarzało się na przykład, że blokadę założono na samochód klienta stacji, który pił kawę, a przez to spędził tam za dużo czasu. Okazuje się, że zakładanie blokad przez prywatne firmy jest nielegalne - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Na temat prywatnych blokad wypowiedziało się Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Nawet jeśli samochód został zaparkowany w miejscu, gdzie jest zakaz, to nie uprawnia właściciela terenu do zablokowania kół. "DGP" przypomina, że istnieje instytucji samopomocy, jednak pozwala ona tylko na "przywrócenie stanu poprzedniego". Założenie blokady natomiast nie da takiego efektu.
Oznacza to, że prawo nie przewiduje, aby założenie blokady było legalnym sposobem walki z kierowcą parkującym na zakazie. Dlatego niezależnie od tego, czy właściciel posesji poinformował kierowców, czy tego nie zrobił, nie wolno mu założyć blokady.
sj