Protest płockich kierowców na stacjach PKN Orlen
Ponad 100 kierowców protestowało w sobotę na stacjach PKN Orlen w Płocku przeciwko - ich zdaniem - zbyt wysokim cenom sprzedawanych tam paliw. Mówią, że ceny są wyższe niż w innych miastach, mimo że siedzibę ma tu koncern paliwowy.
Protestujący zapowiedzieli, że jeśli ich akcja nie przyniesie rezultatu, zorganizują ją ponownie, za dwa tygodnie.
Protest polegał na tankowaniu jak najmniejszej ilości paliwa, najwyżej za kilkadziesiąt groszy, i płaceniu monetami o najmniejszym nominale. Osoby, które wzięły w nim udział, głównie młodzi ludzie, wcześniej umawiały się poprzez pocztę elektroniczną, rozsyłając sms-y, rozdając ulotki z hasłem: "Płock stolicą rafinerii, czyli najdroższe paliwo w kraju".
"Na pewno to nie będzie jedna akcja, będziemy ja kontynuować. Trzeba coś robić, żeby zmienić sytuację w tym mieście, gdzie znajduje się siedziba PKN Orlen, a ceny na stacjach tej spółki są jedynymi z najwyższych w kraju. Tańsze paliwo można kupić na przykład we Włocławku. Chcielibyśmy wiedzieć, dlaczego tak się dzieje" - powiedział PAP jeden z organizatorów protestu Arkadiusz Gmurczyk.
"Przyjechałem tu, bo faktycznie paliwo na płockich stacjach jest droższe niż w innych miastach. Można porównać ceny i okaże się, że różnica wynosi czasem pięć, dziesięć groszy, a czasem więcej na jednym litrze. Może to coś zmieni, że tu się zebraliśmy" - powiedział inny z protestujących, Witold Wesołowski.
Z protestującymi rozmawiał na jednej ze stacji paliwowych PKN Orlen, gdzie w kolejce do tankowania ustawiło się około 20 aut, dyrektor wykonawczy ds. sprzedaży detalicznej płockiego koncernu William Kozik. Przekonywał, iż "chce wsłuchać się głos protestującej części klientów i mieć szansę z nimi porozmawiać, tłumacząc co wpływa na poziom cen paliw".
Rzecznik prasowy płockiego koncernu Dawid Piekarz powiedział dziennikarzom, że działalność stacji paliwowych spółki "jest całkowicie rynkowa" i "tylko rynek decyduje o tym, ile paliwo w tym mieście kosztuje". "Przy okazji tej akcji jesteśmy oczywiście gotowi merytorycznie rozmawiać ze wszystkimi jej uczestnikami" - zapewnił.
"Różnica w cenach detalicznych między poszczególnymi miastami, a także w jednym mieście w różnych jego dzielnicach, kształtowana jest przez rynek. Decyduje o niej prawo popytu i podaży. W oparciu o to ostatecznie cenę paliwa ustala więc właściciel stacji" - tłumaczył Kozik. Podkreślił, iż ceny paliw w Polsce zostały uwolnione kilkanaście lat temu.
Kozik zaznaczył, iż PKN Orlen uruchomił dwa lata temu ekonomiczną sieć stacji "Bliska", gdzie paliwa sprzedawane są przeciętnie o 10 gr taniej niż na stacjach tej spółki segmentu premium. "Dwie stacje sieci +Bliska+ działają także w Płocku. Są tu również stacje innych koncernów międzynarodowych, a także stacje prywatne. Każdy właściciel może ustalać ceny praktycznie dowolnie" - dodał. Przyznał, że akcję protestacyjną kierowców w Płocku odebrał "jako swoisty happening".
Pytany o to, czy protestujący mogą coś wywalczyć, Kozik oświadczył, iż "na pewno nie można zakładać, że jakikolwiek podmiot gospodarczy będzie ustalał ceny pod wpływem protestów".(PAP)