Trwa ładowanie...
11-09-2013 09:23

Programy lojalnościowe: sposób na naiwnych?

Programy lojalnościowe: sposób na naiwnych?Źródło: Thinkstockphotos
d1gg1ux
d1gg1ux

Ile litrów paliwa musisz zatankować, żeby zjeść „darmowego” hot-doga na stacji benzynowej? Bardzo dużo! Programy lojalnościowe czynią z nas naiwniaków. Może lepiej od razu sobie wyjaśnić, że „nagrody” kupujemy sobie sami, tylko stacje rozkładają nam ich zakup na bardzo długie raty o gigantycznym oprocentowaniu.

Stare powiedzenie realistów mówi, że nie ma nic za darmo. Nic we współczesnym świecie nie jest darowane, niczego nie otrzymamy za to, że po prostu jesteśmy. Nawet hot-doga na stacji benzynowej, którego zjemy, wykorzystując punkty z programu lojalnościowego - otóż, zapłacimy za niego sami i to słono. Mirażem mniej lub bardziej atrakcyjnych nagród koncerny paliwowe zyskują wiernych klientów, którzy gotowi są zapłacić dodatkowe kilka lub kilkanaście gorszy za każdy litr paliwa, by ciułać punkty. Firmy paliwowe - właściwie każda większa sieć na polskim rynku - posiadają programy lojalnościowe. Gdy do niego przystąpisz, otrzymujesz kartę, na którą zbierasz punkty wymieniane później na prezent lub tańsze paliwo. Ich cel oczywiście nie jest wcale taki, abyś mógł dostać jakąś rzecz czy usługę. To po prostu zabieg, mający na celu przywiązanie klienta. Co za uzbierane punkty możemy „dostać”? Niewiele. No, chyba że codziennie tankujesz pełen bak.

Dlatego zbieranie punktów na stacjach bywa czasami korupcjogennym procederem. Kierowcy, jeżdżący służbowymi autami z kartami paliwowymi nadużywają zaufania swoich pracodawców, tankując częściej, niż to potrzebne, więcej niż trzeba i korzystając z dodatkowych, niepotrzebnych usług, np. codziennie z najdroższego programu myjni, codziennie z zakupu dużej butelki płybu do spryskiwaczy. Ekstremalną odmianą tych oszustw, jest tankowanie innych, niż firmowe aut lub wlewanie paliwa do kanistrów, by zaraz potem taniej je sprzedać. Zaporą przed tym procederem jest sprawdzanie numery rejestracyjnego przez pracownika stacji, ale sprytni użytkownicy kart potrafią przełożyć pistolet dystrybutora do stojącego przy stanowisku obok auta. Słyszano też o sporadycznych przypadkach wchodzenia w spółki z pracownikami stacji, którzy przymykali oko na lewe tankowania.

Takich problemów w ogóle nie mają kierowcy tirów. Zbiorniki w dużych składach mieszą po ok. 500, do nawet ok. 1000 litrów.

Między innymi, dlatego - wystarczy krótka przejażdżka po mieście, by przekonać się, że paliwo na stacjach oferujących programy lojalnościowe jest zazwyczaj droższe niż na tych, które go nie oferują. I tutaj warto się zastanowić, czy tankujemy, bo wierzymy że produkt jest dobrej jakości, czy tankujemy bo chcemy nagród? Choć coroczne raporty UOKiK-u udowadniają, że kłopoty z jakością paliwa mają najczęściej prywatne stacje, to nie można powiedzieć, że na tych należących do sieci koncernów zawsze lejemy do baku produkt najwyższej jakości - tam również zdarzają się wpadki. Oczywiście, mamy do wyboru również „tanie” sieci popularnych koncernów, gdzie jest taniej, a jakość paliwa gwarantowana jest szyldem paliwowych gigantów, ale tam nie „nabijemy” sobie karty. Co możemy otrzymać?

d1gg1ux

W prawie każdym katalogu z „nagrodami” pozycji jest całe mnóstwo. Właściwie możemy wybrać wszystko, jakbyśmy poruszali się po wnętrzu domu handlowego – od elementów wystroju mieszkania, przez akcesoria samochodowe, ogrodowe, multimedia, jedzenie, biżuterię, sport i rekreację, aż po skrawki kultury i gry komputerowe.

(fot. PAP/Grzegorz Michalowski)
Źródło: (fot. PAP/Grzegorz Michalowski)

Żeby odebrać najciekawsze spośród tych „prezentów”, potrzeba kosmicznej liczby punktów, której zwykły śmiertelnik, jeżdżący codziennie kilka, czy kilkanaście kilometrów do pracy i czasem gdzieś dalej, po prostu nie zbierze. By osiągnąć limit, pozwalający na odebranie najatrakcyjniejszych z nich, trzeba zatankować kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy litrów paliwa. Jeśli statystyczny Polak pokonuje rocznie od 20 do 40 tys. km, to do baku wleje – w zależności od silnika i stylu jazdy – od 1,2 do 2 tys. litrów paliwa. To za mało żeby uzbierać na tablet, telewizor czy wakacje życia. Ale przecież mogę zbierać kilka lat, prawda?

Tak, zgadza się, dokładnie trzy lata, zwykle po tym czasie naliczane punkty są kasowane właśnie po to, aby tacy ciułacze nie odebrali najdroższych nagród. Wszystko, na co możemy liczyć, to na przykład suszarka do włosów, za którą i tak przypłacamy, bo płacimy drożej za paliwo. Zwykle to średnio 5-7 groszy na litrze niż na najtańszych stacjach. Właściwie uwzględniając tę różnicę, wychodzi, że za każdy „prezent” przepłacamy, i taniej byłoby go kupić normalnie w sklepie. W jednych programach będzie to 150 proc. ceny, w innych aż trzy razy drożej niż faktyczny koszt produktu. Rada? Jeżeli tankujesz na stacji, bo: jest blisko, a paliwo jest dobrej jakości, i nie zależy ci aż tak na cenie, nie ma problemu. Jednak jeżeli traktujesz stację jako drogę do otrzymania wymarzonej nagrody z katalogu i jeździsz na nią, choć bliżej jest inna, odpuść sobie! Po prostu kup to, o czym marzysz, w sklepie, a tankuj gdziekolwiek, byle bliżej. Opłaci się zdecydowanie bardziej. Cała reszta to tylko złudzenie, psychologia i
matematyka.

d1gg1ux

Co oferują poszczególne koncerny paliwowe?

(fot. moto.wp.pl)
Źródło: (fot. moto.wp.pl)

Lotos: ważność punktów - około 2 lata
Navigator to program Lotosu, gdzie hot dog kosztuje jedyne 10 punktów. Jednak 1 punkt naliczony zostanie dopiero po zatankowaniu 10 litrów zwykłego paliwa lub 15 l LPG; w przypadku uszlachetnionych – i odpowiednio droższych - paliw Dynamic są to 2 punkty za 10 litrów. Efekt? Pięćdziesiąt litrów paliwa premium lub aż sto zwykłego i można zjeść sobie hot doga.

d1gg1ux

Nagrody. Zacznijmy od tego, że punkty można przekazywać na cele dobroczynne – SOS Wioski Dziecięce. Najdroższe pozycje w katalogu Lotosu to: sprzęt audio (wieża) marki Phillips za 750 pkt (bądź 100 pkt+450 zł). Najgłupsze? Hmm, choć katalog Lotosu jest najskromniejszy, to zaledwie ułamek katalogów konkurencji - wszystkie nagrody wydają się dość praktyczne i przydatne w podróży i nie za bardzo jest się z czego pośmiać. Katalog jest przemyślany. Może poza kuponem do kina za 30 pkt. Akcje podzielone są na edycje, więc w chwili rozpoczęcia nowej edycji, nasze punkty zebrane podczas poprzedniej edycji przepadają i się nie sumują.

(fot. Magazyn Polonia)
Źródło: (fot. Magazyn Polonia)

Orlen: ważność punktów - 3 lata
W przypadku drugiej polskiej firmy nie jest już tak lekko. Na hot doga potrzeba 990 punktów, a to daje 165 litrów paliwa, albo 247,5 litrów LPG. Vitay, bo tak nazywa się program, nie jest zatem tak łaskawy. Zbieramy 6 pkt za każdy jeden litr paliwa, a 4 pkt za autogaz. Co ciekawe, przy kolejnym zakupie hot-dog jest już tańszy, bo Orlen podaruje nam 100 punktów. To jakieś 2,5 tysiąca kilometrów, przy spalaniu około 5-7 l/100 km. Katalog jest przepełniony po brzegi! Jest też bardzo dopracowany - są zarówno rzeczy do samochodu, te bardziej potrzebne, jak kanister, apteczka czy kamizelka, ale również te raczej zbędne, np. drzewko zapachowe. Można także podarować punkty na cele charytatywne. Jako że Orlen wspiera sport motorowy, można wybierać spośród kilku gadżetów Orlen Racing Team. Są też koszulki kibica – dla kibiców innych dyscyplin sportu, które wspiera Orlen.

d1gg1ux

Najdroższe i najatrakcyjniejsze prezenty, których pewnie nigdy nie zobaczycie, to: kamera cyfrowa Samsung za 149 900 pkt+1 zł. Są też konsole PSP, tablety, a nawet system przeciw-kradzieżowy. Katalog jest bardzo bogaty, i właściwie znajdziecie w nim wszystko. I nic, bo aby zdobyć najatrakcyjniejsze nagrody, musielibyście objechać Ziemię dookoła kilka razy. I to w 3 lata. Dziwnie wyglądają nagrody: masaż relaksacyjny za prawie 40 000 pkt, czy manicure SPA. Ale to jeszcze nic, bo możesz uzbierać też na naukę jazdy konnej, degustację czekolady dla dwojga, aż po… naukę strzelania z broni z instruktorem.

(fot. PAP/Lech Muszyński)
Źródło: (fot. PAP/Lech Muszyński)

BP
Na stacjach tej marki nie zjemy samego hot-doga, ani nie wypijemy kawy. Chyba, że razem - bo tylko tak BP „oferuje” wymianę za punkty. Koszt? 900 punktów, a zbieramy je, otrzymując 1,5 punktu za litr paliwa. Efekt? Aż 600 litrów, żeby zjeść kiełbaskę popijając kawą. Drogo. BP też wspiera akcję charytatywną - Pajacyk. Plusem jest przynależność BP do systemu PayBack – gromadzimy więc punkty w wielu miejscach.
Co jest najatrakcyjniejsze w katalogu nagród tej sieci? Według specjalistów BP będzie to: 7-calowy tablet Galaxy Tab P2 za 76 000 pkt., czyli za 50 666 litrów paliwa. Hitem jest natomiast kosiarka Makita za 32 990 pkt, bądź aerator Black&Decker (36 900 pkt). 49 990 pkt to wartość po której staniesz się bohaterem z filmu „Teksańska masakra piłą łańcuchową”, w tym przypadku sprzętu Makita (niestety elektrycznej, zatem ciąć można tyle, na ile starczy przedłużacza). Katalog jest bardzo rozbudowany – znajdziecie wszystko: dla domu, multimedia, dla dzieci. Jest nawet mop parowy, nasz laureat tytułu "głupiej nagrody", wraz z… pendrivem i otwieraczem do butelek za prawie 3000 punktów. A biżuteria Apart? Jest ładna, ale drogie panie, czy chciałybyście otrzymać naszyjnik ze stacji paliw? Jak romantycznie!

d1gg1ux
(fot. PAP/Tomasz Gzell)
Źródło: (fot. PAP/Tomasz Gzell)

Shell: ważność punktów - 4 lata
Głodny? Zajedź na stację Shell i wymień punkty na hot-doga, i to większego, bo Maxi. Będzie cię to jednak słono kosztować, gdyż potrzebujesz 300 punktów. Ile trzeba przejechać? Około 5000 tysięcy kilometrów, czyli trzysta litrów paliwa. Program Shell ClubSmart oferuje 1 punkt za fuel save 95 oraz fuel save diesel, bądź 2 pkt. za V-power nitro+ lub 5 pkt. za v-power nitro+ racing. Znacznie więcej zyskamy za zakupy w sklepie. Dla przykładu nasza karta wzbogaci się o 200 pkt. jeśli kupimy największy pojemnik płynu do spryskiwaczy. Co możemy otrzymać za zebrane punkty?
Za 250 pkt dostaniemy 10 proc. rabatu na prom do Szwecji. Najdroższe są: konsola X-BOX Kinect za 99 000 pkt.+1 zł; Apple iPod touch 32 GB wart 99 000 pkt. + 1 zł; aparat fotograficzny Samsung za 65 500 pkt.+1zł. Jako że Shell jest zaangażowany w Formułę 1, można wybierać także z gadżetów marki Ferrari. Odnosi się to do koszulek, czapeczek, kubków – na 458 Italię i tak byś nie uzbierał. Można się porządnie najeść (menu jest bogate), ale oczywiście najpierw trzeba się nieźle najeździć. W katalogu są też ładne drobiazgi, nawiązujące do sportowej historii marki Shell. Mamy też hamak za ponad 20 000 pkt., elektroniczną nianię, zestaw audiobooków i gier planszowych dla dzieci.
Dziwne nagrody? Zestaw do pilatesu za ponad 8 000 pkt. Katalog jest rozbudowany bardziej niż, niektóre centra handlowe, zatem każdy znajdzie sobie dla siebie coś… na co i tak pewnie nigdy nie uzbiera.

Michał Grygier, moto.wp.pl

tb/mw/tb

d1gg1ux
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1gg1ux
Więcej tematów