Problemy toru w Starym Kisielinie. Właściciel ma dość i wystosował list otwarty
"Nadszedł czas, aby również niektórzy politycy zrozumieli, iż każdy dobrze zarządzany tor wyścigowy jest źródłem poważnych dochodów całego społeczeństwa" – grzmi w liście otwartym Rafał Waliłko, prezes zarządu WALLRAV, spółki, która zajmuje się utrzymaniem toru w Starym Kisielinie. To reakcja na działalność lokalnego polityka, który podważa sens istnienia obiektu.
Problemów toru w Starym Kisielinie ciąg dalszy. Właściciel stracił już cierpliwość i w otwartym liście pisze o ataku lokalnego radnego, który – według autora listu – "za cel swojej działalności społecznej, jak i politycznej, obrał sobie zniszczenie naszej pracy”. Lokalne media już opublikowały teksty o tytułach pokroju "Platforma nie chce toru kartingowego w Kisielinie”.
Sam radny wezwany do tablicy, Mariusz Rosik, zauważa, że nie należy mieszać polityki ze sprawą hałasu dobiegającego z autodromu. Jak stwierdza, jego obowiązkiem jest reagowanie na problemy mieszkańców miasta. Sam napisał, że "w tym tygodniu od czwartku do niedzieli na tor kartingowy zjechali się zwolennicy szybkiej i głośnej jazdy na motocyklach. (…) Dlaczego taka działalność prowadzona jest w pobliżu osiedli mieszkaniowych?”.
Jeszcze w ubiegłym roku udało się przygotować petycję, w której domagano się ograniczenia wjazdu dla motocykli. Jak się jednak okazuje, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska przebadał sytuację i stwierdził, że pomiary hałasu nie wykazały przekroczenia norm.
Właściciel zauważa jednak bardzo istotną kwestię. Tor w Kisielinie powstał w 1977 roku i był modernizowany oraz utrzymywany przez kolejne pokolenia. "Czy aby nie jest już czas najwyższy, aby prawnie uregulować kwestię tzw. zasady pierwszeństwa budowlanego czy też wyższej roli społecznej, gdzie jasno powinno być zdefiniowane, że jeżeli obiekt sportowy wybudowano jako pierwszy, a następnie ktoś kupuje najczęściej w pobliżu taniej działkę budowlaną (…), to nie ma prawa później utyskiwać, że mu obiekt przeszkadza?” – pyta dobitnie właściciel.
To nie pierwszy raz, kiedy tor wyścigowy jest w ogniu krytyki okolicznych mieszkańców. Z podobnym problemem borykał się Tor Łódź, znany na europejskiej arenie Tor Poznań, ale i również tor kartingowy w Lublinie. Ten ostatni niestety został zamknięty.
Warto wspomnieć, że oprócz funkcji rozrywkowej, na tego typu obiektach odbywają się też liczne szkolenia. Korzystają z nich nawet policjanci, w tym funkcjonariusze grupy Speed. Ćwiczeń nie da się powtórzyć na placu manewrowym stosowanym do nauki jazdy.