Czerwone maszyny z czarnym rumakiem na masce już od niepamiętnych lat przyozdabiają ściany chłopięcych pokojów. Na początku są niewinnym marzeniem, które wraz z umacnianiem pozycji zawodowej staje się coraz bliższe realizacji. Mało kto nie chciałby pokreślić swojej pozycji społecznej pożądanym przez masy Ferrari. Niestety ceny fabrycznie nowych aut startują z pułapu setek tysięcy euro, co czyni je dostępnymi tylko dla nielicznych...
Ale czy na pewno? Dla szukających pojazdu wartego ułamek ceny pachnącego nowością Ferrari mamy wieści, które z pewnością skłonią do przemyśleń. Otóż we Wrocławiu powstają rodzime odpowiedniki... Ferrari!
To nie pomyłka! Firma Bojar-Tuning od ponad 10 lat zajmuje się wykonywaniem z tworzyw sztucznych wybranych elementów karoserii. Oferta zakładu była sukcesywnie poszerzana, aż w końcu modernizacje zderzaków oraz spojlerów dały początek kompleksowym przeobrażeniom linii nadwozia. Zadania nie były jednak kresem umiejętności, a tym bardziej ambicji konstruktorów z południowej Polski. Tak zrodziła się idea zbudowania repliki Ferrari F50. Wozu, który powstał w limitowanej serii i trafił tylko do nielicznych.
Wizualnie trudno wychwycić większe różnice w stosunku do oryginału. Każde przetłoczenie i linia nawiązuje do pierwowzoru. Nie bez przyczyny fachowcy z Niemiec, Włoch i Austrii ocenili wrocławską replikę jako jedną z najwierniejszych. Pierwszy egzemplarz powstawał w pocie czoła aż przez 2,5 roku! Najbardziej czasochłonne było przygotowanie form umożliwiających wytłaczanie z włókna szklanego fragmentów karoserii.
Pod nią znajduje się płyta podłogowa z Pontiaca Fiero oraz centralnie umieszczony silnik. Podstawowa jednostka o pojemności 2,8 litra produkuje zaledwie 150 KM, ale urzeka dźwiękiem sześciu cylindrów. Dla bardziej zamożnych i wymagających klientów przygotowano silnik VR6 Volkswagena. Tutaj z pojemności 2,8 litra wyciśnięto już 200 KM. Kto jednak chciałby, żeby samochodów przemieszczał się tak samo dobrze, jak wygląda, nie ma innego wyjścia, jak zamówienie ośmiocylindrowca ze stajni Audi. 4,2-litrowa maszynownia z modelu S8 oferuje 360 KM, które bez najmniejszego trudu radzą sobie z 1230 kilogramowym Bojarem.
Szybką, a zarazem bezpieczną jazdę umożliwia gwintowane zawieszenie z regulacją twardości i prześwitu, a także układ hamulcowy z BMW serii 7. Wentylowane tarcze o średnicy 320 milimetrów nie zawiodą nawet podczas najostrzejszej jazdy.
Jednak czerwień karoserii repliki Ferrari przyciąga wzrok także podczas wolnej jazdy. Nieczęsto widuje się bowiem auto szerokie na ponad dwa metry i wysokie na 1,1 metra. Grzmot sportowego układu wydechowego daje do zrozumienia, że nie ma z nim żartów. A skoro nie widać różnicy, to czy warto przepłacać...?
Łukasz Szewczyk