Prasa: miłe złego początki
Rozczarowanie - tak można jednym słowem określić nastroje w polskich mediach po nieudanym dla Roberta Kubicy GP Australii. Wielkie brawa należą się polskiemu kierowcy za kwalifikacje w których osiągnął najlepszy w karierze rezultat. W wyścigu szczęścia już niestety zabrakło...
Przegląd Sportowy: Miłe złego początki
Tak w trzech prostych słowach można opisać miniony weekend Roberta Kubicy. Kiedy w sobotę zespół BMW pokazał swoje możliwości, Polak miał wielkie szanse na podium. Niestety wyścig nie ułożył się po jego myśli. Drugie miejsce startowe wywalczone przez Roberta w kwalifikacjach było jego najlepszym wynikiem w Formule 1. Pomogła mu strategia zespołu BMW, który przed finałową sesją zatankował do bolidu odrobinę mniej paliwa. To jedno, rewelacyjne okrążenie pokazało ogromny potencjał nie tylko bolidu, lecz także Kubicy. Nawet niewielki błąd nie przekreśla zasług Polaka. Krótka wycieczka poza tor była wynikiem ryzyka, jakie podjął walcząc o pole position. Bolidy McLarena nadal są szybsze od BMW i tę stratę Robert musiał nadrobić jadąc na granicy. Pomimo pomyłki był szybszy od Heikkiego Kovalainena, a styl w jakim gnał w kierunku linii mety wzbudził wielki podziw w światku Formuły 1.
Sport: Rozbity... taktycznie
W wyścigu inaugurującym sezon 2008 do mety dojechało siedmiu kierowców. Wśród pozostałych pechowców był Robert Kubica.
Kubicy zmieniono taktykę, ściągając go po paliwo i miękkie opony. Nie był to dobry pomysł, bowiem po restarcie Robert wylądował na siódmym miejscu i przez kilkanaście okrążeń nie mógł sforsować przeszkody w postaci Toro Rosso Sebastiena Bourdaisa.
Rzeczpospolita: Kubica nie dojechał do mety
Radość w McLarenie, smutek w Ferrari i mieszane uczucia w obozie BMW Sauber – to najkrótsze podsumowanie dramatycznego wyścigu w Australii.Metę morderczych zawodów rozgrywanych w sięgającym 40 stopni upale osiągnęło zaledwie siedmiu kierowców. Niestety, zabrakło wśród nich Roberta Kubicy, który po doskonałych kwalifikacjach miał apetyt na drugie w karierze podium. Jednak kierowca BMW Sauber po raz drugi z rzędu nie ukończył Grand Prix Australii – dziesięć okrążeń przed końcem staranował go Kazuki Nakajima (Williams).
110 tysięcy widzów w Parku Alberta z pewnością nie żałowało całego dnia spędzonego w prażącym słońcu. Na torze działy się dantejskie sceny – faworyci popełniali błędy, w powietrzu fruwały części rozbitych samochodów, na tor aż trzy razy wyjeżdżał samochód bezpieczeństwa, a stratedzy niektórych ekip podejmowali zaskakujące decyzje taktyczne.
Fakt: Kubica nie przetrwał ataku kamikadze
Świetna jazda Roberta Kubicy w kwalifikacjach do wyścigu Formuły 1 o Grand Prix Australii - drugie miejsce, najlepsze w karierze - nic mu nie dała. Z wyścigu w Melbourne naszego kierowcę wyeliminował Kazuki Nakajima. Japończyk niczym kamikadze z tyłu zaatakował bolid Polaka.
Na 10 okrążeń przed końcem do boksu musiał zjechać Kubica - był wówczas 6., staranowany z tyłu przez Nakajimę. I już z niego nie wyjechał. Japoński kamikadze zajął szóste miejsce, ale został ukarany przesunięciem o 10 miejsc do tyłu na starcie do kolejnego wyścigu - o Grand Prix Malezji (23 marca).
Super Express: Wykopali Kubicę
Mógł być największy sukces w karierze, ale skończyło się fatalnie. Roberta Kubicę (24 l.) z walki o podium w Grand Prix Australii wyeliminowali najpierw stratedzy z BMW, a potem kamikadze.
Życie Warszawy: Miłe złego początki Kubicy w Melbourne
Pech nie opuszczał polskiego kierowcy podczas GP Australii. Fatalna taktyka BMW pozbawiła go miejsca w czołówce, a po zderzeniu z Kazuki Nakajimą musiał wycofać się z wyścigu. Wygrał Lewis Hamilton przed Nickiem Heidfeldem.
Wyścig obfitował w kraksy. Już na pierwszym okrążeniu z toru wyleciał Giancarlo Fisichella. Aż trzy razy zawody przerywało pojawienie się samochodu bezpieczeństwa. Na poboczu wylądował nawet mistrz świata Kimi Raikkonen. Ostatecznie zawody ukończyło zaledwie siedmiu kierowców.
Trybuna: Kolizje, taktyka (?) i Japończyk
Brytyjczyk Lewis Hamilton (McLaren-Mercedes) wygrał w niedzielę wyścig o Grand Prix Australii, inaugurujący sezon mistrzostw świata Formuły 1. Wyprzedził Niemców – Nicka Heidfelda z teamu BMW Sauber oraz Nico Rosberga z Williams-Toyota. Rywalizacji na torze Albert Park nie ukończył Robert Kubica (BMW Sauber), który po kolizji wycofał się na 10 okrążeń przed metą; ze stawki 22 kierowców dojechało do niej tylko 9. A wszysko zaczęło się pięknie...