Trwa ładowanie...
20-03-2015 11:44

Poznaj mity na temat aut sprowadzanych z Niemiec

Poznaj mity na temat aut sprowadzanych z NiemiecŹródło: Na Luzie
d1ri06v
d1ri06v

Samochód sprowadzony z Niemiec – wiele osób szuka właśnie takiego dopisku przy ogłoszeniu sprzedaży auta. Nasi zachodni sąsiedzi są uznawani za osoby rzetelne, nie kantujące, ale i też takie, które za bezcen oddają auta w idealnym stanie. Niestety zderzenie z rzeczywistością bywa bolesne. Poznajcie zatem mity, które w dużej mierze dotyczą samochodów przywożonych do Polski z Niemiec.

Zrzut ekranu 2014-11-10 o 15.29.20
Zrzut ekranu 2014-11-10 o 15.29.20

Zacznijmy od największego mitu, jaki krąży wokół używanych aut sprowadzonych z Niemiec. Wielu kupujących uważa, że Niemcy z chęcią pozbywają się swoich samochodów będących w idealnym stanie. Oczywiście za grosze. Tak naprawdę jednak nikt przecież nie chce sprzedawać auta za mniej, niż pojazd jest warty. To się kłóci z podstawowymi zasadami ekonomii.

Można to zobrazować bardzo prostym przykładem. Obecnie poszukiwania auta rozpoczyna się od przejrzenia internetowych serwisów ogłoszeniowych. Zrobiliśmy tak i my. Za nasz cel wyznaczyliśmy sobie Volkswagena Passata B5 FL. Jeden z najtańszych egzemplarzy na znanym, polskim serwisie ogłoszeniowym wyceniono na 8900 zł. Przebieg to niespełna 178 tys. km. Samochód ma podobno bezwypadkową przeszłość, książkę serwisową, jednego właściciela, a do tego został kupiony w salonie. Sprawdźmy zatem czy w Niemczech (bo stamtąd pochodzi ten Passat) rzeczywiście można kupić taki samochód z takim przebiegiem za mniej niż 8900 zł – w końcu handlarz też musi coś zarobić (kwestię opłat akurat tutaj pomijamy, ponieważ w ogłoszeniu wyraźnie napisano, że są one jeszcze do uiszczenia).

Zrzut ekranu 2014-11-10 o 11.16.20
Zrzut ekranu 2014-11-10 o 11.16.20

Okazuje się, że… nie. Do systemu serwisu ogłoszeniowego wprowadziliśmy takie kryteria, jakie spełnia wcześniej opisany Passat. Wyniki specjalnie nas nie zaskoczyły. Najtańsze, pasujące auto, było powypadkowe i kosztowało 1250 euro czyli ok. 5300 zł. Z kolei już druga pozycja na liście była droższa od tego, co oferował polski sprzedawca – prawie 2500 euro czyli ok. 10500 zł. 1600 zł drożej.

d1ri06v

Warto jednak zwrócić uwagę, że przy niemieckiej ofercie za 2500 euro nie ma wzmianki o bezwypadkowej przeszłości samochodu. Pierwsze auto, które spełnia ten warunek (dopisek unfallfrei czyli bezwypadkowe, ma podobny przebieg i identyczny rocznik, kosztuje aż 3333 euro czyli ok. 14 000 zł. Jest to zatem oferta aż o 5100 zł droższa od tego, co widzimy w polskim serwisie ogłoszeniowym.

Zrzut ekranu 2014-11-10 o 17.53.04
Zrzut ekranu 2014-11-10 o 17.53.04

Z ciekawości doprecyzowaliśmy kryteria. Postanowiliśmy znaleźć Passata właściwie identycznego jak ten w ogłoszeniu - z przebiegiem niespełna 180 tys. km, z 2003 roku i z silnikiem 2.5 V6 TDI. System strony z ogłoszeniami zaprezentował zaledwie 7 wyników. Najtańszy Passat odpowiadający zadanym przez nas parametrom kosztuje 3900 euro, czyli prawie 16 500 zł. Z kolei najtańszy i jedyny egzemplarz z dopiskiem unfallfrei (bezwypadkowy, niestety w niższej wersji wyposażeniowej) wyceniono tam na 5900 euro. To prawie 25 000 zł - bagatela 16 100 zł drożej niż za (przynajmniej w teorii) podobnego Passata w Polsce. Nie zapomnijmy o tym, że do tych 25 000 zł trzeba by było jeszcze doliczyć koszty transportu do naszego kraju oraz rejestracji. Oczywiście istnieje taki instrument jak negocjacje cenowe, ale raczej wątpliwe jest to, że ktoś wytargował 16 000 zł przy cenie auta wynoszącej 25 000 zł.

Wyraźnie widać zatem, że jeśli samochody rzeczywiście mają niski przebieg (zakładamy, że te z niemieckiego serwisu faktycznie taki mają), to ich cena wcale nie jest niska. Nikt o zdrowych zmysłach nie odda za bezcen samochodu w stanie idealnym i z niskim przebiegiem. Bo jaki miałby w tym cel?

ksiazka serwisowa 2
ksiazka serwisowa 2

Wielu kupujących podczas poszukiwań samochodu dla siebie kieruje się tym czy auto ma książkę serwisową. Wśród ofert przedstawiających auta z Niemiec coś takiego występuje bardzo często. Kupujący po prostu uważają, że nasi zachodni sąsiedzi są bardzo skrupulatni i mają tam zanotowane informacje m.in. o przeglądach. Poniekąd jest to prawda. Poniekąd, ponieważ takie książki rzeczywiście często istnieją, ale rzadko kiedy trafiają do nowego właściciela auta.

d1ri06v

Wszystko przez to, że jest tam często udokumentowany duży przebieg pojazdu – coś, czego handlarz nie chce pokazać kupującemu. Wiele ogłoszeń w Polsce ma jednak dopisek o książce serwisowej. Jak to działa? Sposób jest bardzo prosty.

Zrzut ekranu 2014-11-10 o 18.02.53
Zrzut ekranu 2014-11-10 o 18.02.53

W wyszukiwarkę znanego polskiego serwisu ogłoszeniowego warto po prostu wpisać frazę „książka serwisowa”. W momencie pisania artykułu, wyświetlonych zostało prawie 17 000 ofert. Za uniwersalną książkę (bez logo marki) płaci się kilka złotych. Jeśli jednak kogoś interesuje produkt oryginalny, musi przygotować się na wydatek nawet ponad 400 zł. Najczęściej kwota oscyluje jednak w okolicach 100 zł. Przykładowo za oryginalną książkę Mercedesa zapłacimy ok. 80-90 zł.

d1ri06v

Ilość ofert sprzedaży książek serwisowych sprawia, że bez większego problemu można znaleźć potrzebny egzemplarz pasujący do rocznika sprzedawanego auta. Nie wspominając już o języku. W tym przypadku dominuje niemiecki oraz polski. Bez trudu trafić można także na wersje choćby francuskie.

ksiazka serwisowa
ksiazka serwisowa

Po zakupie pustej książki serwisowej trzeba ją czymś uzupełnić. Z tym nie ma problemu. Wystarczy dorobić pieczątkę, mieć piszący długopis i kilka minut na dokonanie przynajmniej kilku wpisów. Czujność potencjalnego kupującego powinno wzbudzić kilka elementów. Jeśli wraz z kilkunastoletnim autem dostajemy książkę wyglądającą jak nowa (niby prowadzoną od momentu zakupu pojazdu), coś jest nie tak. Jeśli wszystkie wpisy są dokonane w jednym warsztacie, coś jest nie tak - rzadko kiedy kilkunastoletnie auta są naprawiane ciągle w tym samym miejscu. Jeśli wszystkie pieczątki wyglądają jak przed chwilą postawione, coś jest nie tak. Jeśli cały czas pod naprawą widać taki sam podpis i identyczny kolor długopisu, coś jest nie tak. Jak więc widać sama obecność książki serwisowej nic nie znaczy. Bardzo często jest ona po prostu podrobiona.

ffd4f68b645f75039709b066dacfea0f
ffd4f68b645f75039709b066dacfea0f

Nie od dziś wiadomo, że wśród kupujących panuje przekonanie o śmierci auta gdy to przekroczy magiczne 200 tys. km. Zdecydowanie nie jest to prawdą – szczególnie w przypadku aut sprowadzanych z Niemiec. Naszych zachodnich sąsiadów często podziwiamy za gęstą sieć autostrad. Jak się okazuje, są one zbawieniem dla aut.

d1ri06v

To właśnie po nich jeździ duża część samochodów, które później trafiają do Polski. Należy jednak pamiętać o tym, że podczas podróży autostradą auto zużywa się o wiele mniej niż w mieście czy na krótkich trasach (tyczy się to szczególnie diesli). Tak więc niejednokrotnie może się okazać, że samochód mający na liczniku 400 tys. km będzie w lepszym stanie niż ten z przebiegiem mniejszym o połowę. Pytanie tylko, które auto dotrze do nas z takim przebiegiem?

hamulce
hamulce

Kolejnym mitem na temat aut pochodzących z Niemiec jest to, że nie wymagają one wkładu finansowego. Niestety – to bzdura (tycząca się nie tylko aut zza zachodniej granicy). Jeśli samochód jest w okazyjnej cenie i występuje podobna sytuacja co w przypadku Passata opisanego na początku (tak taniego egzemplarza nie znajdziemy za granicą) to bardzo często trzeba się przygotować na co najmniej kilka wydatków.

d1ri06v

Może się bowiem okazać, że wymiany wymaga akumulator, opony, tarcze hamulcowe, klocki hamulcowe czy niektóre elementy zawieszenia (często łączniki stabilizatorów i amortyzatory). Nawet w przypadku tańszych aut, taki serwis bardzo rzadko kiedy kosztuje mniej niż 1000 zł. Zaraz po zakupie warto też pomyśleć o wymianie rozrządu. Machlojki z przebiegami sprawiają, że ciężko mieć pewność czy ten element był wymieniany niedawno czy może właśnie powinien. To istotny element układu napędowego - jego awaria może skończyć się bardzo dużymi wydatkami.

wyciekoleju
wyciekoleju

Jak zatem kupić dobre auto z Niemiec? Teoretycznie sposób jest właściwie jeden – wyszukać je samemu i pojechać po nie. Najlepiej kupić samochód od osoby prywatnej. W końcu handlarze z Niemiec (nie zawsze będący rodowitymi Niemcami) też potrafią kantować i oszukiwać. W praktyce niestety często może się okazać, że nasza wycieczka będzie nieopłacalna. Wystarczy spojrzeć na przykład przedstawiony na samym początku. Możemy się bowiem zderzyć z rzeczywistością, która jest zupełnie inna niż ta przedstawiana przez polskich handlarzy.

d1ri06v

Dobrego samochodu nie kupimy tanio. Po podliczeniu wszystkich kosztów poniesionych w związku z przywiezieniem takiego auta do Polski, często może się okazać, że taniej kupilibyśmy samochód, który wyjechał z naszego salonu. Oczywiście tutaj też obowiązuje zasada aby nie interesować się najtańszymi egzemplarzami. Są one najczęściej powypadkowe albo mają wady, których usunięcie może być naprawdę kosztowne.

d1ri06v
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1ri06v
Więcej tematów