Porady: Zimowa ceremonia rozruchu
Co roku przybywa nowych kierowców, którzy jeszcze nie przeżyli zimy z samochodem. Co roku jednak zima zaskakuje również "starych kierowców", którzy powinni już pamiętać o niedogodnościach pogody. Wraz z trwaniem zimy kierowcy przyzwyczajają się i wszyscy zaczynają jeździć bezproblemowo, jednakże pierwsze tygodnie zimna zawsze są trudne...
Odpalasz i grzejesz wnętrze
To najczęstszy błąd jaki popełniają kierowcy. Uruchamiają oni silnik i czekają, aż nastąpi nagrzanie wnętrza. Niestety takie działanie jest niekorzystne z dwóch powodów. Po pierwsze stojący samochód z uruchomionym silnikiem bezproduktywnie spala paliwo, przez co na jednym baku przejedziemy mniejszą odległość.
Po drugie zaś - nagrzanie silnika następuje najszybciej podczas jego pracy pod obciążeniem, czyli gdy napędzane są mechanizmy. Najkorzystniej jest uruchomić silnik na moment i po chwili ustabilizowania obrotów ruszać. Czas pracy zimnego silnika nie powinien wynosić więcej, niż potrzeba na oczyszczenie szyby. Nie pozwoli to wprawdzie nagrzać wnętrza, ale wystarczy do "rozruszania" zmarzniętego w skrzyni korbowej oleju.
Drapaczka, a nie wycieraczki
Kolejnym błędem popełnianym przez zbyt wygodnych kierowców jest uruchomienie wycieraczek, celem usunięcia z szyby szronu. Takie działanie spowoduje uszkodzenie piór wycieraczki. W przypadku nowych gumek będą to mikropęknięcia, które utrudnią normalną pracę w późniejszym czasie. W przypadku starszych piór. w których element gumowy jest zużyty, może nastąpić rozerwanie gumki. Jedynym skutecznym sposobem jest usunięcie lodu, szronu, czy śniegu drapakiem.
Warto też, po zakończonej podróży i pozostawieniu samochodu na noc, odciągnąć wycieraczki od szyby (nie przymarzną do szyby, ogrzanej wskutek ciepła wewnątrz). W przypadku jednych samochodów jest to postawienie ramion wycieraczek pionowo, a w przypadku innych podłożenie pod pióra przygotowanych kawałków plastiku.
Rozsądne jest także zasłanianie na noc przedniej szyby. W tym wypadku nie warto jednak robić tego tekturą, gdyż osadzający się na niej szron i późniejsze ciepło w bagażniku - gdzie schowany tekturową płachtę-sprawią, iż namoknie ona, a po ponownym założeniu przymarznie do szyby. Najlepiej użyć do tego osłony zapobiegającej w lecie nagrzaniu wnętrza. Wprawdzie po jednej zimie jest ona do wyrzucenia (czasami nawet szybciej), ale uchroni nas przed kłopotliwym skrobaniem szyb,
Płyn do spryskiwaczy
Wielu kierowców uważa, że wykorzysta letni płyn do spryskiwaczy, bo przy ruszaniu nie potrzebuje go używać, a po przejeździe kilkuset metrów ciepło pod maską rozgrzeje marznący płyn. Twierdzenie takie jest tylko w połowie prawdziwe. Aby nastąpiło zamarznięcie płynu nie wystarczy wprawdzie spadek temperatury do "-1" i nawet chwilowe nocne przymrozki, pozwolą na "odmrożenie" i normalny przepływ płynu.
Jednakże w chwili większych spadków temperatur powstaną korki lodowe (powstają na załamaniach i łączeniach), a tych nie odmrozi już wzrost temperatury w komorze silnika i będziemy musieli polewać przewody wrzątkiem. Często też pracująca "na sucho" pompka spryskiwacza ulega spaleniu. Aby tego uniknąć nie warto oszczędzając parę złotych wlewać pozostały z lata płyn. Obecnie stosujmy już tylko płyn zimowy.
Jazda
Także ruszanie samochodem w zimie różni się od tego, do jakiego przyzwyczailiśmy się w lecie. Po pierwsze nie wolno na początku "katować" samochodu. Zmarznięty olej sprawia, że smarowanie gładzi cylindrowej (zwłaszcza w górnej części) jest bardzo ograniczone. Gwałtowne dodawanie gazu sprawi więc, że silnik do chwili zagrzania oleju będzie pracował bez właściwego smarowania i nastąpi zużycie gładzi cylindrowej, oraz pierścieni.
Oczywiście nie będzie to skutkowało koniecznością natychmiastowego remontu silnika, ale przyspieszy jego zużycie. Tak więc do chwili gdy nie osiągniemy wyższej temperatury powinniśmy jechać bardzo płynnie i na stosunkowo niskich obrotach silnika. W nowszych samochodach o konieczności takiej jazdy przypomina kontrolka, która gaśnie w chwili gdy silnik jest już na tyle ciepły, że producent dopuszcza bardziej energiczną jazdę.
Ważnym elementem jest też pokonywanie dziur i nierówności. W cieplejsze dni inaczej pracują amortyzatory i elementy zawieszenie (w nowym samochodzie nie ma różnic, ale w starszej wersji zjawiska starzenia materiału i wpływ temperatur są bardzo odczuwalne). Stąd też przejazd przez tę sama dziurawą ulicę w lecie jest delikatnym zakołysaniem nadwozia, a w zimie głuchym uderzeniem w dziurę.
Przy takim zjawisku gwałtownie obciążane są elementy zawieszenia i elementy mocowania do karoserii. W efekcie możliwe jest nawet pęknięcie szyby wskutek naprężeń przeniesionych na karoserię (zwłaszcza w wersjach, które miały już styczność z palnikiem blacharskim).
Tak więc warto pamiętać, że w zimie musimy jechać nieco inaczej i nie dotyczy to tylko ewentualnych poślizgów na drodze, ale całej "ceremonii rozruchu" i pierwszych przejechanych kilometrów.
Bogusław Korzeniowski