Trwa ładowanie...
07-11-2014 15:46

Popularne oszustwa kierowców: uważaj na konsekwencje

Popularne oszustwa kierowców: uważaj na konsekwencjeŹródło: Policja
d1u6y09
d1u6y09

Polscy zmotoryzowani nie grzeszą zbytnim przywiązaniem do przestrzegania przepisów. Wśród nich można znaleźć i takich, którzy bez cienia wątpliwości decydują się nie tylko na przekroczenie dozwolonej prędkości czy wyprzedzanie przy podwójnej ciągłej linii, ale też na przestępstwo. Za ich wybryki płacimy wszyscy.

Zaskakująco duża liczba kierowców każdego roku staje przed obliczem Temidy. Niestety, Polacy popełniają najróżniejsze zabronione prawem czyny nie tylko przez przypadek. Bardzo często już od samego początku skrupulatnie planują i kalkulują ewentualne ryzyko idące za przestępstwem, które w ich mniemaniu przyniesie szereg korzyści – przede wszystkim materialne. Problemy z formalnościami po sprowadzeniu samochodu do kraju dotykają wielu domorosłych importerów, a urzędnicy w myśl przepisów odmawiają rejestracji pojazdów z brakującą lub niejasną dokumentacją. W takich wypadkach nie ma nic prostszego niż dorobić brakujący blankiet. Z podobnego założenia wychodzą kierowcy kupujący obowiązkowe ubezpieczenie OC, przecież w imię niższych składek warto oszukać ubezpieczyciela, podając fałszywe dane co do swojej historii za kółkiem. To jednak tylko najbardziej rozpowszechniony i najmniej szkodliwy proceder w kwestii oszukiwania ubezpieczycieli; wierzchołek góry lodowej.

Większość z kierowców wiecznie uskarża się na astronomiczne stawki obowiązkowych i opcjonalnych ubezpieczeń, które i tak każdego roku opłacają. Jednak niektórzy „biznesmeni” postanawiają odzyskać część wydanych na ubezpieczenie pieniędzy. Zdaniem policjantów wybrani zmotoryzowani z „zarabiania” na wyłudzaniu odszkodowań uczynili swój zawód. W przypadku opcjonalnego ubezpieczenia AC sytuacja wygląda następująco. Jeśli z jakiegoś powodu chcemy pozbyć się swojego auta, jednak sprzedaż na wolnym rynku w dobrej cenie jest problematyczna, wówczas nie ma łatwiejszego i szybszego sposobu niż zwrot gotówki za kradzież pojazdu. Właściciel uprzednio przeważnie sprzedaje samochód znajomemu handlarzowi na części, aby w dalszej kolejności zgłosić kradzież na policji. Po kilku dniach prowadzenia intensywnego śledztwa, mundurowi zamykają sprawę, dając zielone światło „poszkodowanemu” do ubiegania się o odszkodowanie. Ubezpieczyciel na podstawie katalogowych danych, średnich cen rynkowych dla danego modelu, wersji i rocznika
określa wielkość otrzymywanej kwoty – zazwyczaj 70-80 proc. wartości auta.

Nieco więcej zachodu wymaga wyłudzenie odszkodowania z OC. W tym przypadku są dwie możliwości: spowodowanie kolizji oraz ustawienie stłuczki. Pierwszy wariant przewiduje sprowokowanie wypadku, w którym to rzeczywisty sprawca w świetle prawa będzie stroną poszkodowaną. Wystarczy, jadąc w kolumnie samochodów, gwałtownie zahamować. Jeśli kierowca jadący za nami nie zachował odpowiedniego odstępu, co jest w Polsce dość częstym zjawiskiem, uderzenie w tył jest gwarantowane, a rzeczywisty sprawca zdarzenia zostaje w świetle prawa ofiarą. Drugi sposób jest jeszcze bardziej perfidny. Zgodnie z tym scenariuszem sprawca jadący ulicą z pierwszeństwem zwalnia, zbliżając się do drogi podporządkowanej, u wylotu której inny kierowca czeka na możliwość włączenia się do ruchu. Następnie sprawca pokazuje ręką, by kierowa niemający pierwszeństwa wyjechał na skrzyżowanie. Gdy nieświadomy pułapki zmotoryzowany zdecyduje się na ten krok, sprawca przyspiesza i doprowadza do zderzenia. Potem wyrzeka się zasugerowanej uprzejmości i
po wezwaniu policji uzyskuje dowód na to, że został poszkodowany. W takim wypadku dopiero zeznania świadków mogą pomóc mundurowym w ustaleniu faktycznego winnego.

(fot. Policja)
Źródło: (fot. Policja)

Wedle drugiej „metody” wyłudzenia odszkodowania z OC dwóch znających się kierowców ustawia stłuczkę. Najczęściej z przeznaczeniem na „dzwon” kupowane jest tanie auto (obowiązkowo z ważnym przeglądem i OC), którym jeden z kierowców najzwyczajniej w świecie wjeżdża w drugi samochód. Rzecz jasna przedstawiający sobą sporą wartość. Wykrywalność ubezpieczeniowych wyłudzeń nie poraża, wciąż rzeszy kierowców taki proceder uchodzi na sucho. W chwili złapania, bądź udowodnienia winy, poza zwrotem wypłaconych pieniędzy, przestępcy muszą liczyć się z wyrokiem pozbawienia wolności do 5 lat. Sędziowie często orzekają jednak wyroki w zawieszeniu. Według ekspertów, wartość wyłudzeń sięga nawet kilkuset milionów złotych w skali roku (130 milionów w 2013). Firmy ubezpieczeniowe rekompensują sobie te straty, podnosząc stawki ubezpieczenia, tracą więc uczciwi klienci.

d1u6y09

Bez wątpienia najpowszechniejszym oszustwem ubezpieczeniowym w Polsce, jest zatajanie przez kierowców dotychczasowej historii wypadkowej – istotnie wpływającej na wysokość składki. Kupując nową polisę w innej firmie wystarczy zapewnić o bezkolizyjnej przeszłosci, aby uzyskać dodatkowe zniżki z tego tytułu. Jeśli nasz obecny ubezpieczyciel po pewnym czasie dowie się o zatajonej kolizji, wówczas przyjdzie nam jedynie dopłacić brakującą kwotę do ubezpieczenia bez zniżek. Firmy ubezpieczeniowe rzadko kierują sprawę do organów ścigania.

Sprowadzając samochód do Polski, wielu kierowców napotyka na szereg formalnych trudności, uniemożliwiających rejestrację pojazdu. Zamiast w takiej sytuacji uzupełnić tudzież poprawić dokumentację, kierowcy porywają się na fałszerstwo. Spreparowanie zagranicznych dokumentów z pozoru nie wydaje się niczym trudnym i niewłaściwym. Kłopoty zaczynają się dopiero, gdy urzędnicy dopatrzą się naszej twórczości. Początkowo proszeni jesteśmy o wyjaśnienia, by po chwili i tak sprawa trafiła do organów ścigania. Za fałszowanie dokumentacji najpewniej otrzymamy wyrok w zawieszeniu oraz grzywnę.

Jak się okazuje, niezwykle łatwo możemy trafić przed oblicze sądu. Niestety, nawet widmo karnych i finansowych sankcji nie odstrasza wielu kierowów przed permanentnym łamaniem prawa, z myślą o płynących z tego korzyściach. Analizy wykazują, że na rynku pojawia się coraz więcej zorganizowanych i profesjonalnych grup przestępczych - często międzynarodowych. W przypadku podrobionych dokumentów także niewinni mogą odpowiedzieć za ich działalność. Jeśli kupimy samochód z zagranicy sposobem „na Niemca”, czyli podpisując rzekomą umowę z człowiekiem, którego nie widzieliśmy, możemy wpaść w kłopoty. W najlepszym przypadku finansowe.

Piotr Mokwiński, moto.wp.pl

d1u6y09
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1u6y09
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj