Polskie autostrady zaprojektowano z myślą o ograniczeniu do 130 km/h. Czy trzeba zmniejszyć limit?
W czasie, gdy projektowano znaczą część polskich autostrad, na drogach tego typu obowiązywało ograniczenie do 130 km/h, natomiast na drogach ekspresowych do 110 km/h. Właśnie takie limity brano pod uwagę przy zapewnianiu bezpieczeństwa. Czy to znaczy, że należy wrócić do dawnych ograniczeń?
Polskie autostrady i drogi ekspresowe powstały z myślą o niższych limitach prędkości – taką informację podał zajmujący się bezpieczeństwem drogowym portal brd24.pl. Powołuje się on na prof. Stanisława Gacę, który tłumaczy, że bezpieczeństwo ruchu na projektowanych autostradach określano dla prędkości 130 km/h. Później jednak politycy postanowili podnieś limity o 10 km/h dla dróg ekspresowych i właśnie autostrad. Dzięki temu dziś ograniczenia wynoszą odpowiednio 120 i 140 km/h. W rzeczywistości bezkarnie można jeździć jeszcze szybciej, gdyż zgodnie z prawem policja nie wystawia mandatów za przekroczenia do 10 km/h.
Nie da się ukryć, że podniesienie limitów w 2011 roku było decyzją polityczną. Rządzący, ale też inne partie, przed wyborami chcieli przypodobać się kierowcom popularną zmianą. Czy to oznacza, że była ona pochopna i nieprzemyślana, a teraz należy wrócić do wcześniejszych limitów? Powodem tego miałby być fakt, że dróg tych nie projektowano z myślą o wyższej dozwolonej prędkości. Czy faktycznie te 140 km/h jest tak bardzo niebezpieczne? Na to pytanie pomogą odpowiedzieć policyjne statystyki wypadków.
W 2010 roku w Polsce było 859 km autostrad i doszło na nich do 274 wypadków (0,7 proc. ogółu) oraz zginęło 28 osób (też 0,7 proc.). Na drogach ekspresowych były to 142 wypadki (0,4 proc.) i 37 ofiar śmiertelnych (0,9 proc.). Rok później mieliśmy już 1070 km autostrad, ale liczba wypadków spadła do 232 (0,6 proc.), natomiast liczba zabitych wzrosła do 37 (0,9 proc.). Za to na „ekspresówkach” sytuacja się poprawiła w obu parametrach – 136 wypadków (0,3 proc.) i 27 zabitych (0,6 proc.).
2012 był pierwszym pełnym rokiem obowiązywania nowych przepisów, ale też czasem, kiedy oddano do użytku najwięcej nowych autostrad i dróg ekspresowych – łącznie ok. 640 km. Co ciekawe liczba wypadków pozostała na podobnym poziomie. Było to odpowiednio 246 (0,7 proc.) i 144 (0,4 proc.) dla tych dwóch typów dróg. Co prawda zwiększyła się liczba ofiar śmiertelnych – 44 (1,2 proc.) i 36 (1,0 proc.) – ale wzrost ten był spowodowany zdarzeniami związanymi ze zmęczeniem. Jak podaje policja, w przypadku autostrad niedostosowanie prędkości było przyczyną śmierci 8 osób (10 rok wcześniej), natomiast zmęczenie lub zaśnięcie - 10 osób (wzrost z 3 w 2011 roku).
Gdy popatrzymy na te wartości w kolejnych latach, zauważymy wzrosty, ale nie należy też zapominać, że w tym czasie zwiększała się długość autostrad i dróg ekspresowych. W 2015 roku, ostatnim podsumowanym przez policję, w Polsce było 1556 km autostrad, na których doszło do 380 wypadków (1,2 proc.), a zginęło na nich 61 osób (2,1 proc.). Warto jednak zauważyć, że nadal drogi tego typu są dużo bezpieczniejsze od zwykłych „krajówek”.
Czy przekraczanie prędkości faktycznie jest problemem na autostradach? Wg danych Amber One, operatora północnego odcinka A1, 10 proc. kierowców kwalifikuje się do mandatu, czyli przekracza 150 km/h. To zdecydowanie mniejszy odsetek niż w przypadku dróg jednojezdniowych. Kolejne 21 proc. jedzie 130-150 km/h, natomiast 69 proc. porusza się wolniej. Okazuje się zatem, że wielu kierowców nawet nie korzysta z maksymalnej dopuszczalnej prędkości. Wynika to z dwóch głównych powodów – i tak podróż autostradą jest zdecydowanie szybsza niż drogami niższych kategorii, a każde dodatkowe 10 km/h znacząco zwiększa zużycie paliwa, a zatem i koszt.
Biorąc pod uwagę te dane, wiele osób uważa, że zmiana dopuszczalnego limitu prędkości nie wpłynie na bezpieczeństwo. Z jednej strony trudno uwierzyć, że kierowcy już przekraczający prędkość zaczną jeździć wolniej, a z drugiej - to nie nieco większy limit jest przyczyną wypadków. Zdarzenia zaklasyfikowane jako „niedostosowane prędkości” dotyczą też zbyt szybkiej jazdy we mgle lub podczas opadów deszczu albo śniegu. A w tych wypadkach najważniejszy jest zdrowy rozsądek i odpowiednie zmniejszenie prędkości. Dodatkowo, bardzo częstą przyczyną autostradowych wypadków jest zmęczenie – szczególnie niebezpieczne podczas monotonnej jazdy drogą tego typu.
Czy zatem jest szansa, aby w najbliższym czasie limity prędkości wróciły do dawnych 130 km/h na autostradach i 110 km/h na „ekspresówkach”? Wydaje się, że nie. Decyzja ta byłaby niepopularna politycznie. W niebezpiecznych miejscach (np. na ostrzejszych łukach) i tak obowiązują dodatkowe ograniczenia prędkości, dzięki czemu kierowcy są informowani, gdzie należy zdjąć nogę z gazu. Zatem alternatywnym rozwiązaniem mogłoby być określenie konkretnych miejsc, w których trzeba by wprowadzić nieco niższy limit.