Trwa ładowanie...
07-05-2009 16:38

Polski absurd: podatek ekologiczny

Polski absurd: podatek ekologiczny
d4n7tqa
d4n7tqa

Od czasu, gdy w mediach pojawiła się informacja o pracach nad podatkiem ekologicznym upłynęło wiele dni. Przez ten czas mieliśmy okazję wysłuchać buńczucznych tez, że „będziemy palili samochody przed sejmem” i stwierdzeń, że bardziej niż „ekologiczny” pasuje nazwa „podatek od ubóstwa”. Pojawiły się również prognozy o „końcu sprowadzania starych samochodów”. Teraz, gdy emocje już opadły, warto zwrócić uwagę na dwie sprawy.

Ekologia nie ma nic wspólnego z obarczeniem opłatami osób, jeżdżących starymi samochodami. Niektórzy „ekolodzy” w Polsce nie dbają o przyrodę, a jedynie o medialny rozgłos. Od przedstawicieli koncernu Daimler, otrzymałem ostatnio zbiór danych, opracowanych przez niemieckie uniwersytety, odnośnie zmian klimatu i redukcji emisji CO₂. Według Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (Intergovernmental Panel on Climate Change – IPCC) – antropogeniczna, czyli spowodowana przez człowieka emisja CO₂, jest tylko jedną z przyczyn globalnego ocieplenia.

Inne gazy cieplarniane to m.in. metan, tlenki azotu i freony. Jednak, nawet w tej cząstkowej przyczynie ocieplenia, jaką jest emisja CO₂, transport jest odpowiedzialny zaledwie za 13% emisji CO₂. Pozostałe 87% jest emitowane przez inne podmioty. Problem jest więc szerszy i sam przemysł motoryzacyjny go nie rozwiąże. Podejmuje on natomiast działania, wprowadzając nowe rozwiązania, aby zmniejszyć swój udział w emisji CO₂.

d4n7tqa

Jednak zagrożenie globalnym ociepleniem możemy zredukować tylko wtedy, gdy do tych wysiłków dołączą wszystkie działy gospodarki, emitujące gazy cieplarniane, a nie jedynie poprzez eliminację starych samochodów. Według dokładnych wyliczeń źródła emisji CO₂ na świecie, to: Energetyka – 25,9%, Ścieki – 2,8%, Przemysł – 19,4%, Gospodarstwa domowe – 7,9%, Gospodarka leśna – 17,4%, Rolnictwo – 13,5 %, Transport - 13,1%. Warto przy tym zauważyć, że na wartość 13,1% składa się kilka czynników: samochody osobowe (6,0%),ciężarówki (3,5%) oraz kolej, lotnictwo i żegluga (3,6%).

(fot. GTC)
Źródło: (fot. GTC)

To nie samochody są największym trucicielem kraju. Trzeba przy tym podkreślić, skąd bierze się emisja gazu CO₂. Według danych IPCC, spalenie jednego litra benzyny powoduje powstanie 2370g CO₂, a spalanie jednego litra oleju napędowego – 2650 g CO₂. Trzeba zatem dążyć do minimalizacji zużycia paliwa. Tak więc „ekologiczna postawa rządu” to nie karanie za posiadanie starych samochodów, ale wyeliminowanie ich z rynku. Jest to możliwe tylko przez ograniczenie importu samochodów zatruwających środowisko i poczekanie, aż obecnie jeżdżące umrą śmiercią techniczną.

Przepisy, ograniczające przywóz wersji nie spełniających norm czystości spalin istniały jeszcze, zanim weszliśmy do UE i nie ma co się oburzać, że były to pomysły postkomunistów, którzy rządzili wówczas Polską. Należy je powtórnie wprowadzić. Tyle tylko, że tym razem - płatny przy pierwszej rejestracji - podatek ekologiczny, znacznie droższy dla wersji nie spełniających żadnych norm, powinien ograniczyć import.

d4n7tqa

Wielu czytelników oburzy zapewne, dlaczego „fajny” VW z roku 1992, ma być bardziej szkodliwy, niż Fiat z roku 2006 z uszkodzonym katalizatorem. Warto jednak pamiętać, że w Fiacie możemy wymienić katalizator i samochód znów będzie spełniać normy a w starym VW nie wymienimy nic, bo nie ma takiej możliwości technicznej. Lepiej zatem nie dopuścić go do ruchu.

Druga, „ekologiczna postawa rządu” powinna zaś dotyczyć budowy obwodnic. Nie trzeba być inżynierem motoryzacji, aby wiedzieć że w mieście zużycie paliwa jest większe. Wystarczy tylko być kierowcą, aby na stacji benzynowej przekonać się, ile pali samochód w mieście, a ile na trasie. Tymczasem, zamiast budowy licznych obwodnic i tras szybkiego ruchu - mamy ofertę opodatkowania posiadaczy starych modeli. Ta absurdalna sytuacja przywodzi na myśl fragment piosenki Wojciecha Młynarskiego „…co by tu jeszcze spieprzyć, Panowie…”.

d4n7tqa

Przez wiele lat ekolodzy nie zabierali głosu w sprawie szkodliwości wjeżdżających do kraju milionów samochodów, dla których Polska miała stać się swoistym, „motoryzacyjnym hospicjum”. Co więcej – chętnie blokują budowy obwodnic, dokładając w rzeczywistości kolejną cegiełkę do niszczenia środowiska. Mówią o ochronie żab i ptaków, ale spokojnie patrzą, jak giną mieszkańcy małych, zatrutych miasteczek.

(fot. PAP)
Źródło: (fot. PAP)

Dlaczego ekolodzy nie mówią o problemie starych samochodów? Ich milczenie w tej sprawie jest inteligentnym unikaniem problemów. Może to, co ekologicznie uzasadnione, nie ma przełożenia na medialny rozgłos? Gdyby tysiące rozsierdzonych handlarzy, zwożących złomy dowiedziały się o takiej inicjatywie ekologów, z pewnością nie byłyby tak „łagodne”, jak mieszkańcy miast, którzy dbając o zdrowie i bezpieczeństwo własne i swoich najbliższych, proszą o obwodnicę. Na szczęście dla ekologów, problem degradacji środowiska
zauważył ktoś inny.

d4n7tqa

Rząd zapewne rozumie, że wprowadzenie takiego podatku byłoby politycznym samobójstwem i wprowadzi jedynie podatek przy pierwszej rejestracji, ograniczający import starych modeli, eliminując w ten sposób „samochodowe hospicjum”. Za dwa, może trzy lata… nadrobimy stracone pięć lat i zaczniemy pogoń za Europą. A ekolodzy? Kiedy ktoś inny usunie już bombę ekologiczną z opóźnionym zapłonem, zapewne znowu w trosce o środowisko będą manifestować w obronie żab i ptaków. W tym czasie do atmosfery emitowane będzie nadal dwa razy więcej CO2, zginie kilka osób w miasteczkach, wiele zapadnie na choroby układu oddechowego. Polska to dziwny kraj w którym populistyczne gadanie i stwarzanie absurdów ma wciąż licznych zwolenników.

Bogusław Korzeniowski

d4n7tqa
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4n7tqa
Więcej tematów