Pole Position - to przecież miejsce Polaka
Kiedy w sierpniu 2006 roku Polak usiadł w wyścigowym fotelu BMW Sauber, znalazł się tym samym w elitarnym 22-osobowym gronie wybrańców królowej sportów motorowych. Ale nieznani szerszej publiczności debiutanci pojawiają się w F1 co roku. Gdyby nie zainteresowanie F1 wywołane obecnością Kubicy, nikt w Polsce nie słyszałby przecież o Kazukim Nakajimie, Timo Glocku czy nawet Jarno Trullim. Każdy kibic sportu znałby jednak nazwiska Fernando Alonso, Lewisa Hamiltona czy Kimiego Raikkonena.
Kubica w ciągu półtora roku od debiutu regularnie budował swoją markę - w trzecim wyścigu wjechał na podium, potem świat oglądał jego świetne manewry wyprzedzania i wstrzymał oddech podczas makabrycznej kraksy w Montrealu. Polak stawał się rozpoznawalny jako kierowca szybki i bezkompromisowy. Choć nie zawsze skuteczny.
Ale to już przeszłość, bo po pierwszych trzech Grand Prix obecnego sezonu Polak stał się gwiazdą. Drugie miejsce w kwalifikacjach w Australii, drugie miejsce na mecie w Malezji i wreszcie sobotnie pole position w Bahrajnie - światowa prasa mogła już swobodnie korzystać z idealnej gry słów: Pole position, to przecież miejsce Polaka.
_ Więcej w "Gazecie Wyborczej" _