Polacy wolą używaną limuzynę niż nowy kompakt
Zakup samochodu używanego to rozsądne, a często jedyne wyjście dla wielu klientów z ograniczonym budżetem. Statystyki popularności modeli wskazują jednak, że wybory podejmowane przez wielu z nich nie zawsze są racjonalne. Często prestiż liczy się bardziej niż finansowe możliwości dalszej eksploatacji auta. Stąd zamiast kupić sprawny pojazd niższej klasy często sięgamy po wyeksploatowany samochód z wyższej półki - twierdzą eksperci Forum Motoryzacja dla Wszystkich.
Statystyki nie pozostawiają wątpliwości. Niezależnie od tego, czy są to dane dotyczące importu samochodów, czy zestawienia aut najczęściej wyszukiwanych w Internecie, widać wyraźnie, że Polacy kochają używane samochody wyższych klas i marek premium. Według danych prezentowanych przez Forum (za otoMoto.pl), w ósemce najpopularniejszych aut w internecie, obok Volkswagena Passata, są Audi A4 i A6 oraz BMW X5, a w dziesiątce mieszczą się jeszcze Audi A3 i BMW serii 3. Twarde dane rejestracyjne, chociaż nieco się różnią, zdają się potwierdzać to zjawisko. Według raportu Instytutu Samar, przygotowanego na podstawie danych Centralnej Ewidencji Pojazdów, od stycznia do lipca 2012 r. w Polsce zarejestrowano 369,5 tys. używanych aut osobowych. Wśród nich najwięcej było Passatów (18,7 tys. sztuk). W pierwszej dwudziestce znalazły się cztery modele z segmentu premium. Są to Audi A4 (15,2 tys.), BMW serii 3 (9,1 tys.), Audi A3 (6,3 tys.) oraz Audi A6 (5,4 tys.).
Mierz siły na zamiary
Zdaniem Macieja Wisławskiego, znanego pilota rajdowego i eksperta Forum, dla bardzo wielu Polaków samochód z segmentu premium jest symbolem prestiżu. Ale niestety, za ambicjami wielu kupujących nie nadążają ich budżety. - Są tacy klienci, którzy sprowadzają właśnie samochody wyższych klas, bo choć już wyeksploatowane, wciąż świetnie wyglądają, pięknie się błyszczą. Jednak przez tę chęć dodania sobie prestiżu "porządnym" samochodem, nie Golfem czy Astrą, narażają się na ponoszenie wysokich kosztów jego utrzymania - przekonuje Maciej Wisławski.
To nieodosobniona opinia. Także Marcin Barankiewicz z Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów, zwraca uwagę, że nadal w Polsce bardziej liczy się prestiż danej marki niż niezawodność i niskie koszty eksploatacji. A te w przypadku używanych samochodów wyższych klas są zdecydowanie większe w porównaniu z klasą średnią czy kompaktami.
- Niestety, Polacy kupują samochody emocjonalnie, rzadko patrząc na to, czy stać ich będzie na utrzymanie takiego auta - stwierdza Witold Rogowski z firmy Moto-Profil. - Pokutuje jeszcze przekonanie, że samochód jest dobrem luksusowym. Dlatego wolimy pokazać się w 10-letnim Audi A4 niż w nowej Dacii. Tylko potem przychodzi moment kryzysowy. Dla kieszeni użytkownika najbardziej dokuczliwe będzie to, że droższe są elementy eksploatacyjne, choćby opony. Przykład? Do auta kompaktowego opona kosztuje ok. 150-200 zł, do samochodu klasy wyższej - 400-500 zł, a w przypadku SUV-a cena dochodzi do 700 zł. Co wówczas robi przeciętny użytkownik? Kupuje opony używane, bo nie stać go na nowe. Wezwanie "mierz siły na zamiary" tutaj niestety nie działa.
Bezpieczeństwo najważniejsze
Eksperci Forum podkreślają także, że każdy element samochodu ma swoją wytrzymałość. - Nie będzie zatem pracował dłużej, niż może. Nawet w samochodach dobrych marek części w określonym momencie się psują. Trzy-, pięcio- czy nawet siedmioletnie gwarancje oferowane przez różnych producentów na ich samochody nie biorą się z miłości do klientów, tylko z precyzyjnych wyliczeń, na jak długo mogą ręczyć za prawidłową pracę zespołów - przypomina Maciej Wisławski.
Duże, drogie, a więc i zaawansowane technicznie pojazdy, w późniejszym okresie eksploatacji znacznie częściej są zaniedbywane przez właścicieli niż mniejsze i mniej skomplikowane. Dlaczego? Ich użytkowników po prostu nie stać na zakup oryginalnych, drogich części eksploatacyjnych. Wiele osób montuje stare, używane części, co wyraźnie pogarsza stan techniczny aut. Tym samym gwałtownie spada bezpieczeństwo poruszania się takim pojazdem po drodze. Może zatem lepiej kupować mniejsze samochody, o których stan techniczny łatwiej jest zadbać? Tym bardziej, że samochody kompaktowe oferują nieraz komfort, poziom wyposażenia i bezpieczeństwa nie gorszy niż kilkunastoletnie auta wyższych klas.
Państwo nie zadbało
Eksperci Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar zwracają uwagę, że struktura rejestracji polskiego rynku to w dużej mierze pochodna naszych dochodów, zapotrzebowania, ambicji, ale także polityki rządu. A ta w sposób pośredni lub bezpośredni umożliwia rejestrację aut w kiepskim stanie technicznym. Pojazdy te mają "konkurencyjne" ceny w stosunku do aut marek popularnych, których postrzeganie nie zawsze jest tak dobre. Dlaczego? Za sprawą działań (lub ich braku) polityków, polski system kontroli technicznej nie działa sprawnie, pozwala na rejestrację samochodów, które po naszych drogach nie powinny się poruszać.
- Kupujemy przede wszystkim oczami - tłumaczy Wojciech Drzewiecki, prezes IBRM Samar. - Chcemy, aby auto służyło nam i naszej rodzinie, aby było przestronne, wygodne, prestiżowe, dobrze wyposażone, niezawodne i przy okazji tanie. Takie warunki w naszym mniemaniu spełniają auta marek premium, stąd tak ich liczna obecność na czołowych pozycjach list najczęściej rejestrowanych samochodów w kraju. Niestety, ponieważ zasobność naszego portfela jest ograniczona, wybór w znacznej mierze ogranicza się do aut starszych. To, czego nie widać gołym okiem, co chowa się pod maską, pod tapicerką, pod spodem auta, dla wielu wydaje się mieć mniejsze znaczenie. Ufamy słowom sprzedawcy, zapewniającego o bezkolizyjnej eksploatacji auta i o poprzednim właścicielu - emerycie, który jeździł bardzo ostrożnie. Liczymy, że nasz zakup to znakomita okazja, spełnienie marzeń. Nie zastanawiamy się (a może po prostu wolimy się nie zastanawiać) dlaczego cena auta jest niższa w stosunku do innych tego typu aut dostępnych na rynku. Owszem,
okazje się zdarzają, są to jednak przypadki rzadkie.
Gdyby system działał sprawnie, wiele samochodów zniknęłoby z rynku, a "okazyjne" ceny niektórych aut marek premium nie byłyby pewnie już tak dobre, co finalnie przełożyłoby się na nasz inny wybór.
Paweł Janas
(źródło: Samar.pl)