W mijającym tygodniu dowiedzieliśmy się, że nowe samochody pójdą na złom, a stare na sprzedaż, Unia Europejska chce, by nasze samochody się paliły, a rząd utrudnia nam normalne tankowanie. Są jednak również pozytywy.
Zdążyliśmy się już przyzwyczaić do myśli o upadku Saaba. Teraz wiadomo już, co stanie się z samochodami, których firmie nie udało się sprzedać. Ostatnie samochody wyprodukowane w fabryce w Trollhättan najprawdopodobniej zostaną zniszczone. Wśród nich znajdą najnowsze modele, czyli 9-4X i przedprodukcyjne 9-5 w wersji kombi. To nie koniec złych wiadomości ze Szwecji. Cała kolekcja zebrana w muzeum Saaba zostanie sprzedana. Zbiór muzeum szwedzkiej marki obejmuje 123 samochody. Wiele z nich to świetnie zachowane modele produkcyjne, ale największą gratką dla kolekcjonerów będą auta koncepcyjne. Będzie można kupić najważniejsze i najciekawsze projekty, jakie Saab stworzył przez ponad 60 lat swojego istnienia. Największym zainteresowaniem najprawdopodobniej będzie się cieszyć Ursaab z 1947 roku, czyli prototyp pierwszego modelu szwedzkiej marki. W sprzedawanej kolekcji znajdują się też takie perełki jak
pierwszy egzemplarz sportowego modelu Sonett z 1956 r. i EV-1 - nowoczesny koncept z 1985 r. z włókna węglowego, który wykorzystywał panele słoneczne do chłodzenia samochodu podczas postoju.
By kupić którykolwiek z eksponatów muzeum Saaba, trzeba będzie dysponować sporą nadwyżką gotówki. Ile trzeba mieć, by kupić nowe auto? Tu wiele zależy od tego, w jakim kraju się mieszka. Różnice w cenie tego samego samochodu w zależności od tego, w jakim państwie został sprzedany, mogą sięgać nawet 600 proc. Okazuje się, ze w Polsce jest pod tym względem całkiem nieźle. Oczywiście, w większości przypadków najtaniej jest w USA, gdzie podatki są niższe. Europejscy nabywcy aut mają zaszczyt utrzymywania z podatków instytucji krajowych oraz tych zlokalizowanych w Brukseli, co
sprawia, że samochody są droższe. Na przykładzie Forda Fiesty można powiedzieć, że najtaniej jest w Czechach. Polska uplasowała się na czwartym miejscu. Okazało się też, że w Norwegii za miejskie auto trzeba zapłacić dwukrotnie więcej niż w Polsce. Sytuacja zmienia się jednak w zależności od klasy samochodu, którego dotyczy porównanie. Kraj-rekordzista oferuje samochody o blisko 400 proc. droższe niż w Polsce.
Wydaje wam się, że podatkowe decyzje polityków z Singapuru są horrendalne? Podobnie jest w Unii Europejskiej w sprawie ekologii. Tym razem chodzi o dziurę ozonową, do poszerzania się której ponoć przyczynia się stosowany dotąd czynnik samochodowych klimatyzacji. Wszystko wskazuje na to, że począwszy od 2017 r. każdy nowy samochód z klimatyzacją sprzedawane w UE będzie korzystał z czynnika HFO-1234yf, czyli Opteon yf. Bardziej ekologiczna substancja będzie jednak kilkakrotnie droższa niż dotychczasowy czynnik R134a. Co więcej, Opteon yf zapala się w temperaturze 405 stopni Celsjusza. Choć na co dzień jest to parametr zupełnie wystarczający, sytuacja zmienia się, gdy dochodzi do wypadku. podczas spalania tej substancji powstaje fluorowodór. W zetknięciu z wodą fluorowodór tworzy kwas fluorowodorowy. Łatwo więc sobie wyobrazić jak duże zagrożenie będzie stwarzać Opteon yf nie
tylko dla uczestników wypadku, ale też ratowników. No, ale ekologia uber alles!
Jeśli proekologiczne tłumaczenia będą górą również w Polsce, być może stracimy szansę na to, by choć przez chwilę postawić się w sytuacji Emiratów Arabskich lub Kuwejtu. Okazuje się bowiem, że Mazowsze, woj. warmińsko-mazurskie i lubelskie leżą na złożach ropy łupkowej. Jak stwierdził Dziennik Gazeta Prawna, jeśli wydobycie ropy stałoby się faktem, Polska mogłaby - wzorem USA - ograniczyć import ropy konwencjonalnej. Dziś sprowadzamy 97 proc. ropy, ponad 90 proc. z Rosji.
Zobaczymy jak będzie, choć doświadczenie podpowiada nam, że rodzimi politycy nie należą do najskuteczniejszych i najbardziej rozsądnych. Brak decyzji w dość prostej sprawie sprawia, że paliwo nie będzie tańsze. Chodzi o tankowanie gazu. W zdecydowanej większości krajów Unii Europejskiej kierowcy mogą tankować gaz samodzielnie. U nas przed laty taką możliwość zablokował minister transportu. Gdyby w Polsce zastosowano regulacje podobne do innych funkcjonujących w krajach UE, cena LPG mogłaby być niższa o5 do 10 groszy na litrze.
Co prawda rząd sprawia, że nie będzie taniej, ale może być drożej. Plany rozbudowy systemu e-myta na rok 2012 zakładają między innymi budowę bramek
wzdłuż drogi krajowej nr 91. To jedna z głównych tras wiodących nad Bałtyk. Dlaczego akurat tam? Jak podaje gdański oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, od ubiegłego roku na tej drodze natężenie ruchu samochodów ciężarowych wzrosło o blisko 70 proc. Kierowcy tirów omijają tamtędy płatną autostradę A1. Niedługo będą musieli płacić również za „starą drogę”. Pieniądze stracą również ci, którzy na wakacje postanowią wybrać się z przyczepą kempingową. „Tirowcy” pewnie już studiują mapę i wyznaczają trasy, które pozwolą im ominąć bramki viaTOLL. Kierowcy zapłacą również na południu kraju. Okazuje się, że na odcinku autostrady A4, która – według przedwyborczych zapewnień premiera – miał być bezpłatny, już powstają bramki.
Wierzyć nie należy nie tylko politykom, ale też firmom ubezpieczeniowym. Ostatnio dwie z nich, dostały od UOKiK-u kary na łączną kwotę ponad 4,5 mln zł. W umowach proponowanych przez te firmy znalazły się bezprawne zapisy. Chodzi między innymi o przyznanie sobie możliwości wypłaty kosztów naprawy auta według cen netto, odmowę wypłaty składki za niewykorzystany okres ubezpieczenia oraz minimalizowanie odpowiedzialności ubezpieczyciela.
tb/