Po wypadku "Hołek" dostał najlepszą wiadomość
Krzysztof Hołowczyc już na trzecim etapie zakończył swój udział w tegorocznym Rajdzie Dakar. W niezbyt groźnie wyglądającym, ale mającym poważne konsekwencje wypadku, polski kierowca doznał urazu kręgosłupa i złamania kilku żeber. Obecnie "Hołek" przebywa w klinice i stara się jak najszybciej wrócić do zdrowia. Doświadczony polski dakarowiec zdradza, że w zespole, w którego barwach startował w rajdzie, wciąż na niego liczą.
50-letni kierowca w tym roku miał wraz ze swoim pilotem Felipe Palmeiro walczyć o miejsce na podium Dakaru. Jechał świetnie przygotowanym przez zespół Monster Energy X-Raid Mini All4Racing i liczył na poprawienie najlepszego wyniku w swojej karierze - piątego miejsca.
Niestety, już na trzecim etapie auto "Hołka" spadło z kilkumetrowej wydmy i uderzyło przodem w ziemię. Cała sytuacja nie wyglądała zbyt groźnie, a samochód nie został poważnie uszkodzony. Mocno ucierpiał jednak sam kierowca. W szpitalu w Limie zdiagnozowano u niego pęknięcie kręgu i złamanie kilku żeber.
Od dwóch tygodni Hołowczyc jest już w Polsce i wraca do zdrowia w klinice. Zdradza, że lekarze są dobrej myśli, a na nim rany zwykle szybko się goją.
- Normalnie chodzę i staram się uruchamiać pewne partie mięśni. Choć łatwe to nie jest, bo ból jest straszny - mówi olsztynianin w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
"Hołek" zdradza też, że na feralnym etapie zabrakło mu zaledwie trzech, czterech metrów, by uniknąć katastrofy. Tyle wystarczyłoby, by odpowiednio ograniczyć prędkość. - Gdybym jechał 30 km/h, tylko zsunęlibyśmy się ze stoku, pokrzyczeli na siebie z pilotem, a potem pojechalibyśmy dalej - ocenia.
- Szkoda, że tak wszystko się spaprało - dodaje polski kierowca. - Chwilę po wypadku dostałem jednak najwspanialszą informację, jaką mogłem otrzymać. Szef zespołu zadzwonił i powiedział, że ma wobec mnie poważne plany, że mam się leczyć i wracać, bo jestem zawodnikiem fabrycznym i jestem potrzebny - ujawnia "Przeglądowi Sportowemu" Krzysztof Hołowczyc.
Dodajmy, że Rajd Dakar 2013 w kategorii samochodów wygrał kolega "Hołka" z ekipy Monster Energy X-Raid Stephane Peterhansel, który podobnie jak Polak jechał Mini All4 Racing.
WP.PL/Przegląd Sportowy