Po co Formule 1 system KERS?
Na straży bezpieczeństwa w Formule 1 od dziesięcioleci stoi Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA).Paradoksalnie właśnie ta organizacja wprowadziła do bolidu urządzenia groźne dla inżynierów, mechaników i samych kierowców - czytamy w "Przeglądzie Sportowym".
Chodzi o słynne już systemy KERS, odpowiednik technologii hybrydowej w Formule 1. Prace związane z wdrażaniem tych urządzeń wywołały w ostatnich dniach serię awarii. Po wypadku na torze testowym Jerez, mechanik BMW Sauber spędził noc w szpitalu. Innym razem trzeba było ewakuować pracowników z siedziby zespołu Red Bull. Podobno były jeszcze inne incydenty.
Zagrożeń związanych z eksperymentami nad KERS nie obawiał się szef zespołu BMW Sauber Mario Theissen.
-Działamy bardzo ostrożnie i dbamy o bezpieczeństwo systemu na równi z jego osiągami i wytrzymałością. Przeprowadziliśmy już wiele testów i jestem przekonany, że wszystko będziemy mieć pod kontrolą - mówił Theissen "Przeglądowi Sportowemu".
Dwa dni później doszło do wypadku na torze Jerez. Okazuje się, że nawet przy zachowaniu najwyższej ostrożności i wielkich nakładach finansowych, zespoły Formuły 1 nie są w stanie zapanować nad technologią hybrydową. Dlaczego więc za wszelką cenę starają się ją wdrażać?
FIA postawiła na KERS po części z przyczyn marketingowych - chodzi o budowę proekologicznego wizerunku Formuły 1. Ale są też względy praktyczne. Koncerny wydają co roku setki milionów euro na rozwój technologiczny swoich bolidów. Ich praca i wydatki mogą równie dobrze przysłużyć się lepszej sprawie - czyli przyszłości masowej motoryzacji.
_ Przegląd Sportowy _