PIU: na rynku ubezpieczeń OC nie istniała i nie istnieje zmowa cenowa
Na rynku ubezpieczeń OC nie istniała ani nie istnieje żadnego rodzaju zmowa cenowa - poinformował PAP prezes zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń Jan Grzegorz Prądzyński. Dodał, że polisy drożeją, bo rosną wartości wypłacanych odszkodowań i świadczeń.
"Zasadniczą przyczyną obecnych wzrostów cen, jest znaczący i trwający od kilku lat wzrost wartości wypłacanych odszkodowań i świadczeń na rzecz osób poszkodowanych w wypadkach i ich rodzin. Droższe stają się nie tylko naprawy aut czy ceny części samochodowych, ale również opieka lekarska czy rehabilitacyjna nad poszkodowanym" - zapewnił prezes PIU w stanowisku przesłanym PAP.
Dodał, że lepsza, ale też droższa jest ochrona osób poszkodowanych, do czego zobowiązują ubezpieczycieli nowe regulacje prawne, orzecznictwo sądowe czy wytyczne nadzoru finansowego. To wszystko przynosi - poza wyższymi wypłatami dla poszkodowanych - także wzrost ceny usługi, jaką jest ubezpieczenie OC. "Takie warunki dotyczą każdego gracza na rynku, stąd obserwowane wzrosty cen" - wyjaśnił Prądzyński.
Zaznaczył, że obserwowana kilka lat temu konkurencyjna walka pomiędzy ubezpieczycielami to również nic innego, jak konsekwencja warunków rynkowych. "Przy OC mamy stały zakres usługi, więc konkurować można było jedynie ceną" - zapewnił prezes. "Był to natomiast element walki każdego zakładu o klienta, więc używanie terminu +zmowa+ czy +porozumienie+ nie ma tu sensu, bo chodzi o coś wręcz przeciwnego" - podkreślił szef PIU.
Natychmiastowej interwencji ws. podwyżki ubezpieczeń OC domagali się we wtorek od premier Beaty Szydło posłowie PO, którzy podkreślali, że w Polsce jest zarejestrowanych 31 mln aut objętych takim ubezpieczeniem, a więc ponad 20 mln osób w Polsce musi zmierzyć się z drastyczną podwyżką cen, średnio o 36 proc., w skrajnych przypadkach nawet o 500 proc.
W czwartek premier Beata Szydło pytana podczas konferencji o ewentualną interwencję rządu w związku z gwałtownym wzrostem cen na rynku obowiązkowych polis komunikacyjnych OC, deklarowała, że czeka właśnie na rozstrzygnięcia z UOKiK. "Prowadzi i przygląda się całej sprawie UOKiK, czyli ta instytucja, która jest do tego jak najbardziej upoważniona. Czekam na rozstrzygnięcia, które z UOKiK zostaną przedstawione" - powiedziała premier.
Również w czwartek Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) odpowiadając na pytanie PAP o działania Urzędu w związku ze wzrostem składek z tytułu OC wskazał, że oceniając dotychczasowe sygnały od konsumentów oraz z rynku wydaje się, że na obecne podwyżki OC w przeważającej części miały wpływ czynniki ekonomiczne. "W pierwszej kolejności analizowane są sygnały, które wpływają od konsumentów (w tej chwili są sporadyczne sygnały, głównie telefoniczne). Monitorujemy też zachowania rynkowe. Oceniając dotychczasowe sygnały od konsumentów oraz z rynku, wydaje się, że na obecne podwyżki w przeważającej części miały wpływ czynniki ekonomiczne, np. skutki wojny cenowej ubezpieczycieli prowadzonej od lat, potrzeba przywrócenia rentowności oferowanych ubezpieczeń komunikacyjnych" - poinformował Urząd w odpowiedzi przesłanej PAP. "Oczywiście na bieżąco analizujemy to, co do nas napływa - jeśli będą podstawy - będziemy działać administracyjnie. W tej chwili prowadzimy badanie rynku" - dodano.
O stanowisko ws. podwyżek PAP zwróciła się do firm ubezpieczeniowych oferujących ubezpieczenia majątkowe. Do chwili nadania depeszy swoją odpowiedź przesłały dwie firmy - PZU oraz Compensa.
Biuro prasowe PZU poinformowało PAP, że firma ustala ceny ubezpieczenia OC, kierując się kosztami odszkodowań, szacowanymi zgodnie z zasadami stosowanymi powszechnie przez ubezpieczycieli w Polsce i na świecie. "PZU nie bierze udziału w jakiekolwiek zmowie cenowej i nie ma wiedzy, aby takowa miała miejsce" - zapewnił ubezpieczyciel.
Podobne stanowisko przesłał PAP inny ubezpieczyciel - Compensa. "Obecne wzrosty składek są efektem długoletniej niezdrowej konkurencji cenowej na rynku ubezpieczeń komunikacyjnych oraz rosnącej z roku na rok wartości wypłacanych odszkodowań" - wyjaśnił Artur Borowiński, prezes Compensa TU SA Vienna Insurance Group.
"Wzrost wartości wypłacanych odszkodowań z ubezpieczeń OC ma miejsce zarówno w odniesieniu do szkód rzeczowych, jak i szkód na osobie. Wpływ na taką sytuacje mają m.in. rekomendacje wydane przez KNF w zakresie szkód w pojazdach obowiązujące od 01.04.2015, jak i planowane rekomendacje dot. szkód na osobie, które wejdą w życie 01.01.2017" - zaznaczył Borowiński.
"Niezależnie od tych rekomendacji, odszkodowania w szkodach osobowych rosną z uwagi na zmieniające się tendencje w orzecznictwie Sądów Powszechnych, w tym zasądzenia powyżej sum gwarancyjnych czy stanowisko Sądu Najwyższego dotyczące refundacji kosztów leczenia prywatnego ofiar wypadków drogowych" - wskazał. Dodał, że na rosnące wypłaty z ubezpieczenia OC wpływ ma również wzrost udziału szkód zagranicznych powodowanych przez polskich kierowców w krajach Europy Zachodniej, głównie w Wielkiej Brytanii, Francji i we Włoszech.
Z danych zgromadzonych przez PIU wynika, że wynik techniczny zakładów ubezpieczeń w ubezpieczeniach komunikacyjnych - czyli wynik obejmujący ich działalność ubezpieczeniową, tj. składki, świadczenia, rezerwy oraz reasekuracje, pokazujący, czy ubezpieczyciel zarabia, czy traci na swojej podstawowej działalności - od 2007 roku był ujemny. W 2013 roku wyniósł on minus 0,26 mld zł, rok później minus 0,79 mld zł, a w ubiegłym roku spadł do rekordowego poziomu minus 1,02 mld zł.
Jak powiedział PAP analityk PIU Marcin Tarczyński, po pierwszym półroczu tego roku strata zakładów w ubezpieczeniach komunikacyjnych sięgnęła 606 mln zł.
Według wiceprezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Doroty Karczewskiej, która powołała się na wyliczenia KNF, na skutek podwyżki średnio ceny AC i OC wzrosły dotychczas o 20-30 proc. Karczewska, odpowiadając w połowie listopada w Sejmie na pytania posłów PO w sprawie gwałtownego wzrostu cen ubezpieczeń komunikacyjnych, podkreśliła, że jeśli cena polis nie wzrośnie, to dojdzie do utrwalenia stanu nierentowności ubezpieczeń komunikacyjnych, co w dalszej perspektywie może stanowić zagrożenie dla stabilności systemu ubezpieczeń i wypłaty odszkodowań. Jej zdaniem nie sposób ponadto nie dostrzec korelacji wielkości składki z jakością wypłacanych świadczeń.
Karczewska przekazała dane, z których wynika, że na koniec 2015 r. miała miejsce "najwyższa strata techniczna w historii polskiego rynku ubezpieczeniowego w wysokości prawie jednego miliarda złotych". Wiceprezes UOKiK zaznaczyła, że łączna strata w OC za lata 2011-16 wyniosła prawie 4 mld zł.