Przez kilka godzin w poniedziałkowy wieczór ulicami śląskich miast jeździł skradzionym autobusem komunikacji miejskiej pijany 21-latek z Rudy Śląskiej. O zdarzeniu śląska policja poinformowała w środę.
"Nie wiemy jeszcze, czy mężczyzna woził skradzionym autobusem pasażerów. W środę ma zostać przesłuchany, prawdopodobnie jeszcze tego dnia stanie przed sądem. Tylko za krótkotrwałe użycie pojazdu i kierowanie nim po pijanemu może mu grozić 5 lat więzienia" - powiedział PAP w środę Piotr Bieniak z zespołu prasowego śląskiej policji.
Zatrzymany złodziej nie posiadał uprawnień do kierowania autobusem, miał natomiast blisko 1 promil alkoholu w wydychanym powietrzu. Policjantom wyjaśnił, że chciał pojeździć miejskim autobusem, ponieważ było to jedno z jego dziecięcych marzeń.
Dyspozytor katowickiej zajezdni przy ulicy Mickiewicza stwierdził kradzież jednego z ikarusów przed godz. 20, gdy chciał wysłać dyżurnego kierowcę na trasę linii nr 30, gdzie zepsuł się inny autobus. Wtedy okazało się, że niezabezpieczonym wozem wyjechał wcześniej z bazy młody mężczyzna, twierdzący, że włącza się do obsługi linii nr 7.
Złodziej sam wrócił na teren zajezdni po godz. 22. Został wtedy zatrzymany przez ochroniarza i przekazany policji. Ikarus, którym przez kilka godzin jeździł, miał uszkodzone naroże i porysowany bok. Na razie nie wiadomo, jak powstały te uszkodzenia.
Pijany mężczyzna jeszcze w poniedziałek trafił do policyjnego aresztu. W środę, po przesłuchaniu i postawieniu zarzutów, ma stanąć w trybie przyspieszonym przed sądem. Jeśli okaże się, że po pijanemu woził pasażerów, może mu zostać postawiony zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym - zagrożony karą od pół roku do 8 lat więzienia. (PAP)