Pelikański: tam to pokazaliśmy klasę
Mariusz Pelikański, kierowca rajdowy, opowiada Akademickiemu Radiu Luz o minionym sezonie i swoich planach startowych przyszły roku.
Niedawno zakończył się sezon 2005 w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski – jaki był on dla Ciebie?
Na pewno był to bardzo ciężki sezon. Niestety, po raz kolejny, nie udało nam się zdobyć tytułu mistrza Polski. Muszę przyznać, że jest w tym dużo mojej winy. Mogłem pokazać trochę więcej pokory i podejść do wszystkiego spokojniej. Zwłaszcza w 2004 roku powinienem dużo się uczyć, po to by w 2005 pokazać, że można jeździć szybko i skutecznie.
Pamiętam moją rozmowę z Tomaszem Kucharem przed rozpoczęciem sezonu 2005. Powiedział wtedy, że Mariusz Pelikański ma na przemian sezon udany i nieudany. Po nieco pechowym 2004 roku sytuacja miała się odmienić w minionym sezonie...
Wszystko zaczęło się nieco dziwnie jeszcze dwa lata temu. Myślałem wtedy, że złapałem Pana Boga za nogi i że, jeżeli szybko nie pokażę na co mnie stać, to w kolejnym sezonie pozostanę na lodzie. Gdybym wtedy wiedział, że 2004 rok mam poświęcić na naukę, a w kolejnym sezonie mam walczyć o tytuł mistrza Polski w kategorii Super 1600 to wszystko mogłoby wyglądać inaczej, byłby to program rozwojowy i całkiem inaczej podszedłbym to tej sprawy. Wtedy chciałem bardzo szybko pokazać, że potrafię wygrywać – udało się, ale tylko na pierwszym odcinku specjalnym. Jak było dalej, o tym wszyscy kibice rajdowi wiedzą doskonale. Nie jestem z siebie zadowolony, a kibice nie są zadowoleni ze mnie.
Wróćmy do minionego sezonu. Mistrzostwa rozpoczęły się od Rajdu Elmot Remy, jaki to był występ dla Ciebie i Daniela Dymurskiego?
Muszę przyznać, że bardzo się bałem tego występu. Zaczynał się kolejny rok, w którym miałem okazję coś pokazać. Konkurencja była bardzo silna i dobrze przygotowana do rywalizacji. Najważniejsze jednak, że udało nam się znaleźć na mecie Rajdu Elmot i to jeszcze na podium. Z pewnością jest to powód do zadowolenia.
Jak wyglądały Wasze przygotowania do sezonu?
Zamykaliśmy odcinki u nas w górach i trenowaliśmy po śniegu zwykłym, seryjnym samochodem. Nie były to więc typowe treningi, bo nie mieliśmy styczności z Super 1600 ani z żadnym innym samochodem rajdowym. Nie było to nic konkretnego, ale każdy kilometr przejechany na ostro w zimowych warunkach na pewno gdzieś utrwala właściwe odruchy kierowcy rajdowego
Wśród kibiców krąży opinia, że swego czasu dużo trenowałeś jeżdżąc... dostawczym Mercedesem Sprinterem, czy to prawda?
Rzeczywiście kiedyś całkiem sporo jeździliśmy Sprinterem i muszę przyznać, że bardzo łatwo prowadzi się w poślizgu. Mieliśmy taki samochód na serwisie i tym samym samochodem, wraz z moim przyjacielem Mariuszem Niemcem, jeździliśmy również po towar do Wrocławia. Pamiętam, że nigdy nie mogłem oprzeć się pokusie jazdy pełnym poślizgiem na wrocławskim rondzie przy Powstańców Śląskich... O 3 nad ranem, kiedy drogi były zupełnie puste, takie poślizgi wychodziły naprawdę przepięknie.
Który z tegorocznych rajdów najbardziej Ci odpowiadał?
Nie ukrywam, że był to Rajd Rzeszowski. Tam naprawdę pokazaliśmy swoją klasę. Uzyskany tam wynik bardzo nas umocnił duchowo, bo udowodniliśmy, że naprawdę potrafimy szybko jeździć. Był to niezmiernie ciężki rajd. Taka ilość różnych nawierzchni asfaltowych jest wręcz niespotykana na innych eliminacjach. Odcinki są raz wąskie, raz szerokie, a najbardziej męczący dla samochodów jest chyba przejazd przez słynną rzeczkę... Po tym do końca odcinka mieliśmy ogromne problemy z hamulcami, a jazda przypominała horror. Ogólnie jednak Rajd Rzeszowski uważam za świetną imprezę, a drugie miejsce w klasyfikacji generalnej i zwycięstwo w Super 1600 to nasz najlepszy dotychczasowy wynik.
Który z tegorocznych rajdów był dla Ciebie najmniej udany?
Mogę powiedzieć, że najmniej udanym rajdem był dla nas Rajd Polski. Uwielbiam jeździć po śniegu, po luźnych nawierzchniach, ale jakoś w Olsztynie nie mogę pokazać, że potrafię być naprawdę szybki. Peugeot ma świetne zawieszenia na nawierzchnie szutrowe, a samochód prowadzi się po luźnych nawierzchniach niesamowicie. Podczas zapoznawania się z trasą tegorocznego Rajdu Polski opisywaliśmy wszystkie dziury, kamienie i nierówności drogi. Trudno było nam się poruszać po tych trasach cywilnym samochodem i nie obyło się bez pogiętych wahaczy, urwanej miski olejowej itp. Największe zaskoczenie przeżyliśmy jednak podczas samego rajdu. Okazało się, że Peugeot wspaniale spisywał się w tych warunkach, a ¾ naszych opisów niebezpiecznych miejsc mogliśmy w ogóle pominąć. Niestety jednak, po raz kolejny, nie udało nam się ukończyć tego rajdu.
Sezon 2005 zakończyliście Rajdem Barbórki Cieszyńskiej, jaki to był dla Was występ?
Pod względem wyniku był bardzo fajny, bo udało nam się wygrać ten rajd w klasyfikacji generalnej. Jednak warunki, jakie panowały podczas tej imprezy były bardzo trudne, wręcz ekstremalne. Na drogach było bardzo, bardzo ślisko. Praktycznie na każdym zakręcie któryś z samochodów był w rowie. Nam na szczęście udało się dojechać do mety bez większych przygód.
(...) Dlaczego nie wystartowaliście w Rajdzie Barbórki Warszawskiej?
Nasz kontrakt z Peugeotem był podpisany na sezon rajdowy 2005 cyklu RSMP, a Barbórka nie była już ujęta w tej umowie. Cały czas jednak myślałem, że uda nam się wystartować Super 1600, ale otrzymaliśmy negatywna odpowiedź z centrali firmy i było już za późno, żeby znaleźć inny samochód na tę imprezę.
Jakie plany ma Twój zespół na kolejny sezon?
Chciałbym zdobyć budżet pozwalający nam na starty w pełnym cyklu Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Mam też nadzieję, że już na pierwszym rajdzie pokażemy nasz potencjał. Myślę, że jesteśmy w stanie walczyć o podium na koniec sezonu.
Czy zdecydowałeś już, jakim samochodem będziesz startował w przyszłym roku?
W tej chwili jeszcze nic nie jest pewne. Planujemy dwie opcje – Super 1600, bądź samochód grupy N, a konkretnie Mitsubishi Lancer Evo VIII. Wszystko zależy od budżetu, jaki uda nam się uzyskać.
Jakim samochodem jeździsz na co dzień?
Mam Rovera 200 i jestem bardzo zadowolony z tego samochodu.
A jakim samochodem chciałbyś startować w przyszłym roku?
Patrząc z perspektywy ostatnich lat widzimy, że szanse na najwyższe lokaty mają głównie samochody klasy N-4. Zdecydowana większość odcinków specjalnych w Polsce rozgrywana jest na mokrym asfalcie, gdzie samochód klasy Super 1600 zwyczajnie nie ma szans. Poza tym samochody czteronapędowe są chyba lepszym nośnikiem reklamy. Z punktu widzenia kibica Super 1600 jest bardziej widowiskowe i agresywne, ale lepsze wyniki osiągają Subaru i Mitsubishi.
_ Źródło: K. Ferenc/Akademickie Radio Luz/Wrocław _