Pechowy wyścig VERVA Racing Team
Grand Prix Niemiec nie było szczęśliwe dla VERVA Racing Team. Sobotniego wyścigu nie ukończył żaden z kierowców biało-czerwonego zespołu.
Patryk Szczerbiński odpadł uderzony przez rywala a Kuba Giermaziak musiał zakończyć jazdę po manewrze wyprzedzania. Było to gorzkie zakończenie świetnie zapowiadającego się wyścigu - Giermaziak ruszał z trzecigo pola, niestety - już na starcie tylne koła zabuksowały i musiał nadrabiać stracone pozycje. Polak nie poddawał się jednak i zaraz potem awansował na 5 miejsce po ostrym pojedynku z Michaelem Ammermuellerem. Następnie w błyskawicznym tempie odrobił stratę do Seana Edwardsa. Opóźnione hamowanie podczas ataku na Anglika rozpoczęło serię wydarzeń, które zakończyły się odwróceniem auta. Co prawda po tym manewrze Kuba wrócił do rywalizacji, ale odpadł omijając innego rywala wracającego na trasę.
- Tempo było całkiem dobre, więc udało mi się wyprzedzić Ammermuellera. Szybko doganiałem czołówkę, bo samochód sprawował się świetnie aż do momentu, gdy zaatakowałem Seana Edwardsa. Sam obróciłem, nie mogłem wrzucić pierwszego biegu, auto po prostu nie chciało ruszyć. Zaraz potem napotkałem kierowcę, który wracał na jezdnię po wypadnięciu na trawę. Próbowałem go ominąć ale miałem brudne opony. Poza tym coś już było nie tak z geometrią kół, bo kierownica była skręcona o 45 stopni w prawo - w tym momencie wyścig dla mnie się zakończył. Teraz muszę zapomnieć o tym co się stało. Jedziemy teraz na tor, który też lubię. Testowaliśmy już w tym roku w Budapeszcie, jestem więc dobrej myśli - powiedział Giermaziak.
Patryk zakończył jazdę już w pierwszym wirażu. Po świetnym starcie atakował rywali w pierwszym prawym zakręcie, kiedy na wyjściu na jego samochód wpadł Christian Engelhart, który został zepchnięty przez innego kierowcę. Junior VERVA Racing Team znalazł się w sytuacji bez wyjścia - mocno uszkodzony samochód nie nadawał się już do jazdy.
- W końcu miałem bardzo dobry start. Przed pierwszym zakrętem wyprzedziłem już Engelharta, który ruszał dwa pola przede mną i pojechałem po zewnętrznej, co też powinno poprawić moją pozycję. Gdy wychodziłem z zakrętu dostałem mocne uderzenie w prawy tył. Pękła felga, zeszło powietrze i dalsza jazda była niemożliwa. Jest mi przykro z tego powodu, ale kolizja nie była moją winą i nie mogłem za bardzo nic zrobić aby jej uniknąć. Takie są wyścigi - zaznaczył Szczerbiński.
Kierowcy VERVA Racing Team mają teraz 3 tygodnie na otrząśnięcie po trudnym weekendzie. Szansa na rewanż pojawi się na torze Hungaroring.
Źródło: VERVA Racing Team
ll/moto.wp.pl