Pasy bezpieczeństwa mogą zaszkodzić, ale...
Temat pasów bezpieczeństwa nie raz przewijał się przez różne media. I choć większość kierowców decyduje się na ich zapinanie, są wciąż tacy, którzy tego nie czynią. Dziś podchodzimy do tej kwestii nieco bardziej od strony medycznej.
Pasy bezpieczeństwa zapina dziś ponad 80 proc. kierowców i pasażerów na przednim fotelu. Gorzej wygląda ta kwestia w przypadku tylnej kanapy, a także innych rodzajów pojazdów (ciężarowe, dostawcze). Problem niezapinania pasów dotyczy bardzo często osób młodych, dla których ich stosowanie bywa po prostu niemodne, a unikanie tego obowiązku jest wyrazem błędnie pojmowanego buntu dla przyjętych norm społecznych. Przy jednoczesnej brawurze i skłonności do ryzyka, typowych dla wieku młodzieńczego, stanowi to mieszankę wybuchową. Powszechnym powodem rezygnacji z używania pasów jest przeświadczenie, że na krótkich odcinkach (np. przejazd w obrębie osiedla, z domu do pracy czy szkoły) nic poważnego nie może się wydarzyć. Nieodpowiedzialni bywają także rodzice, którzy nie zapinają przewożonych w samochodzie dzieci w odpowiednie zabezpieczenia - zarówno w pasy będące wyposażeniem fotelików, jak i te w pojeździe służące do mocowania fotelika.
A przecież zostały one stworzone po to, by zapewniać bezpieczeństwo podróżującym samochodami. Co do tego nie ma żadnej wątpliwości. Mimo to opornie szło ich upowszechnianie, nawet, jeśli weźmiemy pod uwagę, że wprowadzono ustawowy obowiązek ich stosowania. Przypomnijmy, że od 1983 roku nakaz używania pasów dotyczył przednich foteli oraz dróg poza obszarem zabudowanym, a od 1991 wszystkich siedzeń i wszystkich dróg. Dodajmy jeszcze, że z tego zwolnione są niektóre osoby - m.in. kobiety w widocznej ciąży, osoby z przeciwwskazaniem lekarskim do ich stosowania, kierowcy taksówek, instruktorzy oraz egzaminatorzy, a także funkcjonariusze różnych służb.
Co ciekawe, w środowisku lekarskim coraz częściej pojawia się pogląd, że zawsze, jeśli jest to możliwe, nawet kobiety w ciąży i chorzy powinni zapinać pasy bezpieczeństwa. Ochrona, jaką zapewniają, przeważa bowiem na szali ewentualne ryzyko, jakie może się pojawić w konsekwencji ich użycia.
Ważne z medycznego punktu widzenia jest nie tylko samo zapinanie pasów, lecz również, jak to robimy. Część barkowo-ramienna powinna przebiegać na wysokości obojczyka, w połowie szerokości barku. Tylko w ten sposób skutecznie zabezpieczy nasze ciało przed gwałtownym przemieszczeniem się do przodu np. na skutek uderzenia i działających sił bezwładności. Część biodrowa z kolei stabilizuje ciało na poziomie miednicy, chroniąc tym samym dolną część tułowia, a także nogi przed przemieszczaniem się do przodu i na boki. Należy pamiętać, by pasy nie przebiegały za wysoko, na wysokości brzucha, gdyż mogą być przyczyną poważnych obrażeń ciała. Pasy bezpieczeństwa chronią przed uderzeniem w deskę rozdzielczą, kierownicę i szybę, a także przed wyrzuceniem z samochodu.
W przypadku zderzeń bocznych istotne jest utrzymanie ciała w miejscu zajmowanym przez daną osobę, co zapobiega niekontrolowanemu przemieszczaniu się pasażera i ogranicza ryzyko kontaktu z twardymi elementami wnętrza samochodu. Dzięki pasom, znajdująca się w środku osoba nie wyleci z auta, przez co uniknie poważnych obrażeń wynikających z upadku, przygniecenia przez pojazd lub najechania przez inny samochód.
Pasażerowie nieprzypięci pasami, a zajmujący miejsca w tylnej części auta, poza obrażeniami, jakich sami doznają, w wyniku gwałtownych przemieszczeń we wnętrzu lub poza pojazdem, napierając na oparcia foteli, często je odkształcają i łamią, a zatem dodatkowo stanowią zagrożenie dla współpasażerów, dociskając ich ciała do twardych powierzchni wnętrza samochodu.
Przeciwnicy pasów bezpieczeństwa często przekonują, że mogą one stanowić poważne ryzyko dla dzieci, które nie mają jeszcze w pełni ukształtowanych wszystkich mięśni i ucisk może powodować obrażenia. Tymczasem analiza wypadków samochodowych, w których śmierć poniosły dzieci w wieku 4-14 lat, dowodzi, że stosowanie pasów bezpieczeństwa zmniejsza ryzyko odniesienia w takich wypadkach obrażeń ciała przynajmniej w takim samym stopniu jak u dorosłych. Czyli o około 45 proc. obrażeń śmiertelnych i 50 proc. ciężkich obrażeń ciała).
- Odpowiadając na argumenty przeciwników zapinania pasów bezpieczeństwa należy oczywiście pamiętać, że mogą one prowadzić do powstania obrażeń ciała. Niemniej w sytuacji prawidłowo zapiętego pasa ryzyko doznania takich obrażeń jest niewielkie i dotyczy zwłaszcza osób otyłych - tłumaczy dr n. med. Marcin Fudalej z Zakładu Medycyny Sądowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Do obrażeń tego rodzaju należą przede wszystkim pasmowate otarcia naskórka od taśmy niekiedy z towarzyszącymi stłuczeniami i podbiegnięciami krwawymi w tkankach miękkich, złamanie obojczyka, skośne złamanie mostka, złamania żeber odpowiadające przebiegowi taśmy pasa. Dla części biodrowej natomiast mogą powstać otarcia i wylewy krwawe na powłokach brzucha, niekiedy uszkodzenia narządów wewnętrznych - pęknięcie śledziony, stłuczenia ściany lub perforacje jelita cienkiego, rozerwania krezki jelit prowadzące do krwawienia do jamy otrzewnej.
- Z całą mocą należy jednak podkreślić niewspółmierność urazotwórczej roli pasów w stosunku do zakresu obrażeń, przed jakimi pasy chronią podczas zderzenia. Nie można porównywać ryzyka urazu tkanek miękkich szyi, złamania obojczyka czy żeber z zagrożeniem złamania kręgosłupa i uszkodzeniem rdzenia kręgowego, rozległych obrażeń wielonarządowych wewnętrznych pod postacią stłuczenia płuc i serca, pęknięć i rozerwań narządów wewnętrznych, uszkodzeń dużych pni naczyniowych z krwotokiem wewnętrznym, a więc obrażeń bezpośrednio zagrażających życiu i często prowadzących do śmierci. To właśnie te ostatnie rozpoznania zwykle widnieją w rubrykach dokumentacji medycznej osób nie zapinających pasów bezpieczeństwa - wyjaśnia Marcin Fudalej.
Współczesne samochody coraz powszechniej są wyposażane w zestawy chroniące ich pasażerów, składające się z pasa i dodatkowo z poduszek powietrznych. Pamiętajmy jednak, że te drugie sprawdzają się jedynie wówczas, gdy podróżny jest właściwie przypięty.
Wojciech Traczyk, mojeauto.pl
sj/tb/sj